Po chwili spod samochodu wyczołgała się jakaś postać. Z trudem dało się w niej rozpoznać Aleksa. Był umorusany od stóp do czubka rozczochranej czupryny. Jego flanelowa koszula w kratę wyglądała teraz tak, jakby dokładnie wyszorował nią cały samochód łącznie z podwoziem i silnikiem. Po jego minie było widać, że nic a nic się tym nie przejmuje. Uśmiechając się szeroko wstał i spojrzał na Johna.
- No wiesz... Może i działał, ale zawsze może działać lepiej.
Chciał poklepać maskę samochodu, ale w ostatniej chwili przypomniał sobie jak brudna jest jego dłoń i cofnął ją.
- A przynajmniej mógł, bo teraz zostało nam już niewiele rzeczy, które moglibyśmy poprawić, prawda ?
Spojrzał porozumiewawczo na Jeremy'ego, po czym zaczął się rozglądać za czymś, czym mógłby wytrzeć ręce. Szmata leżała tuż pod jego stopami, więc podniósł ją i zaczął energicznie pocierać oburącz. Niestety była już tak brudna, że nie przynosiło to wielkich efektów.
Podszedł do Johna i rzucił okiem na tacę.
- Wygląda smakowicie. A z tymi kotami to nawet tak nie żartuj. Francis zrobiłaby nam Dies Irae gdyby coś im się stało.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej i położył ścierkę na półce.
- No dobra, lubię zapach smaru, ale na apetyt nie robi jednak zbyt dobrze. Chcial nie chcial trzeba się doprowadzić do porządku. Idziesz Jeremy?
__________________ Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój. Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze. |