Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2013, 21:37   #30
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Wymiana informacji jaka nastąpiła w karczmie uzmysłowiła Treserowi jeden fakt, być może daleko im było do rozwiązania zagadki zaginięć, ale jak na czas poświęcony sprawie zdołali zebrać bardzo wiele informacji. Gdyby utrzymać to tępo to wkrótce sprawa zacznie nabierać realnych kształtów. Póki co stać ich było jedynie na domysły, na szczęście tropów do sprawdzenia mieli jeszcze całkiem sporo a nie które z nich prowadziły do kolejnych. Klaus najadł się solidnie pamiętając , że nigdy nie wiadomo, który posiłek może okazać się tym ostatnim, jedzenia nie szczędził także psu, którego wolał generalnie karmić rankiem i w południe.

Wizytacja nabrzeża wydawała się najrozsądniejszym pomysłem, a jak się wkrótce okazało zabranie ze sobą psa było wręcz bezcenne. Kiedy Hanna została okradziona wszyscy rzucili się w pościg za złodziejem, jedni na dwóch inni na czterech kończynach...

- Bierz – takiej komendy rzuconej Rexowi Klaus nie musiał powtarzać. Pies miał bardzo agresywny charakter, łatwiej było nim kogoś poszczuć niż odciągnąć go od walki. Nie bez winy był i sam Treser którego zarówno charakter jak i metody szkolenia udzielały się psu. Nie mniej dzięki temu Rex wyglądał dużo straszniej niż te psy – nawet tej samej rasy, które zachowywały się łagodnie. Czasami wystarczyło wystraszyć przeciwnika, aby osiągnąć wyznaczony cel. Nie inaczej było tym razem. Pies w końcu złapał złodzieja, dosłownie na niego wskakując. Z impetem przewalił złodziejaszka i niechybnie zacząłby go rozszarpywać, gdyby Treser nie był w pobliżu i nie zatrzymał go w porę. Młody ze strachu niemal szczał w gacie, niestety jak się wkrótce okazało Klaus i pozostali śledczy nie zdołali tego wykorzystać w pełni.

Nie minęła chwila a Rex zasłużył na miano bohatera dnia, po raz kolejny – i nie ostatni, spisując się tego popołudnia. Znalazł ciało , które złodziejaszek dość szybko rozpoznał jako Klausa Kellera – a właściwie jego trupa. Sam Keller zapewne w postaci ducha nawiedzał właśnie przybytki Morra , choć i tego Treser nie mógł być pewien – chyba należało najpierw pochować jego ciało zgodnie z obrzędami. Nie należąc do przesadnie religijnych nie zastanawiał się nad tym dłużej, tylko z uwagą przyglądał naprzemiennie złodziejowi i towarzyszom uważnie badającym trupa.

- Dziwne te jego obrażenia jak na zwykłą walkę - Stwierdziła Irmina cały czas wyraźnie starając się zachować zimną krew. - Zwłaszcza te małe ranki z tyłu.

Klaus nagrodził psa klepiąc go po grzbiecie i dając z torby dwa kawałki zasuszonego mięsa. Swoją uwagę znów skierował na przerażonego złodziejaszka, a po chwili przyglądał się już zwłokom. Nie wchodził jednak w szyki Almosowi, zdawało się, że wie co robi. Na pytania i stwierdzenia dam wzruszył jedynie ramionami, chwilowo postanowił zająć się złodziejem.

- Zadano ci pytanie chłopcze. - stwierdził zimno zachodząc chłopaka nieco z boku, tak iż obaj z Ekhartem stali obecnie niejako po jego dwóch stronach. Rex był przy boku Tresera wpatrując się wiecznie głodnym wzrokiem w młodzieńca. - Mów jak się nazywasz oraz wszystko co wiesz o Kellerze i wierz mi ja i Rex wyczuwamy kłamstwo na milę, a on nie lubi kiedy się go okłamuje - wskazał na psa zniżając ton do wyraźniej groźby, pies szybko wyłapał emocje pana i wydał z siebie gardłowe i przeciągłe warknięcie kierując całą swoją uwagę na złodzieja z którym rozmawiali.

Chłopak faktycznie chyba się wystraszył. Cofnął na czworakach, byle dalej od psa.

- Nazywam się Fritz. Fritz Frink. Już wszystko powiedziałem! Nie znam tego tutaj osobiście, widywałem go tylko! Wynajmował innych. Zapewniał ochronę, no wiecie. Chyba, że ktoś nie płacił. Był tu znany. Ale ja nawet nie wiem gdzie mieszkał!

Almos tymczasem nie znalazł wiele więcej niż Ekhart. Był prawie pewien, że rany na przodzie zadała zakrzywiona broń, a już na pewno nie krótki miecz. Były to całkiem długie, czyste cięcia.

- Rex waruj -Treser rzucił komendę po której pies przysiadł, ulga jaką odczuł chłopak była niemal namacalna. Treser łagodniejszym już tonem zwrócił się do niego z dalszymi pytaniami

- Powiedz mi gdzie mieszkasz i czy słyszałeś coś o zaginięciach ludzi w mieście. - Przyglądał się uważnie i nie odrywając wbitego w Fritza spojrzenia dodał - Współpracuj a puścimy cię wolno, jak gdyby nic się nie stało. - dodał na zachętę. Zdobywając się na w miarę przyjazny uśmiech.
Chłopak pokręcił głową, ciągle przestraszony, ale pierwszy szok już raczej minął.

- Nic nie wiem! Skąd mam niby wiedzieć?! Puścicie mnie wolno, co? Nigdy już niczego nie spróbuję!

- Nie składaj obietnic, których nie sposób dotrzymać. - Irmina popatrzyła na chłopaka, a potem wyciągnęła z kieszeni dwa pensy i podała mu. - Spróbuj po prostu czegoś legalnego - uśmiechnęła się do niego - Gdybyś jednak dowiedział się czegoś ciekawego przyjdź do Trumny kowala. Dostaniesz wtedy coś więcej.

Klaus obdarzył Irminę zimnym, wkurwionym spojrzeniem, nie odezwał się jednak do niej. Wkurzył go fakt, iż ta ni z gruszki ni z pietruszki wcięła się mu w rozmowę próbując ją przedwcześnie zakończyć, pomimo iż chłopak nie odpowiedział na dotychczasowe pytania a Klaus miał w zanadrzu kolejne. Najgorszym co można było w tym momencie zrobić to dać przeświadczenie złodziejowi, że na chwilę obecną nie jest już im potrzebny. Miał ochotę przekląć, gdyby Irmina była mężczyzną miałby zapewne ochotę przyfasolić mu z pięści. Rzecz jasna pomiędzy tym na co miał ochotę a tym co uważał, iż należy zrobić, była istotna różnica i zazwyczaj przedkładał rozsądne zachowania nad kierowanie się impulsami.
Chciał , bardzo chciał w dwóch , trzech zdaniach wyrazić to co myśli w tym momencie o kobiecie, zamiast tego próbował uratować sytuację i powrócić do przesłuchania. Potrzebował w tym celu kolejnej dawki strachu. Właśnie po to przywołał Rexa znajdującego się kawałek za nim.

- Rex - pies posłusznie podszedł do nogi właściciela zbliżając się tym samym do złodziejaszka - pilnuj - wskazał psu na Fritza pies zaś na nieco ugiętych nogach, gotowych do skoku, wbił całe swe jestestwo w cel, oczekując najwyraźniej jakiegoś pretekstu do rzucenia się nań.

- Pytałem gdzie mieszkasz. - powtórzył pytanie wolno i zimno złodziejowi. Czekał na odpowiedź za nim zadał kolejne, - pracujesz sam czy dla kogoś?

Agresywna postawa Klausa sprawiła, że nawet nie wziął pieniędzy leżących na wyciągniętej dłoni Irminy. Za to jego spojrzenie stwardniało, jakby się zebrał w sobie, bądź groźba wyzwoliła jakąś inną cechę charakteru.

- Nic ci do tego! I nie tkniecie mnie, bo obcych takich jak tu załatwią jeszcze lepiej niż tego tutaj. Znam nawet pewnego człowieka w czarnym kapturze. On wkrótce tu będzie rządził!

„Człowiek w kapturze, ktoś nowy, skoro nie zdradził jego imienia. Zapewne sam go nie znał, gdyby chciał się powołać na jakąś znajomość zagroził by konkretnym nazwiskiem.” - pomyślał Klaus ciesząc się, że choć tyle udało mu się z niego jeszcze wyciągnąć. Zamierzał dopytać go o zakapturzonego, przycisnąć jeśli będzie trzeba, na szczęście Irmina tym razem przystopowała go we właściwym momencie. Nie wiedział jak daleko by się posunął w przesłuchiwaniu dzieciaka, a przecież tak naprawdę nie chciał mu zrobić krzywdy.
 
Eliasz jest offline