Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2013, 22:33   #377
Irmfryd
 
Irmfryd's Avatar
 
Reputacja: 1 Irmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie coś
Godzina była jeszcze młoda a na Extractora czekało wiele obowiązków. Pierwszy to wizyta w banku. Jedna rzecz miała zastąpić inną w bankowej skrytce. Malcolm trzymał w jednej ręce maskę Antonii w drugiej książkę Guido von Lista. Chwilę się zastanawiał w końcu obie rzeczy znalazły się w skrzyneczce, tuż obok spoczywającego w niej glocka kaliber 9mm, pokaźnej sumy gotówki oraz jakichś papierzysk.
Opuściwszy skarbiec banku Malcolm zostawił odpowiednie dyspozycje w okienku wraz z dwoma numerami rachunków otrzymanymi od Antonii. Potwierdzenie złożenia przelewu przekazał Brazylijce.
Gdy tylko ruszyli z przed banku Antonia zaczęła się upominać się o obiecany lunch. W drodze do studia Extractor mijał kolejne restauracje, w końcu zajechał pod McDonalda.
- Może mało wykwintnie, ale za to szybko – rzucił wysiadając z samochodu.

O dziwo Rodrigo nie pozwolił Malcolmowi nawet zatrąbić. Brama odsunęła się wpuszczając ich do środka. Whitman zrobił szybkie kółko po placu. Na chwilę zatrzymał się wysadzając na placu Antonię razem z bagażem i klatką ze szczurem.
- Informuj mnie o efektach, Rodrigo ma mój numer … - rzucił przez opuszczoną szybę. Nim Antonia odpowiedziała Whitman pędził już ulicą.

***

Samochód. Był problemem. W obecnej sytuacji za bardzo rzucał się w oczy a dodatkowo był mało praktyczny jeśli trzeba byłoby się przedzierać. O ewentualnych zadrapaniach Malcolm nawet nie chciał myśleć. Z żalem w sercu Whitmana ferrari zaparkowało w wynajętym garażu. Przykryte miękką tkaniną miało czekać do końca akcji, albo do czasu aż sprawy się wyjaśnią.
Extractor potrzebował mocnego wozu, radzącego sobie w każdym terenie, bez problemu potrafiącego staranować przeszkodę. Wybór padł na Hammera. Dodatkowo kończąca się wojna na Bliskim Wschodzie dostarczała całą masę kombatantów. Nie tylko tych z urwanymi członkami ale także różnej maści użytecznego żelastwa z pancernymi szybami i blachami jak w sejfie. Cena zaskoczyła Exctractora … pozytywnie zaskoczyła. Albo popyt jest mały, albo samochód kiepski pomyślał Whitman zostawiając świeżo nabyty wóz w warsztacie. Extractor uśmiechnął się widząc moc 100$ banknotu. Mechanik obiecał wszystko sprawdzić i ewentualnie powymieniać. Wóz miał być gotowy na wieczór.


***

- Nie, Europa odpada. Szukam czegoś bardziej egzotycznego.
- Jak bardzo egzotycznego? – zapytał młody pracownik biura podróży. Plakietka przypięta do koszuli informowała, że jest asystentem … - cokolwiek by to znaczyło - pomyślał Malcolm.
- Bardzo egzotycznego – odparł.
- Może Bora-Bora … wspaniały urlop o każdej porze roku jak piszą w …
- A gdzie to jest?
Chłopak wyciągnął przewodnik, chwilę kartkował po czym wskazał palcem punkt na mapie.
- To te wyspy na Pacyfiku.
Malcolm pokiwał głową. Przekręcił przewodnik w swoją stronę. Chwilę przyglądał się mapie.
- A co Pan myśli o Indonezji?
- Kraina tysiąca wysp, świetny wybór. Polecałbym Bali należące do Małych Wysp Sundajskich. Wyspa słynąca z interesujących lokalnych zabytków oraz niezwykłej kultury i sztuki tamtejszych mieszkańców. Bali jest otoczona przez piękne i majestatyczne rafy koralowe, białe piaszczyste …
- Świetnie, niech pan rezerwuje 2 miejsca.
- Pełny turnus rozumiem?
- Dwa turnusy … w obu miejscach.

***

Pozostała jeszcze do odebrania przesyłka i zakupy. To pierwsze po obejrzeniu spowodowało, że to drugie stało się o wiele większe niż planował. Market budowlany dostarczył Whitmanowi wszystkiego czego potrzebował … żelazne przęsła ogrodzeniowe, pręty stalowe, stalowe liny, spawarka, młoty, przecinaki, szlifierki, komplety tarcz, wierteł, kołków, gwoździ. Całości zakupów dopełniła bela tkaniny. To wszystko miało służyć zabezpieczeniu magazynu. Okien, bramy wjazdowej, drzwi, schodów prowadzących na górę. Market zobowiązał się dostarczyć zakupy następnego dnia.

Zbliżał się wieczór, kiedy Whitman powrócił do magazynu.


Dzień pełen wrażeń dawał się we znaki. Extractor był zmęczony ale wiedział, że nim wyjedzie … do domu … do Laury … do hotelu czekały go jeszcze rozmowy z członkami teamu.
Obowiązki, obowiązki, obowiązki - myślał Malcolm zmierzając do boxu zajmowanego przez Amy. Spojrzał na opadniętą klamkę. Wprawiona w ruch ręką wykonała obrót o 180 stopni po czym spoczęła w tym samym miejscu. Pchnął lekko drzwi palcem wskazującym. Uchyliły się wydając skrzypienie rodem z horroru.
- Amy jesteś tu? – zapytał stojąc w progu.

- Wchodź - powiedziała zamykając laptopa. - Trzeba coś zrobić w Willem - zaczęła, gdy Malcolm stał jeszcze przy drzwiach.

- Młodym czy starym? - pytanie wydawało się Whitmanowi jak najbardziej na miejscu, bo zarówno jeden jak i drugi potrzebował pomocy.

- Starym Willem w młodym ciele. Nieważne. - Siadaj... gdzieś - powiedziała rozglądają się po pomieszczeniu, które szumnie nazywało się jej sypialnią. - Jego żona rozwala nam sny. Postaram się tym zająć, choć nie wiem czy nie będzie potrzebował psychologa. Nie przyjaciela psychologa.

- Myślałem, że nad tym zapanował. - Malcolm przysiadł na skraju pryczy - Nie zauważyłem, obecności jego żony w ostatnim śnie. Tam w ogóle nie było kobiet.

- Widocznie nie do końca. Sam tak twierdzi, więc trzeba się tym zająć. Kolejna sprawa - spojrzała na niego badawczo. - Putin. Jak?
- Skoro tak twierdzi, to nie widzę przeciwskazań. Jeśli jest … niestabilny, to trzeba ten stan jak najszybciej wyeliminować. Putin to moja sprawka. Miało to być dla was nowe doświadczenie. Coś jak próba przed właściwym spotkaniem. Co niektórym mogłyby po prostu puścić nerwy. Uznałem, że lepiej się z tym oswoić.
- Nie pytam kto to był Malcolm, tylko jak?

- Jak to jak? Normalnie … - odparł zdziwiony Whitman. - Zresztą Putinem, tym ze snu się nie przejmuj, mamy poważniejsze sprawy na głowie, którymi się zajmiesz. - Extractor zaczął skubać bródkę - Jedna łatwa, druga trudna. Pierwsza to dziewczyna Marka, to gimnastyczka, czy sportsmenka z Berlina. - Malcolm wyciągnął telefon i mmsem przesłać zdjęcie kobiety na telefon Amy. - Musisz się nią zająć. Ustalić od niej jak najwięcej informacji o naszym celu. Nadal przebywa w Berlinie. Tom do niej dotarł. Najprawdopodobniej nawiązał kontakt. Podczas ostatniej rozmowy, mówił, że do sprawy będzie potrzebował psychologa. Potem Tom zniknął a sprawa nie jest rozwiązana. W sumie nie wiem czy zniknął. Nie mam do niego kontaktu, nie stawił się na umówiony sen. Zostawił tylko list. - Malcolm sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki, wyciągając białą kartkę - Tu jest numer skrytki pocztowej albo bankowej oraz parucyfrowy kod, pewnie do niej. Miasto Berlin. Tam powinno być więcej informacji od Toma. Zanim nawiążesz kontakt z kobietą sprawdź co jest w skrytce. - Malcolm podał kartkę Fałszerce.

- Jak to normalnie Malcolm? On był zbyt wiarygodny na... projekcję? - naciskała.

- Zbyt wiarygodny mówisz. To bardzo dobrze. Oznacza to, że znakomicie się spisał. - najwyraźniej Extractor nie widział w tym niczego nadzwyczajnego.
- Co do ważniejszych spraw, kobieta Marka była w planach. Co jeszcze?
- Druga sprawa jest o wiele trudniejsza. Z Berlina pojedziesz do Madrytu. Spotkasz się tam z … ale o tym potem. - Malcolm z dziwnym wyrazem twarzy przyglądał się Fałszerce - Amy co wiesz o psynomach?

- Psynomy? Myślisz o tym co jest jeszcze głębiej niż świadomość? I kieruje naszym życiem... podobno. Jeśli tak to mówiąc szczerze, niewiele. Ale intrygujesz mnie - spojrzała na niego zaciekawiona - Nie odpowiedziałeś mi jeszcze na pytanie o Marka - powiedziała - inny Fałszerz?

- Nie to nie był żaden Fałszerz. Zresztą myślisz, że Fałszerz tak świetnie by go odgrywał? Wątpliwe. Wracając do Madrytu i psynomu. Potraktujmy ludzki umysł w sposób matematyczny jako zbiór różnych równań matematycznych. Jedne z nich definiują nasze cierpienia, inne nasze zainteresowania, kolejne nasze upodobania. Psynom jest specyficznym równaniem. Jego wyjątkowość polega na tym, że definiuje nasze pragnienia. Co ważne każdy z nas posiada taki psynom. Czy są głębiej niż świadomość? Psynom nie kryje się w świadomości, ale ją w sobie zawiera. Psynom wyjaśnia, że to, czym jesteśmy, co myślimy i co robimy, zależy wyłącznie od naszych pragnień, które wyrażamy w każdym ułamku sekundy: gestem, ruchem oczu, głosem. Jeśli wierzyć tej teorii psynom kieruje naszym życiem, skłania nas do określonych decyzji. Twoje zadanie będzie z tym związane. Podoba Ci się?

- Brzmi jak wyzwanie, nie zadanie - uśmiechnęła się przelotnie. - I tak, myślę, że świetny Fałszerz odegrałby każdego. Czy był aż tak dobry nie wiem - wzruszyła ramionami - byłam zbyt zdziwiona i przestraszona. Mów mi kim - zawahała się na chwilę - czym był? - mówiła tonem dziecka, które za wszelką cenę chce dowiedzieć się jaka niespodzianka na nie czeka.

- Nie było żadnego Fałszerza, nie było żadnego Putina. - Nie bez irytacji w głosie odpowiedział Malcolm. - To był aktor mający odegrać komendanta obozu. Aktor łudząco podobny do Putina. Tyle, tylko tyle albo aż tyle. Czy ta odpowiedź Cię satysfakcjonuje? Czy możemy już przejść do spraw istotnych?

- Widzę, że mamy różne zdanie na temat spraw istotnych - warknęła. - Proszę mów - urwała - szefie - dodała sarkastycznie.

- Ok. Przejdźmy do zadania … - kontynuował Malcolm. – Określony przedmiot … czarne obcisłe spodnie, czy butelka z winem … gest albo czyjś głos wywołują u człowieka w różnym stopniu poczucie przyjemności. Jest to przyjemność tak trudna do zidentyfikowania, że samemu niemożliwym jest ją zaobserwować. Praca nad psynomami przy użyciu najnowszych maszyn obliczeniowych pozwoliła rozpracować i sklasyfikować przyjemności w foldery. Każdy folder to niczym innym kod genetyczny pożądania danej osoby … mnie, Ciebie, Putina. Dlaczego to jest matematyczny kod? Gdyż każdy psynom jest opisany cyframi. Potem okazało się, że każdy z tych kodów można pogrupować według wspólnych cech. Każdą z tych grup nazwano filią. Zidentyfikowano ich pięćdziesiąt osiem. Oznacza to, że osoby zakwalifikowane do tej samej filii reagują w identyczny sposób na podnietę … przestępują z nogi na nogę, przełykają ślinę, mówią te same słowa itd. Co najważniejsze … nie mogą zrobić niczego innego. Kolejna ważna rzecz … jeśli podnieta jest wystarczająco mocna, zostajesz nią zawładnięta. Robisz to co ci każe … torturujesz, gwałcisz, zabijasz, ale także wykonujesz telefon, otwierasz skrytkę, piszesz list … zrobisz wszystko by osiągnąć przyjemność. I tu zaczyna się Twoja rola – Malcolm zrobił pauzę – okazuje się, że podniety można odegrać, udawać, grać jak w teatrze, z całym zapleczem rekwizytów, kostiumów, wykorzystując mowę, gesty, światłą, ton głosu. Nazywa się to „maską”. Nieważne czy jesteś ślepy, głuchoniemy, mądry czy głupi … jeżeli maska zostanie dobrze wykonana odbierzesz ją w taki a nie inny sposób, odczujesz przyjemność, zostaniesz zawładnięta. Pod Madrytem znajduje się szkoła, w której uczą stosować maski na wszystkie filie. Szkoła hiszpańska specjalizuje się w odgrywaniu scen z dzieł Szekspira. Mają w tym wiele sukcesów. Dzięki osobom, aktorom … oni określają ich brzydkim mianem … schwytano wielu groźnych przestępców. Wyobraź sobie Amy, że osoby te dają się schwytać różnego rodzaju dewiantom tylko po to by ich potem usidlić jednym gestem. Uczą się wiele lat zanim osiągną umiejętności zakładania „masek” na poszczególne filie. Ty będziesz miała prościej, nie musisz znać ich wszystkich. Ciebie nauczą tylko kilku na określoną filię. Co to za filia? Wszystko jest w teczce którą Ci przekazałem. Ta z rysem psychologicznym Putina. Uważam, że masz walory, umiejętności i pasje, które można przy tym wykorzystać. – Whitman nie spuszczał wzroku z Amy.
 
Irmfryd jest offline