Dzięki Szarlej. Dobrze, że zdrowo do tego podchodzisz. Ja jestem wzrokowcem i choć i mi się zdarzają niezłe wtopy, to wiem, że edytowanych postów się nie czyta jak je ktoś już przykryje (chyba, że zbłąkany czytelnik lub szukający uczciwej okazji do wystawienia repki), stąd był głównie mój błyskawiczny foch, żeby uważać jak się wrzuca pierwotniaka. Teraz już wiemy, że dzięki Tobie się nikomu to nie zdarzy (raczej) w tej sesji.
A teraz ważniejsza sprawa. (Nie AJT, nie czepiam się o brak posta. Jeszcze.
) Chodzi mi o dowódcę. Fabularnie wiecie, że z przeszłości BG (z konceptów) strażnicy wiejscy czuli największy respekt przed zdolnościami przywódczymi i umiejkami zbrojnymi Jagny Tannenbaum i Arno Hammerfista. Wiadomo, że Jagny nie ma teraz a ostatnie dwa lata mogły wiele w BG pozmieniać, więc ostateczną decyzję podejmijcie sami, ale... Z doświadczenia wiem, że to cholernie pomaga jak jest ktoś, kto szybko potrafi wydać rozkazy, reprezentuje grupę. Taki przewodzący, formalny czy mniej formalny lider jest naturalną koleją rzeczy, więc skoro BG postanowili wspólnie wędrować po szlakach i szukać zajęcia w awanturniczym życiu, to taki "sierżant" ułatwiłby życie oddziałowi. Jak się nie będzie spisywał, to zawsze można go bez urazy zdegradować, prawo starego świata. Coś o czym już zaczęliście myśleć w postach i z czego warto wyciągnąć wnioski. Dla BNów brak takiego herszta dla więcej jak dwóch, trzech załogantów, to powód do drapania się w głowę. Ale z drugiej strony jak chcecie demokratycznie się awanturować, to mi to w sumie też nie przeszkadza. Wrzucam tylko moje pięć centów.
