Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2013, 13:56   #9
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Szóstka...wszyscy mówili na nią Szóstka, durne przezwisko. Jak miała naprawdę na imię ciągle pozostawało tajemnicą. Walcząc z poczuciem osaczenia i bezradności przeleżała dwa dni owinięta w koc jak w kokon. Chłonęła otaczające ją dźwięki, ucząc się dopasowywać rytm kroków poszczególnych osób do ich głosów, wyłapywać zapachy. Pamięć wracała opornie, leniwie i dotyczyła tylko znaczenia poszczególnych słów. Ich zasób wciąż był zatrważająco ubogi, ale przynajmniej nie stała w miejscu tylko rozwijała swój wewnętrzny słownik.

Zapamiętywała to co mówili do niej, bądź do reszty odmrożonych, kiwała głową, jadła podtykane pod nos posiłki i uparcie milczała. Od ostatniego spotkania z człowiekiem o imieniu Homer nie odezwała się ani słowem, ignorując pytania i łagodne prośby. Na swój sposób testowała cierpliwość swoich opiekunów, czekając aż któryś z nich w końcu się zdenerwuje i najzwyczajniej w świecie przypieprzy jej w łeb. Nic takiego jednak nie nadchodziło, wszyscy nadal zachowywali się opiekuńczo, wręcz czule.

Gdy jakaś kobieta o ciężkim, zmęczonym kroku pogłaskała ją nagle po włosach Szóstka w pierwszym odruchu chciała uciec głową jak najdalej, posyłając zaciśnięte pięści w kierunku opiekunki. Szybko jednak się uspokoiła, zawstydzona własną reakcją. Przecież ten ktoś był dla niej miły, chciał uspokoić zamkniętą w sobie, wciąż ślepą dziewczynę a ona odpowiadała agresją. Z poczuciem wstydu palącym trzewia zwiesiła bezradnie ramiona i zaciskając wargi próbowała powstrzymać się od płaczu. Gładząca ją delikatnie szorstka dłoń wzbudzała uczucie spokoju i szczęścia, ale również ukłucia bólu, przeszywające serce na podobieństwo piekielnie ostrych igieł. Szóstka nie miała pojęcia dlaczego tak się dzieje...nie chciała jednak by ten dotyk ustał.

Najgorszy scenariusz nie sprawdził się, wzrok powoli wracał do normy. Wpierw widziała jakieś szare smugi wśród wszechobecnej czerni, potem te smugi stawały się coraz jaśniejsze i szersze, aż w końcu trzeciego dnia wzrok powrócił. Obraz co prawda wciąż był rozmyty i zamglony, udawało się jej jednak odróżniać kolory i kształty. Do całkowitej sprawności wróciła pod koniec piątego dnia, kiedy to bez trudu rozpoznawała i liczyła słoje na drewnianej ramie łóżka. Dopiero wtedy odważyła się wstać samodzielnie bez obawy że rozbije sobie czoło o ścianę, albo straci zęby potykając się o pierwszą lepszą nierówność podłoża.

W końcu jeden z tubylców przyszedł zabrać ich na wycieczkę. Całkiem przyjemy chłopaczek o niezwykłych oczach, na którego wszyscy mówili "Młody". Wziął ją i resztę ludzi z kokonów hebi...hibra..hibera, cholera, no tych zimnych i mokrych, tych z których wyciągnął ich Homer.

Homer...

Coś ciągnęło ją do tego człowieka i chyba nawet wiedziała co. Miał wiedzę i informacje, które mogły się dziewczynie przydać, jakiekolwiek informacje gdzie się znajduje. Wydawał się być jedyną osobą będącą w stanie pomóc jej ogarnąć bajzel w jaki zmieniono jej głowę.

Wyszli na zewnątrz.Szóstka rozglądała się podejrzliwie po osadzie, szukając jakichkolwiek oznak kłopotów. Nie ufała mieszkańcom, nie ufała reszcie ludzi z którymi ją zamrożono. Nawet sobie nie była w stanie zaufać. Jak można ufać komuś o kim nic się nie wie? Przez ostatni tydzień prawie z nikim nie rozmawiała, ograniczając się do uważnej obserwacji.

- Kiedy zjawi się Homer? - spytała uprzejmie młodzika siląc się na uśmiech. Było to pierwsze zdanie, które wypowiedziała od kilku dobrych dni. Rozumieć trochę rozumiała, ale z mówieniem wciąż było kiepsko. Otrzymawszy odpowiedź pokiwała głową na znak że rozumie, nie wszystko co prawda, ale najważniejsze informacje przetrawiła.

Homera nie ma. Będzie...później? Jutro? Pojutrze? Czekać...muszę czekać.

Nie spieszyło się jej nigdzie, więc wlokła się za Młodym, którego akcentu prawie w ogóle nie była w stanie zrozumieć, i resztą gromadki, słuchając jak plotą trzy po trzy. Starała się zapamiętać jak najwięcej z rozkładu wioski - ilość domów, ludzi i bram. Co gdzie i jak ustawione zostało. Którędy, w razie potrzeby, można się było wydostać nie wzbudzając niczyich podejrzeń.

Słuchała, uczyła się.
Czekała.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline