Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2013, 00:22   #14
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Sam uśmiech - jako taki - nie był specjalnie niepokojący. Laura przywykła do tutejszej uprzedzającej grzeczności, za którą zawsze kryła się nadzieja na zarobek, czy to w formie zakupu, czy prezentu, czy napiwku.
Wymieniła spojrzenie z Richardem upewniając się, że ten też zauważył ślady krwi. Dziewczyna nie była specjalnie strachliwa, dodatkowo, w obecności swojego towarzysza czuła się jeszcze pewniej.
- Ma pan krew na rękawie - powiedziała do kupca, nie wchodząc na razie na zaplecze.
Mężczyzna nie wyglądał na specjalnie zdziwionego i gdy panna Laura wypowiedziała te słowa, ten nawet nie oderwał wzroku, aby sprawdzić o czym mówi.
Szybkim, sprawnym ruchem wyciągnął spod swojej galabiji rewolwer.
Laura zareagowała odruchowo, nie myśląc - cofnęła się gwałtownie, i skoczyła w stronę drzwi.
Równie błyskawicznie zareagował Sharp. Pistolet w jego dłoni wylądował równie szybko, co w jego przeciwnika. Obaj oddali strzał prawie jednocześnie. Wprawiony w boju Sharp trafił swego przeciwnika w ramię. Jego przeciwnik nie miał tak wprawnego oka i chybił celu. Kula z jego rewolweru rozbiła stojąca u powały glinianą wazę, która rozbiła się z głośnym trzaskiem.

Mężczyzna podający się za kupca schylił się i w takiej pozycji zaczął biec w kierunku zaplecza. Sharp oddał jeszcze jeden strzał, ale chybił. Sprawnym ruchem rzucił się w kierunku lady i schowawszy się za nią, począł skradać się za uciekającym mężczyzną.
Kiedy padły strzały, Laura zrobiła to, co zawsze uczył ją ojciec - przykuliła się nisko przy ziemi, szukając czegoś, za czym mogła by się schować. Kiedy “kupiec” schował się za ladę, ona - pomna rady ojca - przesunęła się w kierunku drzwi, zostawiając pole Richardowi. “Nie ma nic gorszego, niż ktoś siedzący ci na plecach, jak walczysz”
Wyszła na gorącą i pełną gwaru ulicę. Przekrzykujący się sprzedawcy, echa rozmów i jęki zwierząt mieszały się ze sobą w jeden hałas. Ukryta za futryną kobieta obserwowała podchody Sharpa, który w końcu zniknął jej z oczu wchodząc na zaplecze.

Nie minęła minuta, gdy z wnętrza sklepu dobiegł ją krzyk bólu. Prawdopodobnie był to krzyk Sharpa, ale Laura znała go za krótko, aby stwierdzić to kategorycznie. Poza tym sam krzyk był krótki i jakby urwany w połowie.
Choć rozsądek podpowiadał jej, że powinna się jak najszybciej zabierać z tego sklepu, to jednak lojalność zwyciężyła.
- Habib - przywołała chłopca i wcisnęła mu monetę do ręki. - Wejdę tam teraz, jeśli w ciągu 10 minut nie wyjdę, pobiegniesz do hotelu i powiesz dżentelmenom, którzy tam dotrą, gdzie poszliśmy z panem Richardem. Rozumiesz?
Chłopak w odpowiedzi tylko pokiwał głową.

Laura weszła ostrożnie do środka. W sklepie panowała cisza. Cisza która w jakiś dziwny sposób budziła w niej uczucie lęku i obawy.
Podeszła, powoli, do lady i zajrzała za nią.
Za ladą nie było nikogo. Za to tuż na progu drzwi prowadzących na zaplecze, Laura zauważyła stopy Sharpa.
Podeszła bliżej i dotknęła łydki mężczyzny, obciągniętej gładkim materiałem spodni.
- Richard? -zapytała półgłosem.
Niestety nie usłyszała żadnej odpowiedzi. W sklepie nadal panowała niepokojąca cisza.
Zaniepokojona, przesunęła rękę wyżej, szukając dłoni mężczyzny. Złapała za nadgarstek mężczyzny i wyczuła słabiutki puls. W ciszy jaka panowała usłyszała coś jeszcze. Ktoś w głębi cicho pojękiwał.
Rozejrzała się dookoła, szukając rewolweru Richarda. Leżał tuż obok jego nóg. Laura chwyciła go i od razu poczuła się pewniej.

Weszła dalej na zaplecze; rozglądając się niepewnie dookoła kierowała się w stone jęków. Na zapleczu leżał ciężko ranny mężczyzna. Prawdziwy kupiec, jak szybko zorientowała się Laura. Dziewczyna przycisnęła dłoń do ust, zaszokowana, a potem wsunęła rewolwer za pasek. Mężczyzna został ciężko pobity, na jego ciele widać było siniaki i rozcięcia. Dużo z nich wyglądało na zadane specjalnie, jakby ktoś torturował mężczyznę. Oddychał z trudem, chrapliwie, oczy miał zamknięte. Kiedy Laura podeszła do niego, i przyklękła, leżący otworzył na sekundę oczy
- Shekelton, shekelton – powiedział, zaciskając palce na dłoni dziewczyny.
Po czym wyzionął ducha.
Laura cofała dłoń, kiedy w drugiej ręce mężczyzny coś ujrzała. Podniosła przedmiot do góry, żeby dokładniej mu sie przyjrzeć. Był to skromny naszyjnik z dziwną zawieszką
Dziewczyna wsunęła przedmiot do kieszeni czując, ze może być ważnym śladem.
Shekelton… czy to nazwisko, czy miejsce? Zastawiła się, przyklękając na powrót przy Richardzie. Żył, dostał czymś ciężkim z głowę, ogłuszono go.
Laura wyszła na ulicę, i przywołała Habiba.
- Dżentelmen który był ze mną, jest ranny – powiedziała – trzeba znaleźć pojazd, który zabierze go do szpitala. Zapłacę, oczywiście.
Chłopiec zakręcił się i sprowadził pojazd. Kierowca pomógł przenieść Sharpa do środka i pojechali do szpitala.
Laura - roztrzęsiona znacznie mniej, niż wypadało by być damie jej pozycji po tak emocjonujących przeżyciach – wróciła do hotelu Imperial.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline