Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2013, 00:56   #10
Tasselhof
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Młody zasypany gradem pytań nie odezwał się już, cały czerwieniejąc. W ciszy wrócili do jego chaty gdzie matka chłopca szykowała posiłek. Czwórka gości spożyła posiłek w milczeniu, każde z nich na swój sposób interpretowało tę garstkę wiedzy, którą dostali tego dnia. Gdy tylko posiłek się skończył Trzeci korzystając z możliwości swobodnego poruszania się po obozie natychmiastowo zniknął i niczym porwany dzikim wichrem popędził w kierunku chaty zielarki. Do późnego wieczora nikt już go nie widział. Wrócił w dziwnym stanie z lekko podkrążonymi oczami, ewidentnie zadowolony z pobytu, którego na następny dzień nie był sobie w stanie przypomnieć. Jedenastka natomiast wciąż nie ufna i nie zadowolona z powodu nie uzyskania od chłopaka żadnych odpowiedzi lustrowała go za każdym razem gdy go zobaczyła swoim przenikliwym spojrzeniem pełnym pretensji i złości. Chłopak natomiast zalewał się purpurowym wręcz rumieńcem odwracał wzrok i błyskawicznie ulatniał się z chaty. Teraz w końcu dziewczyna przyjrzała się budynkowi w którym się znajdowała i niezwykłym osiągnięciem nazwać go nie mogła. Posłania ich ułożone były na ziemi, leże zrobione było z tego samego materiału co budulec ścian. Z długich i splatanych na krzyż ze sobą źdźbeł czegoś podobnego do gigantycznej trawy. Za przykrycia mieli niezwykle puszyste skóry zdarte z czegoś niegdyś z pewnością żywego. Sklepienie natomiast wykonano z kawałku blach poukładanych w taki sposób aby deszcz swobodnie po nich spływał na nie wpadając do wnętrza. Po środku z kamieni ułożono ogromne palenisko, nad którym wisiał kawał starej rury służącej za komin. Wszędzie na sznurkach wisiały porozwieszane wszelkiego rodzaju zdobycze, które młody codziennie przynosił. Wiele z nich nie przypominało niczego znajomego, wielkookie płazy długości jednego łokcia, futrzaste myszy o błonie pomiędzy przednimi i tylnymi kończynami. Wszystko to stanowiło dla jedenastki menażerię od widoku której skręcało jej kiszki. Przynajmniej wiedziała już po części czym była żywiona przez cały ten czas.

****

Szóstka pogrążona we własnych myślach szybko tamtego dnia zasnęła. Był to dziwny sen. Pełen obrazów nie mających sensu, postaci bez twarzy, krzyku i płaczu setek ludzi. Ktoś się do niej uśmiechał, jakiś mężczyzna z długą bronią palną w ręku. Położył broń na ziemi podszedł i przytulił do siebie, po czym powiedział.

- Pamiętaj, V45JkP.

A potem całkowicie nadzy w ciemnościach złączyli się w miłosnym akcie, choć był on mglisty a twarz mężczyzny nie wyraźna, to czuła bliskość tej osoby. Gdy skończyli człowiek ten ujął jej twarz w dłonie i powtórzył czule całując w czoło.

- Pamiętaj, V45JKP.

Wtedy też ciemność zalało światło tak jasne, że wręcz oślepiające, a nagi przed nią człowiek krzyknął pełnym bólu głosem. Jego skóra powoli spopielała i odsłoniła mięśnie rozsypując się w proch. Oczodoły ziały pustką po oczach, a po chwili została już naga czaszka, która głucho powtórzyła.

- Pamietaj, V45JKP.

Po czym i ona rozsypała się w pył, a szóstka mokra od potu zerwała się ze swego posłania w środku nocy.

****


Tego wieczoru nie tylko młody nie mógł spać, siedział przed chatą i w świetle ogniska gotował coś śmierdzącego w garnku, gdy z namiotu wyłoniła się dziewczyna. Nie mogła spać jak i on, choć z dwóch różnych powodów. Bowiem Ule, dotknięty przekleństwami swego młodego wieku zadurzył się w jedenastce. Nie potrafił sobie z tym poradzić, bowiem za każdym razem gdy próbował porozmawiać z dziewczyną, nagle oblatywał go strach. A spojrzenia rzucane przez butną i niezwykle odważna dziewczynę tylko pogorszały sprawę. Dlatego też towarzystwo drugiej dziewczyny przyjął z radością, wręczając jej miętowy naparstek który samemu popijał przy robocie. Choć rozmowa się nie kleiła, ciężko bowiem obydwojgu było się porozumieć, chłopak starał się jak mógł nauczyć dziewczynę skórowania czegoś podobnego do zezowatej wyrośniętej wiewiórki, na co Młody wołał „Kulag”. I choć trochę pomogło to dziewczynie zająć myśli, dziwny sen jeszcze długo ożywał w jej wyobraźni.

****



ROZDZIAŁ I - Trzeci

Trzeci coraz więcej czasu spędzał u zielarki. Stara kobiecina koło osiemdziesięciu wiosen, chętnie dzieliła się wiedzą i doświadczeniem z niezwykle pojętnym nowym uczniem. I choć często i gęsto brakowało im wspólnych słów, to i tak rozumieli się zdawać by się mogło doskonale. Chłopak testował każde zioło i specyfik na sobie, w ciągu kolejnego tygodnia nabawił się pęcherzy i krost wszelakiego innego rodzaju świństwa, które w końcu go wyautowało, na dwa dni do łóżka. Znachor natomiast był człowiekiem dziwnym, stanowiącym wręcz przeciwieństwo reszty ludności, nie rozmawiał z nikim, milczał, a gdy się do niego zwrócono przewracał gburowato oczami i oddalał się do swej chaty lub gdzieś w bok.

Jedenastka natomiast choć bardzo chciał posiąść wiedzę na temat świata na zewnątrz nie mogła pochwalić się zbytnim sukcesem. Marysia nie wiele potrafiął na ten temat powiedzieć, oprócz tego, że dla niej było tam zbyt niebezpiecznie więc od kiedy przybyła do osady nie opuszczała jej. Natomiast Młody coraz bardziej purpurowy za każdym razem gdy jego wzrok spotykał się z jej uciekał jeszcze szybciej. Dziewczyna więc czuła się totalnie osamotniona. Dziesiąty nie był zbytnio rozmowny, po za tym jej nie interesował, w końcu wiedział tyle co i ona. Musiała jednak pamiętać że w osadzie jest więcej ludzi, u których może zasięgnąć języka gdyż, od obecnych domowników wiele więcej się nie dowie.

Szóstka nie miała już snów od ostatniego razu. Znów wyczekiwała Homera i odpowiedzi jakie mężczyzna ów niósł ze sobą. Problemem jednak okazało się to, że nawet Młody zaczynał niepokoić się jego długim okresem nie obecności i coraz częściej ze strachem w oczach spoglądał gdzieś w siną dal za konarami drzew.
 
__________________
"Dum pugnas, victor es" - powiedziałaś, a ja zacząłem się zmieniać...

Ostatnio edytowane przez Tasselhof : 03-06-2013 o 01:00.
Tasselhof jest offline