Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2013, 17:32   #11
JaTuTylkoNaChwilę
 
JaTuTylkoNaChwilę's Avatar
 
Reputacja: 1 JaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnie
Trzeci był szczęśliwy. Tak po prostu, bezwarunkowo. W końcu widział, żył, miał za darmo jedzenie, picie, a i wiele nauczył się o "ziołach". Z pamięci mógłby podać dziesięć specyfików, które pozwalają "połączyć mu się ze światem duchów". Po takich lotach wracał wyluzowany, spokojny i pełen dobrej wiary, że następnego dnia będzie jeszcze lepiej. Brakowało mu tylko możliwości podzielenia się tym szczęściem z innymi, jednak na każda próba zagajenia do pozostałej trójki kończyła się fiaskiem. Cóż, skoro chcą się zadręczać czymś, czego nie są w stanie zmienić... ich sprawa. Trzeci pozbierał się już duchowo. Dowie się, kim kiedyś był, dobrze, nie dowie... Może i lepiej? Jakby się okazało, że był gangsterem, to... No w sumie by się cieszył, ale na przykład fakt bycia dentystą albo sprzedawcą aut by go nie zadowalał. Teraz ważna było jak najszybsza asymilacja i poznanie warunków. Nie chciałby dowiedzieć się, że nastał głód i wioska nie jest w stanie wykarmić darmozjadów. No więc trzeba być do czegoś przydatnym, a Trzeci lubił łączyć przyjemne z pożytecznym, więc czemu by nie poznać się na "ziółkach"?

No, może jeszcze pozostawała sprawa braku bimbru, ale postanowił rozwiązać ten problem, gdy tylko dowie się co nieco o tworzywach, z którego tubylcy tworzą naczynia. Coś mu się zdawało, że któryś z duchów spirytystycznych powiedział mu jak się robi wysokowoltową mieszankę. Kazał też sobie przynieść tego specyfiku i spalić przed "seansem". Trzeci po obudzeniu zapamiętał właśnie to i cały dzień chodził jakiś struty. Czyżby te wierzenia były prawdziwe? Głęboko w to wątpił, po prostu jazda była mocna, ale... No właśnie. Zrobi aparaturę, to dla spokoju poświęci trochę pierwszej próby dla czegoś, co zdradziło mu sekret.

Wizyty u babki to nie tylko nauka. Po poznaniu lekarstwa na wrzody, które jednocześnie zmieszane z proszkiem wspomagającym gojenie się ran wzbudzało poczucie euforii, Trzeci złapał za miotłę z wielkiego czegoś i zaczął entuzjastycznie czyścić babkowe mieszkanie. Potem poleciał też po wodę, jedzenie od jednego z rolników oraz zatkał pakułami dziurę w dachu. Babka skarżyła się na przecieki. Chyba. W sumie to Trzeci tego akurat nie zrozumiał, ale miał nadzieję, że dobrze wypełnił zadanie. Cóż, babka nie miała obiekcji, więc w sumie luzik.

Trzeci próbował pogadać też ze znachorem, ale ten jakoś go omijał. Czyżby miał sekret? Trzeci już chciał ukraść babce trochę kociego ziela i w nocy podejrzeć co też facet knuje, ale się powstrzymał. Skoro ma spędzić tutaj trochę więcej czasu, to i tak dowie się wszystkiego prędzej czy później.

Po ostatnim wyautowaniu postanowił też trochę zwolnić z testowaniem każdego specyfiku. Homer mógł wrócić lada dzień i... No właściwie co? Trzeci w głębi ducha liczył, iż ten powie gdzie szukać odpowiedzi na nurtujące wszystkich pytania, że znajdzie vademecum na każdą bolączkę duszy i wszystkie senne mary, które dręczyły ocalałych. Mógł też potencjalnie kazać im się zbierać i ruszyć w głuszę, a Trzeci nie chciał iść tam niedysponowany. Ruszył też, bo podpytać Młodego o jego potencjalną wyprawę myśliwską. Trzeci wątpił, czy przydałby się chłopakowi, ale zamiast strzelać do wiewiórek mógłby pozbierać nieco swoich ziół. Babka mimo swoich lat była żwawa i wszystko przynosiła sama. Pewnie też mogłaby mu pokazać dobre na zbieranie miejsca, ale on... Coś czuł, że woli sam. Skok na głęboką wodę to dobry sposób nauki. Ostateczny, nie dający kompromisów. Albo uda ci się od razu, albo kończysz porwany przez nurt. Trzeci lubił ryzyko.
 
JaTuTylkoNaChwilę jest offline