Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2013, 10:19   #16
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Post wspólny - kanna, Aschaar

Tomasz szybko omiótł wzrokiem okolicę, w której się znaleźli.


„Może tam?” – zaproponował wybierając lokal z którego widać było dobrze kamienicę pod numerem 42. Podczas krótkiego oczekiwania na zamówioną kawę mężczyzna wbił adres w wyszukiwarkę i przeczytał:

- Muzeum Historyczne M. St. Warszawy. Kamienica nr 42 - Montelupich (Filipowska), zbudowana przed 1440 r. dla Jana Bujno; następni właściciele to: Małodobrscy, Landekerowie, Filipowiczowie… Później należała do poczmistrza Karola Montelupiego, który przebudował ją w 1659 roku i nadał obecny kształt (mieścił się tu zarząd poczty). Kolejni właściciele rodzina Makinich, później Lingau, Piotrowskich i Stalskich. – przesunął kilkakrotnie po ekranie – obecny remont zapewne jest spowodowany przygotowaniem piwnic do udostępnienia zwiedzającym… Początkowo myślałem, że może to jakieś sprawy spadkowe, jednak – skoro to muzeum... Wawrzek interesował się starymi dokumentami i pewnie w tym muzeum spędzał sporo czasu. Dział Bibliograficzno - Dokumentacyjny; Biblioteka i Archiwum; Dział Planów… Na stronie są i nazwiska i numery telefonów do kustoszy. Moglibyśmy spróbować ich zapytać - może znają pana Jakuba, a może nawet da się ustalić czym się interesował i do jakich dokumentów chciał, czy uzyskiwał dostęp… Jeżeli to nie był nieszczęśliwy wypadek to jedyny motyw jaki widzę to sprawa hobby Wawrzeka. Wszystkie jego dokumenty spłonęły w pożarze… Może dlatego zginął? Usiłując je ratować z pożogi – musiały być bardzo ważne, a jednocześnie chciał je mieć przy sobie... Zastanawiam się tylko dlaczego na mapie zaznaczył muzeum? Poza zbiorami musi tu być coś jeszcze. Na razie szukamy mocno po omacku… nie wiedząc czym się dokładnie zajmował i nie mając żadnego dostępu do jego ważniejszych zbiorów. Bardzo brakuje wywiadu wśród znajomych hobbystów... - zmienił delikatnie temat – Wydaje mi się, że zaangażowane w sprawę środki są dość… nietypowe. Rozumiem, że po miesiącu stagnacji chciano sprawę szybko ruszyć z miejsca, jednak ustalamy fakty, które w zasadzie są oczywistościami… Co pani o tym sądzi? W ogóle - może przejdziemy na ty?
- Jasne -
odpowiedziała wyciągając rękę - Julia. Środki są nietypowe - kontynuowała kobieta - też zaangażowanie mnie, oraz ciebie, jak się wydaje, do czystej pracy operacyjnej wydaje się dziwne. Chyba, że nie wszystko nam mówią...
- Tomasz -
uścisnął podaną dłoń - Też mam takie wrażenie... Wydaje się, że w naszym zespole nie ma nikogo lokalnego... tutejszego, kto znałby miasto. Z jednej strony to dość zrozumiałe, policjanci się znają, utrzymują z sobą kontakty nawet po odejściu ze służby; z drugiej - wszystkie wątki "policyjne" w tej sprawie zupełnie odpuszczono. Jedyne co mamy to mapę z czterema kodowo opisanymi punktami. - spojrzał jeszcze raz na telefon - Uprawiamy dalej samowolkę i rozmawiamy z kustoszami? - uśmiechnął się patrząc w kierunku muzeum. - Czy dzwonimy do "naszych", aby, jak skończą sprawdzanie po swoich kolegach, do nas dołączyli?
- Uprawiamy samowolkę -
Julia uśmiechnęła się lekko. - Masz obcy akcent... Skąd cię ściągneli? I czemu się zgodziłeś?
- Z Austrii. Urodziłem się w Polsce i tu chodziłem do szkoły, potem wyemigrowałem. Do tej sprawy potrzebny był tłumacz i ktoś w miarę obeznany z procedurami policyjnymi policji europejskich. Ja znam polski, wiec jakoś tak... Proponuję zacząć od działu planów - może punkty na mapie Wawrzeka to część egoś większego... Choć naprawdę liczę na to, że ktoś go pamięta. Inaczej szukamy igły w stogu siana...
- Współpraca z policją europejską przy zabójstwie emerytowanego gliniarza? Zdecydowanie nie mówią nam wszystkiego. Może zapytać wprost?-
zastawiła się głośno.
- Jasne, najwyżej nie odpowiem...
Uśmiechnęła się.
- Miałam na myśli pytanie szefostwa, nie ciebie.
Tomasz zaśmiał się lekko:
- Nie sądzę, aby to był dobry pomysł, choć sam zamierzałem zapytać naszego nadinspektora czy zamierza coś upichcić... z dowodów. Na samym początku założył kilka spraw i - o ile mnie, czy ciebie, ciężko będzie do czegoś przekonać, o tyle ta młoda policjantka kupi każdą historię. I tak naprawdę to właśnie to będzie się liczyć. My stanowimy wsparcie i doradzamy, ale to oni napiszą finalny raport. Jeszcze nie wiem o co w tym wszystkim chodzi. Może jak będziemy wiedzieć więcej o samym Wawrzeku... Całkiem dobra ta kawa - dodał bez związku ucinając własne spekulacje.
Potrząsnęła głową.
- Ale to dalej nie tłumaczy, po co nas zaangażowano. Nie lubię niejasnych sytuacji.
- To prawda. Jedyne co jakoś trzyma się faktów to to, że dotychczasowe śledztwo już wykazało jakieś rozwojowe wątki, które przed nami ukryto podrzucając nam "czysty" materiał dowodowy. Zasypano nas papierkami od razu żądając jakiś odpowiedzi. Nikt z referentów nie przedstawił żadnych poszlak, żadnych wskazówek, a praktycznie każde pytanie rozbijało się o stwierdzenie "wasz zespół ma to ustalić". Jak miałbym spekulować to postawiłbym nawet na to, że nasz dowódca jest lewy. Był jedynym z nas, który nie wertował akt na odprawie - wiec znał je wcześniej lub go nie interesowały. W pierwszym przypadku - po co ten teatr? W drugim... -
przerwał widząc nadchodzącą kelnerkę - Poprosimy rachunek.
- A w drugim? -
dopytała Julia, kładąc na stoliku należność za swoją kawę. - Chcą nas w coś wrobić. - odpowiedziała sobie sama. Tomasz nie skomentował pozornie zajęty dokładaniem swojej części należności.
- Sprawdźmy, czy pan Wawrzek był znaną kustoszom osobą. - Dodał wstając od stolika.
Wstali i skierowali się w stronę wejścia do muzeum.
 
Aschaar jest offline