Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2013, 17:12   #7
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Detektyw poprowadził Maximiliana doskonale mu znanym korytarzem do jadalni, oddzielonej od reszty pomieszczeń. Nawet tu unosił się duszący odór spalenizny.
Dove usiadł na jednym z krzeseł i spojrzał pytająco na maga.
Max usiadł naprzeciw detektywa. Przyjrzał mu się badawczo i powiedział.
- Mam do powiedzenia trzy rzeczy. Pierwsza, to to, że nie jestem pana wrogiem i że zalezy mi na rozwiązaniu tej sprawy bardziej niż panu. - mówił opanowanym głosem, z pełną powagą. - Druga. Mogę potwierdzić dowodem wszystko co powiem, i to dowodem namacalnym, przedstawionym tu i teraz. Więc jeśli to co zaraz powiem będzie wydawało się panu kłamstwem, albo wymysłem wariata, prosze poprosić o dowód, a go pan natychmiast dostanie. Trzecie. Mówiąc panu prawdę podpisuję na siebie wyrok śmierci. Organizacja do której należę, nie toleruje wyznawania prawdy o niej i jej członkach. Dysponujemy środkami, które mogą wpłynąć na ludzki umysł. Do tej pory środki te były używane do tuszowania działalnosci organizacji, przypadkowych śmierci, do wydobywania informacji i tym podobnych. Dla potrzeb tej rozmowy powinien pan tylko wiedzieć, że uznałem iż pański umysł jest zbyt potrzebny miastu, aby ryzykować jego uszkodzenie, tylko po to bym mógł zobaczyć miejsce zbrodni. - Przełknął slinę i kontynułował - Ten kto przyszedł do tego domu. Kóry notabene nalezy do mnie, przyszedł tu w poszukiwaniu mnie. Nie zastał mnie, ale prawdopodobnie postanowili urządzić zasadzkę. Mieli tylko problem bo spotkali mojego brata, który stawił im opór. Nieskuteczny, z tego co wiem, ale zdołał ściągnąć uwagę. A teraz konkrety. Ja, a także mój brat jesteśmy kimś kogo pan nazwałby magiem. Napastnicy, to ci, których pan nazwałby z braku wiedzy demonami. W mojej organizacji zajmuję się ściganiem, nazwijmy to na potrzeby tej rozmowy “zbuntowanych magów” i demonów. Oczywiście mogę udzielić panu więcej informacji, ale to zależy od dwóch rzeczy. Po pierwsze czy zechce pan słuchać, po drugie czy jest pan gotów zaryzykować poznanie tej wiedzy. Moja organizacja silnie strzeże swoich tajemnic, na tym etapie jestem w stanie wyczyścić te wspomnienia z pana głowy, bez ryzyka uszkodzenia pana mózgu, im więcej pan pozna, tym trudniejsze to będzie. Proszę też pamiętać, że mogę na Pańskie życzenie przedstawić namacalny dowód. - Zakończył i czekał z nadzieją. O ile faktycznie miał do czynienia z tak wielkim umysłem detektywistycznym, powinien się co najmniej zaciekawić i zadać dodatkowe pytania, albo zażądać dowodu. W sytuacji gdyby kazał mu spierdalać powinien zdarzyć na niego wpłynąć sugestią.
Podczas przemowy Maxa, twarz detektywa nie zdrazała żadnych emocji, jednak teraz, weschnął ciężko i wstał z miejsca.
- W tym momencie powinienem ciebie zastrzelić - oznajmił ponuro. - Właśnie zniszczyłeś wieloletnie starania... ach... lepiej wymyśl jakąś bajeczkę, którą sprzedasz Hajime, kiedy zapyta, co mi powiedziałeś. - Ruszył w stronę wyjścia. Kiedy tylko Dove zaczął się oddalać Max powiedział ze złością
- W dupie mam wieloletnie starania. Najwyraźniej trwa jakaś wojna, a najbardziej ucierpią zwykli ludzie. Głównie dlatego, że głupcy wolą chronić swoją prywatnośc niż inne istoty. - Wstał i również rószył do wyjścia. - Dzieki za pomoc. -
Detektyw był wysokim, silnym mężczyzną, o czym Max, który sam do najmniejszych nie należał, przekonał się dosyć boleśnie, kiedy Dove chwycił go za koszulę i pchnął na ścianę.
- Uważaj, bo czary tutaj nie pomogą - warknął, po czym wyuczonym ruchem wykręcił mu ręce do tyłu i zakuł. - Na komisariat go! - wrzasnął do swoich ludzi. - I pamiętaj. To ty będziesz mieć kłopoty, jeśli ktoś się o tym dowie - powiedział mu jeszcze do ucha, zanim pojawił się policjant.
Maximilian został wyprowadzony i “zapakowany” na tylnie siedzenie radiowozu. Kazuya nic nie powiedział, kiedy mijali go w wejściu. Westchnął tylko cicho i pokręcił głową.
Elementalista nie stawiał oporu. Co mu mogą zrobić? Zamknąć na dzień?
Został “zapakowany” do radiowozu i wywieziony. Na miejscu czekała na niego urocza cela aresztu, z równie uroczymi osobnikami do towarzystwa.
Max przyjrzał się współtowarzyszom, ale nie poświęcił im zbyt wiele uwagi. Nie powinni stanowić zagrożenia. Czekał przy kracie, aż pozwolą mu zadzwonić, a kiedy to nastąpiło wybrał numer najstarszego brata i nie bawiąc się w czułości. Zresztą nie było na to czasu powiedział.
- Franklin nie żyje. Pilnuj rodziny. To ja jestem celem, ale najwyraźniej w tej walce nie będzie honoru. I przeproś ode Rossie za szorstkość. - Jego brat powienien wiedzieć z jakim zagrożeniem się liczyć. Wszak wiedział czym zajmuje się Max.
Will nie zdążył odpowiedzieć.
Nie minęło wiele czasu, kiedy Maximiliana przeniesiono do innej celi, nieco w głąb budynku. Teraz miał całą dla siebie. Dostał nawet koc. W prawdzie wszystkie “zbędne” przedmioty mu zabrano, jednak jakimś trafem bransoleta się ostała.
Siedział długie godziny w ciszy i samotności. W końcu zrobiło się ciemno i mag zasnął.
 
deMaus jest offline