Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2013, 17:46   #8
vanadu
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Tymczasem......

Gdy woda w wannie całkiem ostygła, Richard obudził się i przeniósł do łóżka. Spał długo. Obudziwszy się (a właściwie przespawszy budzik) wybiegł pędem z domu, ruszając swym rowerem do siedziby wydziału antropologii, gdyż miał tego dnia przeprowadzić zajęcia terenowe z kultury i wierzeń celtyckich. Specjalnie podrobił swoje papiery by móc się tym zająć. Nie zamierza iść na spotkanie, zamiast tego omówiwszy ostatnie kwestie i wróciwszy się spakować już o 12.00 siedział w autobusie, który wywoził jego i grupę studentów obojga płci do, nie tak, mimo wszystko, dalekiej, Wali, na nocne spotkanie poświęcone obrzędom Noviu.

Zapomniał sprawdzić automatyczną sekretarkę. Dopiero o piętnastej wysłał do Maxa SMSa, prosząc o przełożenie kolacji na inny dzień, gdyż zapomniał o pewnym zobowiązaniu.

Mieli całkiem niezły czas, dotarli na miejsce w zaledwie pięć godzin. Studenci wyłudzili dłuższy postój na rozprostowanie nóg i “dotlenienie się”, co nie wywołało zgorszenia u druida, dopóki młodzież nie zaczęła rzucać petów na ziemię. Widząc jednak ostre spojrzenie swojego “doktora”, szybko je pozbierali i wyrzucili do kosza.

Piętrowy autokar z ledwością poradził sobie z leśną drogą, ale do ośrodka leśniczych, trafili stosunkowo łatwo. Richard mełł w ustach przekleństwa, kiedy gałęzie uderzały o dach, lub szyby. Jak tylko pojazd się zatrzymał, studenci wybiegli na zewnątrz rozszalałą grupą, plotkując i śmiejąc się. Co poniektórzy rozglądali się z zaciekawieniem, jeszcze inni robili za towarzyskie emo.

Mag przywitał się z leśniczym. Richard, rozmawiając wcześniej z Tedem przez telefon, odniósł wrażenie, że jest to miły gość. Teraz niedźwiedzia postura leśniczego wydała się dosyć niepokojąca, jednak kiedy szeroki uśmiech wykrzywił brodę mężczyzny, mag odetchnął z ulgą i pozwolił zmiażdżyć dłoń w powitalnym uścisku.

Okazało się, że Ted osobiście przygotował dla nich miejsce, nieco głębiej w lesie. Leśniczy przyznał, że nie ma pojęcia, czego będzie potrzebował Richard, jednak przygotował palenisko, drewno i kijki na kiełbaski. Dodał, że na miejscu znajdą ławki i stoły, po czym zabrał maga na wycieczkę po budynku, w którym mieli spać.


Był to stary hotel, w którym znajdowało się dwanaście pokoi, a do każdego wstawiono po cztery łóżka - wystarczająco dla nich. Był tu też salon ze stołem bilardowym (który niezwłocznie został oblężony przez studentów) i wielka jadalnia z kuchnią. Wszystko doskonale przystosowane do wyprawienia wesela, czy innej imprezy. Problemem mogły okazać się cztery prysznice i dosyć małe bojlery, jednak młodym studentom przyda się nieco orzeźwienia. Ted podsunął Richardowi kilka dokumentów do podpisania, po czym wręczył klucze, obiecując, że wpadnie następnego dnia, sprawdzić jak sobie radzą.

Wyjazd w całości opłacony był przez uczelnię, a że mieli tu zostać przez trzy dni, wydawało się to niesamowitym fartem, że Richardowi udało się to załatwić. Przyjechało z nimi jeszcze dwóch “opiekunów”. Jakaś starsza psorka, wykładająca biologię i świeżo upieczony doktor, który zajmował się dziennikarstwem. Przyjechało tu z nim kilku studentów, w sumie załapali się przypadkiem, jak tłumaczył jeszcze w autokarze.

Phill nie żałował, że dał się wrobić w ten wyjazd. Mówił, że marzył o takim czymś jeszcze, kiedy studiował. Magowi wydawało się, że znajdą wspólny język.
 
vanadu jest offline