Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2013, 20:33   #16
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Malcolm w wymianę zdań zaangażował się raczej zdawkowo, rzucając jakieś zdanie, ale bez żadnego przekonania. Obserwując go z boku, można było dojść, do swoją drogą słusznego wniosku, że "znajdował" się w pewnym oddaleniu.

Szlachcic intensywnie myślał. Zastanawiał się czego może chcieć niemiecki wywiad, bo że oni za tym stali, tego był pewien. Wszakże już wcześniej doszły go takie informacje, oczywiście po części odłożył je gdzieś na bok, uznając je za normalne zainteresowanie podobnej instytucji ich wyprawą, teraz jednak musiał zrewidować te poglądy ... wrócił myślami, do rozmowy jaką odbył z tragarzem na angielskim lotnisku ...

- Dzień Dobry - powiedział Malcolm do tragarza uśmiechając się -Pierwszy raz na lotnisku? - zapytał ze szczerym zainteresowaniem.

- Bry - ukłonił się tragarz patrząc na swego rozmówcę spode łba.

Szlachcic chwilę przypatrywał się człowiekowi. Nie wydawało się, żeby miał odpowiedzieć na jego dalsze pytanie. Może nie do końca je zrozumiał, spróbował więc innej taktyki

-Mówi pan po Niemiecku? - zapytał w tym języku. Po tych słowach zapadła chwila niezręcznego milczenia. Był to dosłownie ułamek sekundy, ale Malcom dostrzegł błysk w oczach swego rozmówcy i już nie musiał zadawać kolejnych pytań, by wiedzieć, jaka jest prawda. Po tej sekundzie wahania, tragarz pokręcił tylko przecząco głową i miął z nerwów swój kaszkiet.
Tego Szkot się nie spodziewał. A przynajmniej nie do końca. Dużo osób z Europy Wschodniej mówiło w tym języku, ale dlaczego wtedy ukrywać zdenerwowanie i swoją znajomość języka. Teraz uważnie obserwował tragarza

-Spokojnie - dodał w tym samym języku - Wiem - powiedział stanowczo - Proszę się nie bać -

- Ja nie rozumieć. Ja słabo angielski. Przepraszać - tragarz skłonił się i chciał odejść.

Szlachcic zatrzymał go gestem dłoni. -Woli pan porozmawiać ze mną, czy z Policją ? - pytał z uśmiechem, który jednakże nie był już tak przyjazny.
-
Ja nic nie robić złe. Ja mieć prawo, ja mieć praca. Ja nie chcieć kłopoty. - słowa wylatywały z ust tragarza z prędkością karabinu Thompsona. Wyraźnie był zmieszany i zakłopotany. Gdyby tylko mógł uciekłby, gdzie pieprz rośnie. Jednak zimny uśmiech i stalowe spojrzenie Rossa sprawiły, że stał w miejscu i patrzył na szlachcica, jak zbity pies.

-Doskonale - głos szlachcica stał się jeszcze zimniejszy - Jako, że mam w tym mieście wielu przyjaciół, jeden telefon wystarczyłby, abyś wpadł w ogromne kłopoty. Dlatego daję teraz tobie alternatywę, albo odpowiesz na kilka moich pytań, albo będziesz rozmawiał nie tylko z Policją, ale i kontrwywiadem. Wtedy lepiej znajdź sobie dobrego adwokata, bo pamieć o Niemieckich szpiegach, jest wciąż żywa … -

Mężczyzna nie wiedział, co odpowiedzieć i przez długą chwilę wpatrywał się w swojego rozmówcę. W końcu po namyśle odpowiedział, strasznie się jąkając:

- Pan nie rozumieć. Ja nic nie zrobić. Naprawdę. -

Ross jednak nic nie odpowiedział, więc tragarz kontynuował:
- Ja nie mogę zdradzić, bo mnie zabić. Pan musi zrozumieć. Błagam.
Wzrok pilota nadal był zimny. Teraz właściwie było za późno się wycofać, mimo błagań mężczyzny, mimo wszystkiego

- Przykro mi - mówił zimnym twardym głosem, mówił cicho, a jednak wiedział, że tamten go usłyszał.

-Nie mogę tego tak zostawić, nie mam wyboru, ale możesz się uratować. Jeżeli powiesz mi to daję ci słowo honoru, że nikt nie dowie się, iż informacje posiadam od ciebie -

Tragarz wyglądał na kompletnie zdruzgotanego. W jego oczach widać było zmęczenie i umysłowy wysiłek.
- To są groźni ludzie. Pan musi zrozumieć, że oni się nie cofną przed niczym.

Szkot westchnął i z kieszeni wyciągnął gruby zwitek banknotów, dobrze znana zachęta, która potrafiła rozwiązać niejeden język i otworzyć niejedne drzwi. Na pieniądzach mu nie zależało, zawsze je miał ... a specjalnej radości mu nie dawały ... on czerpał satysfakcję z innych źródeł. Teraz podał je mężczyźnie, nawet ich nie przeliczając ...

Mężczyzna popatrzył na pieniądze i wziął je jakby z niechęcią. Rozejrzał się wokół i szeptem powiedział:
- Przyszedł do mnie człowiek i przedstawił się jako wysokiej rangi wojskowy. Powiedział, że mogę zarobić i przysłużyć się ojczyźnie. Powiedział, że nie muszę robić wiele. OT po prostu obserwować. I tyle. Powiedział też żebym się przed nikim nie zdradził, bo śmierć i że to by była zdrada kraju. Niech mnie pan zrozumie, ja mam żonę i piątkę dzieci. Zbieram pieniądze, aby wyjechać do Ameryki. Tam ponoć każdy ma szanse, jak tylko uczciwie pracuje zostać milionerem. A ja pracuję bardzo uczciwie - zakończył tragarz i ze smutkiem zwiesił głowę.

Mężczyzna kiwnął głową - Rozumiem … i nie zdradzę ciebie. Co więcej dam dobrą radę, ten biznes szpiegowski, nie służy nikomu. Lepiej z tego zrezygnować. Ostatnie pytanie, jak wyglądał ten mężczyzna? Był Niemcem? -

- Tak, przedstawił się jako Jorg Schtettcke. Taki mały, facecik ze śmiesznym wąsem. Ubierany był w skórzaną, czarną kurtkę i bawarski kapelusz. - wyjaśnił robotnik.

Ross podziękował człowiekowi i skierował się do samolotu nie myśląc zbyt wiele o całej sytuacji.
+++++++

Mężczyzna wrócił do rzeczywistości. Żałował, że wcześniej nie podzielił się z towarzyszami tą informacją, ale nie uznał jej wtedy, za tak ważną, trzeba było naprawić ten błąd ... nie teraz gdy tylko znajdą się w bezpiecznym miejscu w komplecie ...

-Panowie, później będę musiał się z wami czymś podzielić, ale to gdy załatwimy już tą nie przyjemną sprawę - odezwał się do pozostałych członków klubu, na tyle cicho aby nie słyszeli ich "więźniowie", a potem przeniósł na nich wzrok

-Może powinniśmy ich przeszukać? Zobaczyć czy mówią prawdę? - zapytał na tyle głośno aby usłyszeli go wszyscy, sprawdzając ich reakcję i zdanie o tym pomyśle ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline