Nikt już nie miał wątpliwości, że system sterujący i zabezpieczający schron jest niesprawny. Ten fakt stanowił dla nich największe zagrożenie. Dużo większe niż ożywające zwłoki, dzikie i nieznane stworzenia, czy szaleństwo współtowarzyszy.
Jeżeli sztuczna inteligencja kontrolująca wszelkie systemu schronu działa nieprawidłowo, to ich życie może skończyć się z powodu, jakiegoś głupiego kaprysu w komputera.
Przez chwilę przeszło im też przez myśl, że to może nie jest awaria, a świadome działanie. Zanim nadeszła apokalipsa, wiele się mówiło o tym, kto powinien dostać miejsce w bezpiecznych bunkrach. Kto powinien zostać obdarzony szansą na przeżycie i obowiązkiem odbudowy ludzkiej cywilizacji.
Czyżby rządzące elity posunęły się do aż tak radykalnych metod, aby zapewnić przetrwanie tylko tym właściwym ludziom? Czy mogliby być aż tak okrutni i sadystyczni?
Dobrze wiedzieli, że tak.
Żadne z nich nie zamierzało się jednak poddać.
Uzbrojeni w kombinezony, maski przeciwgazowe i wszelkiego rodzaju broń, czekali co będzie dalej.
Alarm cały czas wył, a monotonny głos powtarzał ostrzeżenie. Zaczęli myśleć, czy to nie jest znowu kolejne zapętlenie komputera i ich panika nie była potrzebna.
Mijały kolejne minuty. Czerwone alarmowe światła sprawiały, że oczy im łzawiły. Pot spływał po plecach i czole. Hałas drażnił uszy i powodował bóle głowy.
Stali wpatrzeni w siebie i oczekiwali co się stanie.
W końcu sygnał ucichł. Ciszę, jaka nastała przywitali z wielką ulgą. I wtedy nagle usłyszeli donośny syk wypełniający korytarze.
Z kilkudziesięciu otworów w ścianie zaczął wydobywać się szybko skraplający się gaz. Osiadał on na wszystkim tworząc wyraźne wilgotne ślady. W wielu miejscach skroplony gaz zaczął się intensywnie pienić.
Dezynfekcja trwała wiele minut i nie mieli wątpliwości, że procedura powinna już dawno zostać przerwana. Gaz jednak nadal płynął i wypełniał korytarze.
Proces ten zakończył się dopiero, gdy wszelkie zapasy gazu zostały zużyte.
W korytarz powstała istna gazowa mgła. Bowiem w skutek wysokiego stężenia, nie wszystek gaz uległ skropleniu.
Ocalała grupa stanęła przed kolejnym dylematem. Co dalej robić?
W podziemnym bunkrze zapanowała niczym niezmącona cisza. Nie słychać było żadnego, choćby najmniejszego dźwięku.
Ta cisza i spokój napawała jednak wszystkich dziwnym niepokojem i rosnącą z każdą chwilą obawą.
__________________ "Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman |