To było straszne.
Widok masakry zabrał głos Austowi na dobre parę chwil. I choć z reguły zachowywał spokój, tym razem nie mógł przejść obojętnie obok czegoś takiego. Nawet Kieł, jego psi towarzysz był wzburzony pobojowiskiem, dając temu wyraz głośnym szczekaniem. - Cicho już, ciii... - rzekł do psa, starając się go uspokoić. Druid zbliżył się do miejsca tego makabrycznego wydarzenia z wyraźnym niesmakiem na twarzy, zastanawiając się w duchu jak ktoś mógł się dopuścić takiego czynu.
Rozejrzał się po ziemi w poszukiwaniu śladów stóp. To on znał się z całej grupki najlepiej na tropieniu. Odnaleziony trop mógłby być wskazówką chociażby w kwestii ilości napastników, czy też kierunku, w którym się oddalili.
Nie zdążył wpaść na nic konkretnego, bowiem wkrótce w stronę towarzyszy powędrowały strzały. Czy oni też mieli być kolejnymi ofiarami?
Aust nie zamierzał ginąć tak łatwo. Natychmiast chwycił po drewnianą tarczę, którą miał na plecach i ruszył za Abelardem, by mu pomóc. Zaraz za druidem pobiegł jego psi kompan. |