- Do wszystkich diabłów - zaklął Magnus widząc jak jego pies kryje się pod kołami wozów, konie giną a ludzie nie są w stanie nic zrobić. Nawet jemu, widzącemu wręcz nienaturalnie dobrze w ciemności nie udało się dostrzec niczego na tyle dokładnie, by ustrzelić to z łuku. Siedzenie na dupie też jednak nie było wyjściem...
Mężczyzna dopadł do najbliższej lampy oświetlającej obozowisko i chwycił ją w ręce. Dlaczego nie odwrócić przewag i słabości? - Hej, niech ktoś weźmie drugą! - Krzyknął i rzucił kagankiem w kierunku, w którym widział kryjące się w drzewach sylwetki w nadziei oświetlenia ich. Ledwo lampa poleciała w drzewa schował się za wozem i złapał za łuk naciągając strzałę na cięciwę i szukając najwyraźniejszej sylwetki zwierzoludzia, z którego miał zamiar zrobić krwawą odmianę jeża.
__________________ - Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3! |