Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2013, 20:06   #276
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Elf po rzuceniu zaklęcia, skupił swe spojrzenie na zieleni rozciągającej się przed nimi, gotów wyłapać wszelakie magiczne aury... których tam jednak nie było. Ani jednej. Kompletna magiczna pustka, zero czegokolwiek, a więc po prostu jedynie zwyczajowa kupa zielska?

Druidka ożywiła się, widząc nietypowo zarośnięte przejście. Bujna roślinność przywiodła jej na myśl niedawno opuszczoną Bytopię. Spojrzała kątem oka na Gabriela, unosząc lekko brew na jego pytanie.
- Teoretycznie potrzebują światła. A konkretnie te zielone potrzebują. Pod ziemią także jest roślinność, tyle że często zupełnie inna... Raczej pozbawiona liści. Bywa że spaczona... - wzruszyła ramionami.
Przyglądała się pieśniarzowi, zaciekawiona efektami jego oględzin.
- Wiesz, może też być tak, że to co widzimy, jest efektem działania jakiegoś rodzaju magii, ale samo w sobie nie jest magiczne... Chyba? - spojrzała pytająco po tych, którzy na takich sprawach znali się lepiej. - Nie znam się na tym.
- Żadnych magicznych aur, wychodzi na to że roślinność jest prawdziwa - odpowiedział elf.
- No to pozostaje nam sprawdzić, czy coś nas nie zaatakuje, jak się będziemy przedzierać przez ten zagajnik - stwierdził Tarin. - Tylko nie wiem, czy powinniśmy iść w ścisłej grupie.
- Pójdę pierwszy - powiedział śmiało Wulfram wcielając swoje słowa w czyn.
- Nieraz widziałem grzyby i mchy rosnące gęsto pod ziemią, gdzie ani razu nie widziały blasku słońca - dodał Daritos do wywodu Virmen. - Ale fakt, nie są wtedy zielone i na grzyby mi to nie wygląda. Wulfram, wstrzymaj się. - Zaklinacz powstrzymał wojownika gestem. - Wyślę wpierw niewidzialne oczko przodem, może dalej z przodu jest coś co rzuci nieco więcej światła na tę sprawę.
- Dobry pomysł, jeżeli możesz spraw by chociaż musnęło któryś z liści. Wiele podziemnych stworzeń kiepski wzrok nadrabia zdolnościami wyczuwania drgań... Głupio wyjdzie jak okaże się, że to zwykłe kwiatki - skwitował Gabriel, chociaż tak jak pozostali nie ufał czemuś, co zakłóca prawa biologi.
- W takim razie możemy wypróbować coś większego - zaproponował Tarin. - Jakieś przywołane stworzenie mogłoby sprawdzić, czy droga jest bezpieczna. Co wy na to?

Wypuszczenie przez Daritosa magicznych “patrzałek” nic nie dało. Zaklinacz pokierował je również tak, by dotykało kilka razy różnych liści i tym podobnych, i nic... po drugiej zaś stronie zielonej jaskini znajdował się kolejny korytarz. Brak jakiś reakcji, ataku czegokolwiek w jakikolwiek sposób.

Przyzwał więc dla odmiany kilka zwyczajowych psiaków, które posłał drogą, którą i oni mieli za chwilę przejść. Czworonogi zaczęły więc badać teren, i obwąchiwać ewentualną ścieżkę... i nagle z zieleni wyskoczyły dosyć grube macki. Trzasnęły dwa z psiaków, aż te przeleciały dobre trzy metry, po czym zwierzęcy pomocnicy po prostu zniknęli, najpewniej ginąc na miejscu i opuszczając już ten plan...

Pozostałe zaś zostały przez owe macki złapane w solidnym uścisku, po czym pociągnięte gdzieś na boki. W jednej chwili okazało się nagle, że dwa z niby zwyczajowych, nieco przygrubaśnych drzewek, wcale nimi nie było. Pojawiły się bowiem paszcze z zębiskami, a pechowe czworonogi wylądowały w nich w błyskawicznym tempie, będąc pożeranym przez parkę czegoś, co wyglądało na pięciometrowe krwiożercze, cholerne rośliny!


- I jak tu nie kochać roślin - westchnął Tarin. - Cofnijcie się - zasugerował, wyciągając z sakiewki dwa niewielkie, żelazne pręty.
- Arka petir! - zawołał.
Lśniący elektrycznością łuk połączył obie roślinki.
 
Kerm jest offline