Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2013, 22:21   #7
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Lynx zaciskał dłonie na karabinie tak mocno, że aż mu kłykcie pobielały. - Bashaar, masz słuszność, mi też to wszystko wydaje się jakąś pieprzoną złotą klatką... Frontu nie musisz mi przypominać... tego nigdy nie zapomnę. Wygląda po prostu na to, że nie mamy wyjścia i jesteśmy w dupie. Pamiętaj tylko, że też mamy mózgi... własne... i coś wymyślimy - próbował uspokoić Indianina. Jemu to wszystko też wydawało się tak zajebiste, że aż nierealne. Postanowił więc zapytać Alberta o coś jeszcze. - Czy tu kiedyś mieszkali ludzie? To miejsce zostało stworzone dla ludzi? Jeśli tak, to gdzie oni się podziali? Odeszli? Umarli? Czy może... - aż bał się dokończyć pytanie.

- Wyluzuj - rzucił do Carlssona, po czym podszedł do niego i dodał szeptem - Niech Albert myśli, że ma nas w garści. Cofnąć i tak się nie możemy, a jeśli wykonana jakiś zły ruch, to już wiesz co robić.

- Front? - zapytał tropiciela Cutler. - Mimo iż było to ponad 10 lat temu pamiętam jak bym cały czas miał stamtąd gruz w butach. Nie zamazała tego nawet dekada wycinki krwawiących drzew... Wiesz co mam na myśli. - dodał już raczej smutnym tonem.

Zafrasowany Bashar podrapał się po głowie, zrobił dziwną minę i stanął smętnie w koncie. - Faktycznie Panowie trochę mnie poniosło, sorki co?

- Sądzę, że w takim razie mamy wszystko ustalone, prawda? Nie, żeby faktycznie na dobrą sprawę było co ustalać... Wszyscy jednak jesteśmy zmęczeni i zdenerwowani, a możliwość umycia się i zjedzenia czegoś ciepłego na pewno pomoże załagodzić nieporozumienia jakie dziś wynikły

- Co do biblioteki na każdym komputerze jaki znajdziesz wewnątrz młody człowieku. Naszą rozmowę proponuje zostawić do jutra, wyglądasz na wyczerpanego.

- W razie czego będę mógł liczyć na pomoc w obsłudze sprzętu? Niestety po wojnie nie zachowało się zbyt wiele w pełni sprawnych komputerów i może się zdarzyć że akurat tego oprogramowania nie będę znać

- Oczywiście młody człowieku. Chciałbym powiedzieć, że cała moja wiedza jest do Twojej dyspozycji ale nie chcę Ciebie okłamywać. Jednak z przyjemnością pomogę i z obsługą komputera i z zrozumieniem co trudniejszych książek. Niektóre są pisane przez profesorów prestiżowych przedwojennych uczelni. Wiedzę należy poszerzać.

- W takim razie ja nie mam więcej pytań - odpowiedział Młody wyciągając magazynek ze swojego rozpylacza i podając broń jednemu z robomózgów

- Ale biedak ze mnie... - powiedział z lekkim uśmiechem do siebie Cutler widząc jak inni oddają broń maszynom.

Po oddaniu broni Drake wziął do ręki fotografię przedstawiającą żołnierzy i spojrzał na gospodarza. - Albercie, czy wiesz kto jest na tym zdjęciu? Gdzie je zrobiono?

- Jak wejdziesz do wnętrza bunkra mogę je poddać analizie. Co do Ciebie żołnierzu bez armii, to Twoje pytanie mi umknęło. Musiał odtworzyć całą rozmowę jeszcze raz. Żył tu personel jednak odszedł. Przez drzwi, które masz za sobą. Był wśród nich właściciel zdjęcia.
*****
Lynx sam nie wiedział co ma myśleć o obecnej sytuacji. Uciekali już resztkami sił i zapasów, a tu nagle trafiło im się lokum i żarcie. To było tak piękne, że aż niemożliwe. Czuł się jak wilk złapany w potrzask… bez drogi ucieczki… póki co, nie miał zamiaru odgryzać sobie nogi. „Pieprzony poranek kojota…” – przypomniało mu się powiedzonko sierżanta z unitarki. Odłożył zabezpieczonego Scara do szafki, uprzednio wskazanej przez uprzejmego aż do wyżygania Alberta. Czuł jakby rozstawał się z witalną częścią swojego ciała, ale został mu jeszcze Vector w kaburze przy pasie, zabawka słusznego kalibru. Powoli w jego głowie ustalały się priorytety na najbliższe kilka godzin.

Przede wszystkim musieli zadbać o swoje bezpieczeństwo. „Cholernym maszynom nie można ufać. Skąd kurwa niby mam wiedzieć, czy personel opuścił bezpiecznie to miejsce…? Bo powiedziała mi tak przemądrzała konserwa?” – myślał intensywnie. Albert nie przypominał mu jakiejkolwiek maszyny, z którą do tej pory miał styczność. Te jego boty bojowe potrafiłby pewnie wyłączyć z walki… ale z Albertem zapowiadał się poważniejszy problem. Nic nie wiedzieli o jego zamiarach względem ich osób. Jedno było pewne muszą się mieć na baczności
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline