Wolf położył dłoń na rękojeści miecza. Nie podobało mu się tu. Każda kopalnia przypominała mu Mirhoffen, o którym tak usilnie chciał zapomnieć. Kamienne ściany, drewniane podpory, charakterystyczny zapach powietrza. Przymknął na moment oczy wsłuchując się w dźwięk kilofa.
- Pójdę z pochodnią jako drugi. Galvin trzymaj się ze mną i nie depczmy jej po piętach - ocenił jak daleko sięga światło pochodni - dwadzieścia, trzydzieści kroków za nią. Reszta niech lepiej zaczeka na rozwidleniu. Wrócimy jeśli będzie coś niepokojącego. |