Wątek: Moje własne M4
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2013, 10:06   #2
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację

Ben Gray - mimo iż był już stary - nie należał do ludzi słabych. Sentymentalnych, ale nie słabych. Siwawy Teksańczyk przyjeżdżał czasem na jednym ze swoich czterech wałachów w miejsce, gdzie chodzili z ojcem... i wspominał. Pamiętał jak rozpętało się to całe piekło. Z jego ojczystych stron - Hrabstwa Sherman w Teksasie - ludzie wiali na masę. Na początku słyszało się o atakach nuklearnych, okropnych chorobach i tym całym cyrku jaki ze świata postanowili zrobić ludzie. Jakby nie było dość miejsca dla nich wszystkich...

Ben pamiętał jak zginął jego ojciec i matka. Na terenie całego stanu nie działo się dobrze. Otaczający ludzi chaos stworzył idealnie warunki dla rozwoju przestępczości. Mimo iż władze robiły wszystko aby trzymać rejon w ryzach to w końcu musiało się stać. Żadna ulica, żadne gospodarstwo, żaden dom nie był już bezpieczny. Gray nawet nie wiedział co się stało. Jego sąsiad - Pan Tylor - wyniósł go z płonącego budynku aby po pewnym czasie samemu zginąć z wyczerpania. Z masakry dokonanej w okolicy przeżył on i córka Tylora - Emma. Był dzieciakiem, ale jakoś musieli sobie radzić. Wyruszyli w kierunku granicy hrabstwa i całego stanu. To co widzieli po drodze napawało ich strachem i bezradnością jednak... w końcu znaleźli dom. Gospodarstwo wydawało się całe, a nawet znaleźli trochę zwierząt. Była krowa, byk, knur, dwie maciory i parę indyków. Dawni mieszkańcy nie mogli zniknąć dawno, bo ich pupile były w całkiem niezłym stanie. Dawni mieszkańcy przepadli...

Ben Gray początkowo ledwo wiązał koniec z końcem, ale jakoś doczekał lepszych czasów. Znalazł broń, dostęp do wody i w ogóle szło coraz lepiej. Po pewnym czasie poznał nawet innych ludzi, którzy jak on byli przerażeni. To jedna z takich osób odebrała poród Emmy, gdy rodził się ich pierwszy syn - Eryk. Ile to czasu minęło? Ben nie potrafił tego określić.

Na dziś dzień wiedział, że zrobił dla swojej rodziny co mógł. Miał córkę, dwóch synów i wspaniałe wspomnienia życia u boku ukochanej. Umarła zaraz po tym jak urodziła się ich córka - Joanna. Ludzi przybywało, rozrosło się też ich gospodarstwo. Po tym jak napadli ich pewnego razu nie mogli sobie pozwolić na pół środki. Nie chcieli stracić reszty bydła. Wybawienie znalazło ich same. Mężczyzna miał na imię Jake i był weteranem z frontu. Mówił o tym co wcześniej dla Bena było jedynie legendą. Że na północy maszyny ścierają się z ludźmi. Że na południu zła zieleń przesuwa się coraz bliżej ich domostwa. Jake wpadł w oko jego córce i po pewnym czasie zdecydował się zostać z nimi. Znał się na materiałach wybuchowych, strzelaniu i walce. Może nic poza jego siłą na gospodarstwie się nie okazało przydatne, ale jego umiejętności były niemniej ważne. Zapewniał im przetrwanie. Następnym razem, gdy rabusie ich odwiedzili byli bardzo zdziwieni. Przeżył może jeden, który mógł nieść w świat wieść, że Grayowie już nie są tacy bezbronni. Że teraz mają za co i z kim walczyć. Ben nie mógł doczekać się wnuków…


***

Wybacz Piotrze, że tak krótko, ale jak wspomniałeś ma być to tylko zalążek pomysłu na... No właśnie. Mam nadzieję, że będzie nas więcej i kogoś nasze pomysły natchną na jakąś nową, ciekawą lokację.
 
Lechu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem