Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2013, 18:56   #9
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Shira czekała przed wejściem do namiotu, rozglądając się i przyglądając dyskretnie mijającym ją przechodniom. Ruch na Wielkim Targu wzmagał się z każdą chwilą. Elegancko odziani przechadzali się wokół swoich stoisk, mniej elegancko ziewając. Wszyscy zdawali się nieco podobni do Mario. Nie wyżsi od niej, dobrze zbudowani, żeby nie powiedzieć otyli. Ich głowy zdobiły ciemne, często przerzedzone włosy, lub też połyskujące w świetle poranka łysiny. Dziewczyna zastanawiała się ile z tych cech jest konsekwencją dobrobytu i związanego z tym trybu życia tych jegomościów, a ile należy przypisać ich pochodzeniu.

Kolejne płócienne pawilony otwierały swe podwoje na potencjalnych nabywców. Z tego co mogła zauważyć, wszystkie były kolorowe i co najmniej równie wielkie jak ten, przed którym stała. Towary, które oferowano wyglądały na ekskluzywne. Jak okiem sięgnąć nie dostrzegała żadnego straganu, który oferowałby jakieś tańsze, zwyczajne towary. Jeśli takowi kramarze handlowali w ogóle na Wielkim Targu, to najprawdopodobniej robili to w innej jego części. Patrząc wzdłuż alejki łatwo było dojść do wniosku, że miejsce to w pełni zasługuje na swoją nazwę. Wielobarwna aleja, z każdą chwilą wypełniająca się ludźmi i zapachami, po około stu pięćdziesięciu metrach rozgałęziała się. Rzeczywistych rozmiarów targu, można się było tylko domyślać.


Nie wszystkie namioty, pełniły funkcje placówek handlowych. Były też inne, równie dużo, choć ustawione nieco z tyłu. Gustownie umeblowane, z rzeźbionymi komodami i wygodnymi łóżkami, często nawet z podłogami, stanowiły polowe rezydencje zamożnych handlarzy. Rozliczni pracownicy i parobkowie uwijali się wokół nich wystawiając na zewnątrz stoły i krzesła, przynosząc świeżą wodę i jedzenie dla swych chlebodawców, a także rozstawiając i przygotowując towary w części przeznaczonej dla kupujących.

Minęło dobrych kilkanaście minut, zanim czarne płótno odchyliło się i z wnętrza pawilonu wyszedł Kaylus. Był strapiony, choć bardzo starał się to ukryć pod maską sztucznego uśmiechu. Przyglądał się Shirze w milczeniu, jakby ważył słowa. W końcu rzekł:

- Nie jesteś stąd, chłopcze... I nie, nie chcę wiedzieć. Pomogłeś mi, więc i ja pomogę Tobie. Mówisz, że Magga szukasz... To dość... osobliwe. Maggowie wybrali życie na uboczu, z dala od innych. Nikt nie wie na pewno, gdzie jest ich siedziba, a i niewielu to interesuje. Ale dobrze trafiłeś, jeśli koniecznie chcesz znaleźć któregoś z nich. Z kupcami, przynajmniej niektórymi, Maggowie utrzymują sporadyczny kontakt. Mój.. przyjaciel - zdawało jej się, że głos mu zadrżał, gdy wypowiadał to słowo - należy do takich wpływowych osób. Twierdzi, że jest w stanie skontaktować cię z nimi. Zaczekaj na Maria z tyłu, w jego prywatnym namiocie. Gdy tylko będzie mógł, przyjdzie i o wszystkim ci opowie.

Kaylus spojrzał na słońce unoszące się coraz wyżej nad horyzontem.

- Na mnie już pora. Mam jeszcze wiele spraw do załatwienia... Dziękuję ci. I przepraszam. To wszystko, co mogę dla ciebie w tej chwili zrobić
Mężczyzna wyglądał na autentycznie przygnębionego. Uśmiechnął się najserdeczniej jak umiał, choć dziewczyna mogłaby przysiąc, że był to nadzwyczaj smutny uśmiech. Klepnął ją jeszcze w ramię, mocno - na szczęście i na dodanie otuchy. I odszedł w głąb targu, nie odwracając się za siebie.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline