Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2013, 10:36   #181
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Luisa i Giordano


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=L0XChBSFVNo[/MEDIA]

Stanęli naprzeciwko siebie, zlany krwią i odruchowo dyszący po walce Zelota na rzężącym koniu i spokojna jak jezioro w bezwietrzny dzień stara Patrycjuszka. Gangrele, których prowadził Giordano popatrywali na zbrojnych Luisy, podnieceni przelewem krwi, chcieliby przelewać jej więcej i chyba zajedno im było, z czyich żył ją wytoczą. Choć i orszak doni de Todos został zaatakowany przez zwierzęta, odzienia damy nie splamiła nawet kropla krwi. Od tego miała swego dzikiego towarzysza, Zwierzę w zwierzęcych futrach. Rosły góral o oczach siwych jak mgła istniał tylko po to, by dona de Todos, kobieta, którą wielbił, nigdy nie musiała zmęczyć swych upierścienionych dłoni wysiłkiem czy zbrukać ich juchą mordowanych.

Za Luisą oddychali ciężko wymęczeni walką, przestraszeni zbrojni, mała armia, niemal setka ludzi. Wielu ludzi, przerażonych nocą, atakiem zwierząt i przeczuciem tego, co jeszcze może się stać – ale ciągle zdolnych do walki. Wielu, w porównaniu do małej grupy Giordana. Catalina próbowała skryć się za szerokimi plecami Miecznika, ale i tak dostrzegły ją wyblakłe oczy doni Luisy. Patrycjuszka poklepała swą klaczkę po boku i uśmiechnęła się zdawkowo. Będzie czas na wyrównanie długów.

- Ktoś pali ognie w dolinie – mówi w ciszy Cyganka w czerwonej sukni, towarzyszka Zeloty. - Płomienie tańczą w ruinach. Dym przesłania gwiazdy.
- A ja słyszę głosy. Ktoś śpiewa w obcym języku – uzupełnił Kostaki.

Stali naprzeciwko siebie u wrót doliny. Rozpościerała się u ich stóp, szeroka, zielona i żyzna, strzeżona przez surowe szczyty góry. Cicha i piękna, i opuszczona, porzucona pół wieku temu po wielkiej rzezi. Duchy pomordowanych błąkają się po ruinach, tak ostrzegał Luisę jej zarządca. Giordano zaś dobrze pamiętał szalony Zwierzęcy atak na dom Rabii, i widma pomordowanych Maurów wyciągających ku niemu okaleczone ręce.

Droga schodziła w dół, do sypiących się, pełnych wyrw wapiennych murów. Za nimi skrywały się resztki dawnej twierdzy Rabii. Straszyła wypalona jak pusty czerep biblioteka, patrzyły ślepo puste i ciemne okna pałacu i zabudowań wokół niego. Tylko w jednym przez prześwity w murze widać było pełgający ogień. Prychnął cicho koń, uwiązany gdzieś pośród ruin. Snuł się dym.

Snuła się mgła. Schodziła ze szczytów, i wypełzała z pustych okien.

Niebla del Valle. Dolina ponad Mgłami.

- Nie wiem jak wy... – mruknęła zgaszonym tonem Catalina, mała ghulica zmarkotniała pod naporem tego przeklętego miejsca tak bardzo, że porzuciła próby ukrycia się przed spojrzeniem doni de Todos. - Nie wiem jak wy, jaśniepaństwo, ale ja mam kurewsko złe przeczucie.

 
Asenat jest offline