Warszawskie popołudnie robiło się coraz bardziej pochmurne. Cieżkie chmury zbierające się od rana zaczęły się kłębić i od czasu do czasu posypały śniegiem zmieszanym z deszczem. Pogoda nikogo nie rozpieszczała, a w takich warunkach najbardziej dostawało się kierowcom. Przejazd do stacji nowobudowanej stacji Powiśle na szczęście nie był specjalnie trudny. Nawigacja łatwo znalazła ten punkt a niewielki sznurek pojazdów poprowadził do celu. Część Wisłostrady w tym miejscu schodziła pod ziemię i prowadziła tunelem pod podjazdem do mostu Świętokrzyskiego. Od czasu zeszłorocznego zalania stacji tunel był zamknięty a ruch samochodowy skierowano okrężną drogą wokół Centrum Naukowego Kopernika i bocznymi uliczkami w okolicach Tamki i Dobrej.
Zwykle tutaj były niezłe korki bo cwaniaków wymuszających pierwszeństwo nie brakowało. Po Nowym Roku jeszcze był spokój i choć to był dzień pracujący to jeszcze dawało się dobrze jechać. Zajechanie pod bramę wjazdową na teren budowy ukazało miejsce pracy w całej okazałości. Sprawiało wrażenie wymarłego, gdyż tylko ochroniarz przy zamkniętej bramie był jedynym widocznym żywym obiektem w okolicy. W głębi placu widać było stojące koparki, hałdy materiałów budowlanych, kilka rozkopanych dziur w ziemi oraz ciąg kontenerów mieszkalnych po prawej stronie. Gdzieś w głębi pracowała jakaś maszyna wydająca buczące dźwięki zbliżone bardziej do generatora niż koparki. Nie kursowały żadne ciężarówki ani inne pojazdy, dlatego brama wjazdowa była zamknięta.
Robert zostawił samochód niedaleko bramy i ruszył razem z Elizą w stronę budki ze strażnikiem.