~A jednak pisane mi było dzisiaj zginąć~ pomyślał Engelbert, naciągając kolejny raz cięciwę łuku. Miał zamiar wystrzelić ile razy tylko zdoła, wciąż chowając się za osłoną. Prawdopodobnie będzie to tylko przedłużenie nieuniknionego, ale w wiedział, że w walce w ręcz z taką zgrają szans nie będzie miał. Z taką bandą przeciwników nawet niewiele dałoby się schowanie między poległymi, bo oni pewnie i tak wszystkich… zjedzą… Gdzie indziej też się nie schowa. Zostało więc tylko zabrać ze sobą w zaświaty tylu, ilu się uda. |