Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2013, 16:02   #9
behemot
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu
Cała podróż jak dotąd była jak niekończący się koszmar. Zimno, wstrząsy, obtarcia, kakofonia dźwięków i powódź - nie zawsze przyjemnych - zapachów, w połączeniu z ograniczoną wizją, i swobodą ruchów... to wszystko było do przeżycia. Ale Ecco nie mógł przeboleć, jak bardzo w swojej podróży był przewożony, jak ładunek, paczka, przylepić znaczek, do odbioru własnego. Do tego jeszcze wymuszony zastrzyk dragów, bo przecież pozostawiony sam sobie na pewno zrobiłby sobie krzywdę, tak jak pasażerowie samolotu. Znamienne było, że rynek dysponował całym wachlarzem kombinezonów pozwalających ludziom poruszać się pod wodą, zupełnie pomijając najprostsze skafandry pozwalające płetwiasty poruszać się po lądzie.

Przynajmniej jego informacyjny sen był ciekawy w nowe obrazy. Szkoda, że został przerwany przez nerwowe dudnienie w szybę jego... kontenera. Jakiś człowiek bawił się swoim urządzeniem przy tej puszcze, Ecco postanowił dołączyć do zabawy. Po drugiej stronie akwarium minikomputer zatrzeszczał i z głośników zabrzmiał syntetyczny głos:
- To nie było potrzebne. - skarcił technika, nie był zły, był po prostu bardzo, ale to bardzo rozczarowany. Unosił się nieco powyżej linii oczu człowieka w swoim pojemniku, tak że patrzył na niego z góry. Wąski profil i wiecznie uniesione kąciki pyska nadawały mu pogodny wygląd, zupełnie przyćmiewając fakt, że za wrodzonym uśmiechem kryły się ostre, stożkowate zęby, a sam pasażer był więksy od technika, zaś bariera, która ich oddzielała była bardzo krucha.

Technik tylko wzruszył ramionami i odszedł do innych zajęć, Ecco nie żałował utraty towarzystwa, nie mógł sobie jednak odmówić zamiany dzwonka w komunikatorze człowieka, na coś bardziej stosownego. Nadal jednak nudziło mu się, miał nadzieję, że niedługo przyjdzie ktoś ciekawszy i że przyniesie rybki.

W infosferze więcej się działo i było o wiele ciekawiej, nawet zapora wyłapała wirusa, nie myśląc za długo przesłał go na wirtualną maszynę, zamykając większość portów wychodzących i pozwolił się przesyłce rozwijać. Naprawdę liczył na złośliwego robaka, który będzie szalał i niszczył w odizolowanym środowisku, obserwacje mogły być zabawne. A jednak okazał się to być zwykły spam, do tego polityczny. Rozgałęzione listy krążyły wokół obiektów Whale Resistant Front, GEO, Posejdon, exodus, wymarcie. Najczęściej cytowany artykuł przedstawiał tezę, iż rząd umyślnie wysyła walenie na Posejdona, gdyż tam nie rodzą się zdrowe młode, a sama planeta miała być więzieniem, gdzie delfiny miały wyginąć.

Ecco zakręcił się wokół własnej osi, tak bardzo chciał by ta wiadomość go po prostu bawiła, ale nie było do śmiechu, nigdy. GEO nie musiało nikogo wysyłać na Posejdon, równie dobrze mógł pozostawić je na zniszczonej Ziemi i zatrutych oceanach, o wiele tańszy i pewniejszy sposób. Już od dziesięcioleci nie słyszano śpiewu humbaków, a populacja innych płetwiastych, wyniesionych i nie, nieustannie spadała. Ale dane dotyczące demografii delfinów na Posejdonie wydały się warte zachowania.

Myśli unosiły się swobodnie pomiędzy hasłami z przesyłki, a jednak poruszyło go to, myśli o wymarciu zawsze trudno było się pozbyć, gdy raz się przyssały. Tym bardziej, że nie było reszty stada by rozproszyć jego niepokój. Znowu czuł wątpliwość czy dobrze robili wysyłając jego na Posejdona, oddzielając od całości. Nawet jeśli było to najbardziej intuicyjne rozwiązanie, nowy świat, łowiska obiecane i koralowe ogrody, jeszcze nie skażone przez człowieka. On wyruszał na rozpoznanie, ale stado pozostało.

Rozesłał własne pająki, by szperały po zasobach MESH NY, pobierająć informacje o ostatnich wydarzeniach, serwisach plotkarskich, rozrywce, oficjalne informacje o Posejdonie... nawet bez analizy tych treści, zapowiadał się długi lot, gdy będzie czas na lekturę. Własną uwagę poświęcił na otwarciu bardziej dyskretnego kanału ukrytego pośród szumu autonomicznego wyszukiwania, sam szukał informacji o WFR i teoriach spiskowych. Efekt poszukiwań był mało imponujący, ale czego mógł się spodziewać? Pomiędzy planetami informacje przepływały bardzo powoli i nie bez utraty danych. WFR działało głównie na błękitnej planecie, a najlepiej udokumentowaną aktywnością było właśnie rozsyłanie spiskowej propagandy, do tego przypisywano im kilka domniemanych ataków terrorystycznych na stacje... to wszystko wystarczyło by trafili na szeroką listę grup podejrzanych o skłonności terrorystyczne, na ile mógł ocenić twórcom listy przyświecało motto: “Kto nie z GEO, ten wróg!”

Był w impasie, wszystko czego mógł się dowiedzieć o sytuacji na Ziemi, wkrótce miało stać się mało istotne, a informacje o Posejdonie zostały przefiltrowane. Jedyne co mógł zrobić by poprawić swoją sytuację, to sprawdzić czy miasto oferowało owoce morza z dostawą.
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra
behemot jest offline