Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2013, 17:41   #97
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Skrytego w cieniu i maskowanego mocą zaklęcia Wolmara ucieszył widok zranionego wroga. Przypominające paciorki małe ślepia bestii wypatrywały w mroku niewidocznego napastnika. Adept powolnymi ruchami nałożył kolejny pocisk na cięciwę.

Zanim napiął łuk, widoczne wśród drzew sylwetki zwierzoludzi jakby w reakcji na niesłyszalny sygnał odrzuciły broń miotającą i ruszyły do walki w zwarciu. Nawet raniony przez Wolmara osobnik zignorował nieodkryte zagrożenie, wyciągnął swój borsuczy pysk w stronę karawany, po czym zaryczał chrapliwie i podążył za innymi, spowalniany nieco przez tkwiące w boku drzewce strzały.

"Zupełnie, jakby ktoś nimi kierował..." - stwierdził czarodziej.

Nie pozwalając ranionemu stworowi zejść z linii strzału Wolmar przycelował i posłał pierzastego posłańca prosto w plecy borsukogłowego mutanta.

Miał chęć pognać za zwierzoludźmi i wyładować nagromadzoną frustrację, jednak ilość napastników ostudziła jego zapał. Nic nie wskórałby goniąc paskudy, zważywszy na fakt, że byłby oddzielony od towarzyszy najeżoną ostrzami, maczugami i innymi narzędziami mordu linią wroga. Mogli go zdeptać samą swoją liczbą.

Do głowy przyszła mu za to inna myśl. Z toporem w garści ruszył wzdłuż drzew, mniej więcej równolegle do drogi, poszukując tego, kto mógł być odpowiedzialny za dowodzenie hordą. Nie bardzo wiedział co zrobi, kiedy przypadkiem trafi na taką właśnie istotę... - ufał swemu szczęściu i uspokajającemu ciężarowi dobrze wyważonego topora. Jeśli atak będzie samobójstwem, to poprzestanie na dyskretnej obserwacji wroga, któremu tak bardzo zależało na tym, żeby nie opuścili tego przeklętego lasu.

Bo zawziętość i dziwne zachowanie co rusz atakujących ich zwierzoludzi nie mogła być dziełem przypadku.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline