Markus dobiegł do wozu a za nim sunęła czerń zwierzoludzi.
- Bi! Zabij skurwysyna! - zapiał cyrulik niczym kogut o brzasku, wymachując przy tym wściekle brzeszczotem. Finezja i fechtunek zeszły na dalszy plan. Trzeba było walczyć o życie.
Światło błysnęło, nieomal oślepiając Oppela. Dojrzał jednak, że Gotfryd ruszył do ostatniego rozpaczliwego kontrataku.
- Poczekaj na mnie najemniku - zawył Markus i podążył za kompanem. - Jak zginąć to nie samotnie - ostrze Middenheimczyka zbiło jedną z kosmatych łap mierzących w plecy Zedelina. - I rycerz dupa, gdy wrogów kupa! |