Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2013, 23:27   #9
vanadu
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Ustaliwszy marszrutę i plany podróży, Faro zaoferował się że zakupi ekwipunek podróżny. Każdy z nich miał jakieś własne sprawunki po zorganizowania, ale te były podstawą ich podróży – jedynym co dawało im szansę na przeżycie tej trudnej trasy.

***

Targ koński mieścił się na obrzeżach miasta. Nie był tak wielki jak te sprzed upadku, ale zapewne nie było drugiego takiego na terenach dawnego Imperium. Pod protekcja gubernatora kupcy spokojnie prowadzić mogli swe interesy. No a przynajmniej nie mniej spokojnie niż wcześniej. Trzy skrzyżowane aleje rozstawionych kramów, zagród i namiotów oferowały nie tylko konie lecz wszelki żywy inwentarz.

-Świnie, piękne świnie….
- Kury, kury nośne, koguty! Białe, czarne!
-Konie pod siodło i do wozu, konie!
- U mnie, u mnie tanio a najlepsza jakoś, do mnie szanowni mężowie….!
- Piękne niewolnice. Do rozrywki, do rozpłodu i pracy….!
-Barbarzyńcy, barbarzyńcy! Zobaczcie ich mięśnie!

Po półgodzinie uważnego rozglądania, odwiedzenia tuzina handlarzy i twardych negocjacjach pozyskać udało się w miarę niedrogo konia jak na swą cenę niezłego. Fabiusz pospacerowawszy jeszcze moment, i obejrzawszy co bardziej interesujące niewolnice skierował się na główny rynek miejski.


***

Główny targ miejski był niezwykle okazały. Czego innego spodziewać się po odbudowującym się mieście, państwie i stolicy, która próbowała pokazać, że nie zmieniło się aż tyle. Pierwszym nabytkiem kłusownika były dwa kosze, które przypięte do konia pomóc miały w transporcie nabytych dóbr. Zaraz obok u wędrownego druciarza, obwoźnego handlarza drobnym szajsem, nabył Faro pięć całkiem ładnych glinianych dzbanuszków, osełkę, kociołek jak nowy i lampę trofiejną, ponoć pozyskaną z ruin patrycjuszowskiego domu. Dorzucił też łom. Druciarz, stara pokrewna kłusownikom funkcja i nie tak różna – drobny rzemieślnik, kłusownik, złodziej.. niby czym różnił się od Fabiusza Druzyliusza? Chyba tylko tym że miał więcej gratów…a teraz już i trochę srebra,

Nabywszy cztery bukłaki z dobrej skóry i amforę oleju u nieco mniej podejrzanego osobnika, nie chcąc chodzić nadmiernie nabył Faro od razu i jedenaście korców zboża – suchy prowiant, który miał zapewnić im podstawy bytu w drodze. Pobliski handlarz płótnem zapewnił koce, plecak płócienny oraz namiot, jak również lniane liny. Najtrudniej było o moździerz i tłuczek które wymagały dłuższych poszukiwań. Na szczęście trafić udało się kłusownikowi na stoisko aptekarza, starego człowieka, który zgodził się ustąpić za niemal sztukę złota swój stary egzemplarz, lepsze czasy a więc stary świat pamiętający. W końcu zaś najważniejsza rzecz – sprzedawszy topór i sztylet Faro znów miał w swych stęsknionych rękach łuk. Solidny, długi łuk jakiego mu brakowało. Teraz był gotów na kolejną już w życiu wędrówkę.

 
vanadu jest offline