Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2013, 00:44   #1
Nasty
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
[Open Source] Szortal [+18] - SESJA ZAWIESZONA

}--+++--{



Dziennik Stalkera /24.04.2012r – Dworzec Wschodni

Jak pisałem wcześniej, nie jest tu ciekawie. Na każdym kroku, coś czeka by cię dorwać. Coś, lub ktoś. Tu nawet trawa potrafi zadać cios lub co gorsza zatruć ciebie świństwem. A wtedy to bracie zdychasz w cierpieniu robiąc pod siebie. W najlepsze udusisz się własnymi rzygowinami.

Zona to ziemia niczyja przynajmniej tak na pierwszy rzut oka. Niczyja w sensie nikt się nie przyznaje do tego obszaru. Przynajmniej z tym jest spokój. Była połać Rosji, która niegdyś panowała na tej ziemi, została na niej pochowana a raczej teoretycznie pochowana. Bo większość porusza się jeszcze po powierzchni i szuka jedzenia, czyli nas.

- Jak nie mówiłem tobie ? Jak to kto .. my? - My to wybrańcy nie kto inny! Mówią na nas: Złomiarze, Stalkerzy, czasem potępieńcy. Jak zwał, tak, zwał. Walić ich wszystkich psubratów. Młody nie ociągaj się i ładuj na wózek… co, no by nas nie dorwali! Dziś gęsto ich tu! Wyczuli nas czy co!?


Stary Dworzec Wschodni. Niegdyś miejsce zwykłe przeciętne teraz jedno z kilku miejsc obdarowujących w artefakty i złom do rozbiórki. Do tej pory można się tu obłowić. Nie tylko w sterty złomu ale i w broń i inne rzeczy tych którzy tu zostali na dłużej. Czyli zabitych. Jedna z zasad Stalkera nie zabieraj z mogił. Ale inna mówi jak komuś nie potrzebne to po co ma leżeć. Więc jak nieboszczyk nie pochowany znaczy daje.

Miejsce dość ciekawe ale i niebezpieczne. Kilkanaście parowozów i wagonów poustawiane na peronach. Razem peronów było osiem. Ale były i rozjazdy. Większość już rozebrana do połowy. Prześwitywały z braku elementów jak sita.

Był budynek centralny który budził podziw do dziś. Nikt nie wchodził do piwnic. Taki przesąd. Za to na dachy i pietra, tak. Piętra były dwa i poddasze. Dach uszkodzony. Stara wieża ciśnień i uzdatniania wody. Oraz kilka budynków poniszczonych i zarośniętych. Od budynku tak ze trzydzieści kroków zarośnięta droga i zagajniki. A od strony peronów płot murowany a potem las. Las który powoli wdzierał się za płot. Tory zarosły i pordzewiały.
Tuż przed budynkiem głównym stała stara lokomotywa. Taka jeszcze na parę. Za nią kilka wagonów. Perony niegdyś osłonięte daszkami teraz zostały tylko powyginane pręty i słupy.
Terytorium Szablogębych.

MatrixTheGreat - David Campbell


Uwijałeś się! Jak ci starzec podpowiadał. Chodziłeś z nim na rajdy już dobry czas. No ze pół roku jakby nie dłużej. Dorobiłeś się Ak-47 w zdatnym egzemplarzu. Na koncie też miałeś spotkania z przedstawicielami różnych nowych gatunków jak i znałeś kilka anomalii.

Teraz zbierałeś artefakty z nim. Na imię jak miał tego chyba nikt nie wie ale mówili na niego Sierżant. Chodził stale w kurtce wojskowej. Miał siwą brodę długości dwudziestu centymetrów włosów brak. Za to miał naciśniętą czapkę z daszkiem taka rosyjska czapeczka nie jakaś tam sportowa. Na plecach nosił plecak z stelażem oraz starego Ak-47 z podpiłowaną iglicą. Czuły był i lepiej go było nie tykać. Kiedyś jeden z Vasyli chciał ukradkiem podprowadzić to sobie nogę przestrzelił.

Wózek mieliście dwukołowy taki do wożenia węgla. Z rączką metalową owiniętą bandażem. Koła 28’ od starego roweru. Na nim woziliście ciągle koc maskujący. Czasem trzeba było wepchnąć w zarośla wózek i lepiej by się nie rzucał w oczy. Sierżant zawsze kład pod koło granat bez zawleczki. Jak już ma stracić coś to tak by tamten nic z tego nie miał. Dziś z sobą wzięliście kobietę. Smokey na nią mówili.

Kitsu – Smokey


Tylko trzy razy wybieraliście się razem na rajd. Znałaś ich jednak z osady. Wiedziałaś że Sierżant był jednym z najlepszych Stalkerów. Zawsze wracał z pełnym wózkiem. Za to David był młody ale u boku staruszka się wyrobił. Docierając na Dworzec Wschodni wiedziałaś co to za miejsce i że tu można szybko napełnić wózek ale i szybko stracić życie. Więc wykonywałaś wszystko to co mówił staruszek i nie rozchodziłaś się za daleko. W końcu to terytorium Szablogębych. Kilka artefaktów leżało koło anomalii sidło-wych kilka anomalii grawitacyjnych.




24.04.2012r – Rozjazd

Iskierka - Claire, pseudonim Iskierka

Szłaś już tak długo że straciłaś rachubę ile to już czasu minęło od tamtego feralnego miejsca. - Czy warto było się stawiać? ..było? Oddali by co mieli i tyle. Może by.. ehh.. a tak kolejni. Dupki jakieś. – tak sobie po cichu tłumaczyłaś dlaczego dwóch Stalkerów zginęło z twojej broni.

Szłaś wzdłuż torów, ale nie na nasypie tylko, nieco niżej. Jeszcze brakowało by samemu głupio wpaść i oddać wszystko nowemu właścicielowi lub co gorsza stracić życie. Dotarłaś do ros jezdni. Na niej był budynek przestawni. Po sprawdzeniu okazał się pusty. Był to wąski budynek wysoki jak budki strażników. Drzwi były więc szło się zamknąć przed drapieżnymi psami i innymi czworonogami. Co do reszty, no nic trzeba czuwać.

Rozsiadłaś się na górze z dala od okna. Wszędzie były porozwalane papiery już zżółkłe. Kilka szafek wiszących rozszabrowanych jak i jedno biurko. Krzesła brak pewnie zabrane przez poprzedników. Zapewne nie pierwsza tutaj śpisz i nie ostatnia. Oparłaś broń swojego M16. Tak nowy nabytek od jednego z tamtych Stalkerów. Od co niema to jak długa broń. Rozpięłaś plecak i zaczęłaś od starej konserwy z datą opiewającą na 1987r. Dobry rocznik niema co wtedy żarcie się tak szybko nie psuło. Rozpięłaś plecak i zaczęłaś oglądać zdobycz co to nie miał ten Stalker któremu nie udało się nawet zapiąć rozporka. Było aż dziesięć przedmiotów…




Konflikt / 20.01.2013r – Gdzieś nad Rosją Wschodnią

Baird - Michael Baird "Pretorian"

Hałas śmigłowca roznosił się echem od pobliskich wąwozów i wzniesień. Trzy helikoptery Black Hawk miały za zadanie przebić się na terytorium zniszczonej Rosji i dorwać nie jakiego Borodina Pietrzakowa.
Odpowiedzialnego za stworzenie Detox-1.

Grupa składała się z ośmiu żołnierzy. Razem były dwie grupy. Helikoptery zawisły nad celem desantu. Jakieś dwadzieścia kilometrów od Mińska. Właściwie to ruin tego miasta.

- Pierwsza grupa desantowa dotarła do celu – wydał zgłoszenie radiowiec do reszty.

Sekundę po tym pomiędzy zagłuszającym otoczenie warkotem silnika śmigłowca wyodrębnił się szum i pogwizd. Zaraz po tym wybuch drugi śmigłowiec jednocześnie runął na dół delikatnie zbaczając w prawo. Radiowiec krzyczał w eter

Kontakt! Kontakt! – tak jakby każdy z was był ślepy.

Wszyscy się rozproszyli. Lecz oprócz palącego się jednego śmigłowca i odlatującego już w oddali drugiego nic nie dawało oznak.


Leżałeś na glebie szukając po okolicy swoich jak i wrogich jednostek. Ktoś do ciebie podleciał i chwycił za ramie kładąc się tuż obok. To był John. Był w grupie od zwiadu. Był bez hełmu. Zapewne zgubił w czasie kontaktu z wrogiem. Spojrzał na ciebie uśmiechnął tą swoją szczerbatą gębą i wyciągnął za siebie hełm. Wsadził na ten swój zakichany łeb.

No to jesteśmy witaj w piekle sierżancie. – po czym wysunął broń spod prawej ręki i zaczął taksować otoczenie swymi przyrządami celowniczymi.


Zauważyłeś w oddali dwóch następnych. Henry i Toto. Tych dwóch to ogień zaporowy w grupie. Na prawo tuż pod krzakami rozłożył się Donn. On znów pełnił funkcję sapera i speca od ładunków. Tuż po jego lewej w wysokiej trawie Chandy był arabem. O dziwo nikt go jeszcze nie zabił. Tak naprawdę oddany człowiek wojsku USA Army. Odpowiadał za tłumaczenie. Skubaniec znał osiem języków. W tym rosyjski. Katty. Tak kobieta w grupie jedyna. Również snajper ale też i nasza pani od bandaży.

No… i znalazła się nasza gaduła. Tom, radiowiec i nasłuch. Siedział blisko drzewa i śpiewał zawsze jak się denerwuje, to śpiewa. Jeżeli ktoś ma zginąć pierwszy, to do cholery, niech będzie to on.

Miejsce nie było otwartym polem więc można śmiało się kryć ale nie na długo jeżeli mamy przeżyć. Niedaleko było drzewo tak po prawej od ciebie gdzie siedział Tom. Natomiast za tobą był rów a potem zagajniki zamieniające się w las. Przed ruiny jakiegoś podmiejskiego gospodarstwa. Czas ogarnąć pozostałych i ruszyć....





}--+++--{


Jutro Komentarze postaram się dodać!


...
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 17-06-2013 o 15:03.
Nasty jest offline