Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2013, 12:40   #8
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Bunkier; Drake, James, Baszar, Młody, Lynx


Nie wszyscy byli zadowoleni w obrotu spraw w czymś co jeszcze nie dawno miało być Waszym El Dorado. Miało być pięknie a wyszło... Gorzej niż zwykle. Większość z Was bez karabinów czuło się jak bez ręki. Byliście odsłonięci. Nieliczni jak Młody czy James cieszyli się. Widzieli plusy. Wygodne łóżka, siłownię i okazję do zdobycia, zdawałoby się zaginionej, wiedzy. Gdy tylko ostatni z Was rozbroił się roboty podniosły broń w stronę sufitu i dojechały w głąb bunkra. Za to zastąpił je ten pierwszy, dziwny, który wzięliście za Mózg. Głos, który z niego się wydawał nie był taki jak Alberta, przywodzący na myśl osobę wykształconą, a nastolatka z ADHD i dodatkowo na prochach.
- Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia. Nie ma co! Napędziliście mi strachu. Chodźcie za mną!
Za drzwiami ciągnął się dość długi korytarz z piętnastoma drzwiami po bokach. Przy każdej z nich była konsola.
- To są pokoje gościnne! Wszystkie z wyjątkiem jednego są do Waszej dyspozycji. No tak! Pan Albert znowu pogubił się w tych filozofiach i sprawach egzystencjalnych. Mamy już gościa! Tak jak Wy przyszedł z zewnątrz! I zgadnijcie co! Nie zgadniecie! Jest Niemcem. Najprawdziwszym Niemcem z Niemiec. No wiecie... Z Europy. Ale miałem Was oprowadzić. W każdym jest miejsce na cztery osoby. Łóżka piętrowe. Do tego szafki, biurka i telewizor! Jak będziecie chcieli to zagadajcie ze mną lub z Panem Albertem to Wam przekierujemy film tak byście mogli oglądać u siebie! Cholera... O przepraszam za słownictwo, to z podekscytowania. Nigdy nie mieliśmy tylu gości. Nazywam sie Johny! Miło mi Was poznać.
Maszyna nie pozwoliła jednak na wymianę grzeczności. Właśnie dotarliście do drzwi na końcu, które przed Wami się otworzyły.
- Wszystkie pomieszczenia do których macie dostęp otwierają się same. Nie możecie wchodzić tylko do tych nudnych. Sterownia, zasilanie, pokój nadzorcy... i wiecie... - z głośników robota wydobył się szept. - DÓŁ. No ale miałem Was oprowadzać a nie plotkować.
Przed Wami rozciągał się kolejny korytarz w kształcie górnej belki litery "T". Jedne drzwi dosłownie na wprost, jedne po prawej stronie i kolejne dwa wzdłuż ściany z której wychodziły te od kwater.
- Na wprost macie pokój wypoczynkowy. TV, DVD, bilard, tenis stołowy, komputery... Tam czeka na Was Heinrich, znaczy Niemiec. Już wie o Was! Ale najpierw oprowadzę Was po reszcie kompleksu. Te drzwi po prawej są na szczęście dla Was zamknięte. Mówię na szczęście bo tam jest nudziarnia. Ale te niedaleko nich mogą Wam się spodobać. Chodźmy.
Drzwi rozsunęły się przed robotem. Ukazały kolejny korytarz z drzwiami. Niektóre były bardzo blisko siebie i przypominały wersję mini hangarowych. Jeden z monitorów z okiem Johny'ego wskazał na nie.
- Pomieszczenia techniczno-naprawczo-hibernacyjne. Nuuuuuda. Nuda, nuda, nuda. Ale na końcu macie drzwi do kliniki. Jest tam sprawny autodoktor, może Was zbadać i przystrzyc. Po lewej od nich łazienka. Prysznice macie też w siłowni i w pokojach ale tu jest jacuzzi. Obok nich znajduje się pracownia Pana Alberta a na przeciw mały pokój rekreacyjny. Mniej komputerów, mniejszy telewizor i tylko bilki. Dobra, obejrzycie wszystko później.
To co wszystkim rzuciło się w oczy to opisanie pokoi. Faktycznie wszystko się zgadzało po za pracownią gdzie widniały stary napis "ochrona". Johny jednak już ponownie znalazł się na głównym korytarzu i lewitował w drugą stronę korytarza gdzie i tam przed Wami otworzyły się drzwi. I znowu znajdowały się tutaj te dziwne, pseudo hangarowe drzwi.
- Tutaj na wprost macie pokój kontroli żywienia. Pan Albert produkuje tam jedzenie, którego oczywiście nie zużywa. Obok magazyn a po drugiej stronie siłownia. Właśnie... Jedzenie. Mamy i przedwojenne zapasy konserw i świeżo produkowane ale nie jemy, więc nie potrafimy gotować. Kuchnia znajduje się tutaj obok. Jak ktoś z Was chce może coś z tego upichcić. Jak nie podamy konserwy. No to tyle! Czas poznać nowego przyjaciela. Jak fajnie!
Johny nie czekając przelewitował do pokoju rekreacyjnego. Gdy weszliście za nim... Szczeny dosłownie po opadały. Pokój był wielkości małego domu. Na ścianie znajdował się chyba z 50 a może i 60 calowy telewizor, na drugiej ścianie dwa mniejsze z jakimiś pudłami od których wychodziły kable zakończone jakimś plastikowym gównem. Lynx i Młody rozpoznali w tym konsole do gry. Różne. Najnowszy X-box i PS. Do każdej podłączone słuchawki. Do tego parę komputerów, jeden podłączony do wielkich kolumn. Parę stolików z wygodnymi fotelami. Pod ścianami stały stojaki z płytami. Gry, muzyka, filmy... wszystko posegregowane. Na regale stały też gry planszowe. Ścianka działowa oddzielała część pomieszczenia, jak zaraz wytłumaczył Johny tam były stoły do bilarda i ping-ponga.
No i był jeszcze mężczyzna. Wysoki i szczupły blondyn o blond włosach. Właśnie włosy go wyróżniały, nie był to płowo-mysi kolor spotykany na pustkowiach a raczej kojarzony z przedwojennymi pismami. Coś Wam mówiło, że to nie jest farba. Koleś jednak nie tylko tym się wyróżniał. Wysoka i szczupła sylwetka nie kojarzyła się z wygłodzonymi mieszkańcami ruin, sugerowała raczej skryte pod skórą ścięgna i mięśnie. Przy pasie miał dwa pistolety w których byli najemnicy Posterunku i Młody poznali S&W Sigma. Kolejnym niecodziennym elementem był strój przypominającym skrzyżowanie płaszcza, sutanny i szlafroku.
Za nim na telewizorze leciał film. Właśnie kolo, dość podobnie ubrany, do jak się domyślaliście Heinricha wyjmował psa z bagażnika. Zaraz zaczął, wymachując dziwnie ale płynnie pistoletami zabijał bez problemu paru innych, dosłownie tańcząc. Przypominało to lekko podkręcony na potrzeby filmu styl walki jakim posługiwał się Drake gdy w zwarciu używał swojej Betty.

Equilibrium - Dog Defense - YouTube

Johny od razu przystąpił do prezentacji.
- Heinrich von Falus. Przepraszam. Paulus. A to nasi nowi goście. Ech... Sorki, nie pamiętam Waszych imion. Bawcie się dobrze! Ja będę za drzwiami. Jak coś to walcie. A! Jeden z Was ponoć jest nudziarzem. Książki ma w każdym komputerze, też w sypialniach. Pan Albert mówił, że może mu wytłumaczyć co trudniejsze pojęcia, pokazać nudziarnie i pogadać o tym wszystkim. To milego!
I nim zdążyliście coś powiedzieć za Johnym zamknęły się drzwi.

Bunkier; Pokój rekreacyjny; Heinrich

Byłeś już ponad dzień w bunkrze. Natrafiłeś na niego przypadkiem. Wrota od razu się otworzyły a miły głos, starszego, dystyngowanego pana, poparty dwoma dziwnymi robotami z MP5 zaoferował Ci gościne. Bardziej przypominało to więzienie ale zablokowane wyjście nie dawało innej opcji niż się zgodzić. Zachowałeś właściwy swojej rasie dystans i maniery co zaowocowało pozbyciem się strażników. SI również zachowywała się jak dżentelmen, chociaż bardziej w stylu wyspiarzy. Tak czy siak po raz pierwszy od lat mogłeś z kimś porozmawiać na poziomie.
Złota klatka co prawda pozostawała klatką ale wygodną. Bogato wyposażona siłownia była wyposażona w małą salkę do trenowania sztuk walki. Z jeszcze większym zaciekawieniem znalazłeś wśród filmów Equilibrium. Widziałeś go parę razy ale dawno temu. To stąd wzięła się gun kata, wymyślona na potrzeby filmu a potem przez paru zapaleńców przekształcona w coś znacznie bardziej użytkowego. I tak mijały Ci kolejne godziny gdy z głośników w pokoju rekreacyjnym rozległ się głos Alberta przerywający Ci seans filmowy.
- Mamy kolejnych gości. Dużo bardziej nieokrzesanych niż Ty jednak zostali wpuszczeni na tych samych warunkach. Johny oprowadzi ich po kompleksie a potem przyprowadzi do pokoju rekreacyjnego.
Spokojnie skupiłeś się dalej na filmie do momentu aż drzwi się otworzyły i wpadła zgraja... Najemników. Zareagowali na wyposażenie bunkra jeszcze większym zdziwieniem niż Ty. Trzech wojskowych, poznałeś to po ruchach, odruchowym szukaniu najpierw zagrożenia a dopiero potem wygód. I dłoniach nie oddalających się od kabur. Najmłodszy i największy z nich był uzbrojony tylko w nóż, dwóch starszych już w broń palną, peemkę i dziwny rewolwer. Wraz z nimi wszedł... Chyba metys sądząc po cerze. Jakbyś był w Europie mógłbyś spróbować doszukać się w jego rysach krwi Tureckiej lub Rumuńskiej. Ostatni z najemników, zdecydowanie najmłodszy nie był uzbrojony mimo, że nosił się w militarno-wygodnym stylu popularnym przez podróżników w Ameryce. Łakomym wzrokiem chłonął cały otaczający go hi-tech.
Johny przedstawił Ciebie, świadomie obrażając i uciekł za drzwi przed konfrontacją.

Bunkier; Jadalnia; Drake, James, Heinrich, Baszar, Młody, Lynx


Swego rodzaju tradycją stały się wspólne śniadania w zdecydowanie za dużej dla szóstki osób jadalni. Obiady nie zawsze wychodziły, szczególnie Młodego na nich brakowało gdy jakaś lektura zbytnio go pochłonęła. Z głośników rozległ się głos Alberta.
- Witajcie. Wybaczcie, że przerywam Wam posiłek ale pytaliście mnie co się stało z zamieszkującymi schron ludźmi. Zostali poddani hibernacji. Niestety część komór była wadliwa a część osób postanowiła wyruszyć. Właśnie wybudziłem jedną z osób. Mam nadzieję, że przyjmiecie ją do swojego grona. Johny zaraz ją wprowadzi.
Po kwadransie do środka wszedł mężczyzna. Na oko zaraz po trzydziestce, szczupły i drobnej postury. Ubrany był chyba w najlepiej zachowany garnitur jaki kiedykolwiek widzieliście. Heinrich mógł się założyć, że szyty na miarę przez renomowanego krawca. Starannie ogolony. Wizerunek biznesmena psuła tylko kabura z glockiem przy pasie. Za nim do środka wleciał Johny i oznajmił radosnym tonem.
- Poznajcie Stanisława Piotrowskiego!

Bunkier; Stanisław


Raptem dowcipkujący robot zaprowadził Ciebie po schodach do długiego korytarza. Wciąż nie było Ci do śmiechu. Klamka nieprzyjemnie ciążyła. Na końcu korytarza otworzyły się przed Wami drzwi ukazując kolejny korytarz. Weszliście w drzwi oznaczone jako "jadalnia". W środku siedziała grupka mężczyzn. Sześciu. Przełknąłeś ślinę. Widziałeś niektórych na zdjęciu. Wiedziałeś, że są uzbrojeni a w większości wyglądali tak, że nie chciałbyś ich spotkać w ciemnym zaułku. Robot zaraz zabrzmiał swoim wkurwiającym, radosnym tonem.
- Poznajcie Stanisława Piotrkowskiego!
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline