Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2013, 13:55   #25
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Post wspólny kanna, Aschaar

Po rozmowie z Ziętkiem Julia i Tomasz wrócili do gabinetu pani kustosz:
- Przepraszam, że przeszkadzamy znowu.. - zaczęła Julia uśmiechając się przyjaźnie - Ale kolegę nurtuje jeszcze jedna sprawa...
- Podobno jest u państwa zdeponowany pomnik Syrenki? Ten oryginalny, z rogu Solca i Zagórnej?
- Tak, to prawda. Jednak nie z Powiśla tylko stąd, z rynku. Staromiejska syrenka jest ze specjalnie odlewanego cynku i jest niestety ciężka w utrzymaniu. Syrenka z Powiśla jest spiżowa i dobrze się ma, choć ją obecnie słabo widać z uwagi na prace nad metrem. Cynkowa syrenka jest w zbiorach muzealnych zamkniętych dla zwiedzających. Trudno jest ją odpowiednio zakonserwować i dlatego czeka na lepsze czasy i pieniążki od sponsorów. Tylko tak możemy jej zafundować porządne prace konserwatorskie.
- Rozumiem, że nie jest udostępniona dla zwiedzających. Czy jednak inne osoby, nie wiem, potencjalni sponsorzy, specjaliści mogą ja oglądać?
- Tak. Nie jest niczym szczególnym zamykanie części eksponatów - szczególnie tych, które są narażone na szkodliwe czynniki zewnętrzne. Niestety światło i zwiedzający do nich się zaliczają. Obecnie stoi zawinięta w folię termoodporną i zabezpieczona przed wilgocią.
- Czyli są dwie Syrenki -
na wpół zapytał na wpół stwierdził Tomasz - jedna stojąca kiedyś na Starówce i jedna stojąca na Solcu? Czy pomnik na Powiślu był przemieszczany?

Pani kustosz spojrzała przez okno na pusty Rynek.
- Syrenek jako pomników jest w Warszawie więcej. Nasza, staromiejska, i powiślańska są najbardziej znane. Pomnik z Powiśla nie był ruszany. Teraz, gdy jest tam budowane metro, został otoczony specjalną szklaną klatką i zabezpieczony przed ewentualnymi urazami. Jego kopia, która jest wykonana z gipsu, stoi w Muzeum Powstania. Jest tam dość ciekawa ekspozycja i syrenka warszawska jest jej symbolem. Państwo rozumieją - to w końcu herb miasta.
- Tak, oczywiście, rozumiemy -
przytaknęła Julia. - Interesuje nas, czy do tej zdeponowanej tutaj syrenki jest dostęp. I kto go miał. Można to sprawdzić?
- Każdy pracownik muzeum. W końcu magazyny są dostępne i po pobraniu klucza można do nich wejść. I nikt więcej, bo trzeba być pracownikiem by tam wejść. Jest dziennik pobierań kluczy więc można to sprawdzić
- Wspomniała pani doktor, że syrenek jest więcej, czy znajduje się jakaś - lub znajdowała - w okolicy Balatonu? -
Kolejna teoria urodziła się w głowie Brendera, choć ciągle miał wrażenie ganiania za duchem.
- Jest chyba współczesna rzeźba syrenki na ulicy Grochowskiej, ale do Balatonu jest dość daleko. Po tej stronie Wisły jest jej zdecydowanie więcej.

Myśli Julii podążały w inną stronę:
- Czy moglibyśmy zobaczyć waszą syrenkę? I dziennik pobrań klucza? Czy możemy założyć, teoretycznie oczywiście, że ktoś spoza muzeum mógłby wejść z pracownikiem, aby ją obejrzeć?

Pani kustosz spojrzała na zegarek i pokręciła głową.
- Dziś to już się nie uda. Za niedługo zamykamy. Poza tym już powinnam wyjść więc i tak bym nie mogła poprowadzić państwa. Proszę przyjść jutro, to pokażę państwu rzeźbę. Co do dziennika, to proszę na recepcji zapytać. W końcu jesteście z policji więc uprawnienia macie. A co do ostatniego pytania, to nie jest to wykluczone. W końcu niektórzy przyprowadzają część swoich rodzin - narzeczone, dzieci czy wnuki. Wpis pracownika będzie, ale czy był sam czy nie, to już jest niewiadoma. Każdy ma świadomość odpowiedzialności za zbiory, więc jakby coś się stało to wszyscy, którzy tego dnia wchodzili do danego pomieszczenia, są na tą okoliczność przepytywani.Więc potencjalnie będzie wiadomo, gdyby coś się poważnego stało.
- Dziękuję za propozycję i poświęcony czas, czy możemy przyjśc jutro koło południa?
- Tak, jestem do końca tygodnia a potem wyjeżdżam na konferencję. -
Widać jak kobieta zaczyna zbierać się do wyjścia. - Zapraszam jutro koło południa w takim razie.

Zejście do recepcji nie zabrało dużo czasu. Te same panie co poprzednio nadal coś ustawiały przy pudłach. Tutaj również czuć było rychłe wyjście do domu. Na pytanie odnośnie zeszytu pobierania klucza do magazynów muzealnych para policjantów dostała opasły dziennik z napisem na okładce: "Dziennik magazynowy 2012/2013". W środku widać strukturę zapisów w postaci imienia i nazwiska pobierającego klucz, daty wydania, daty zdania oraz podpisu.

- Interesują nas pobrania klucza do magazynu, gdzie przechowywana jest syrenka - wyjaśniła Julia.
- To jest właśnie ten dziennik. Duże eksponaty muzealne znajdują się w następnym budynku, w piwnicy C. Jest tam obecnie blisko 130 różnych przedmiotów, które albo czekają na wystawienie, albo właśnie są po wystawie lub czekają na konserwatora.
- Dobrze więc... możemy pożyczyć ten dziennik? -
zapytała Julia, kartkując zeszyt - Czy od razu powinnam założyć, że każdy pracownik muzeum wiele razy był w tamtym magazynie?

Tomasz zajrzał “przez ramię” na wpisy, nie sądził, aby dziennik cokolwiek wniósł do sprawy:
- Czy osoby obce towarzyszące pracownikowi są gdzieś odnotowywane? Inni badacze, dziennikarze, sponsorzy? - zapytał, widząc w dzienniku tylko suche informacje typu data, godzina, nazwisko pracownika - Czy pamiętają panie jakieś nietypowe zdarzenie z początku września, może końca sierpnia ubiegłego roku dotyczące zbiorów, czy szerzej Muzeum? - zapytał uświadamiając sobie przesunięcie czasu. “Dlaczego jestem tak rozkojarzony?” - przebiegło przez myśl Tomaszowi, kiedy inna część jego mózgu trawiła informację dotyczącą Wawrzeka... Mężczyzna przygotował mapę na pewno przed wrześniem, kiedy umieścił ją w skrytce i od tamtej pory nie otwierał. To znaczyło, że “historia” i “znaczenie” miejsc również musi dotyczyć tamtego okresu...

- Pani kustosz twierdziła, ze teoretycznie, każdy pracownik może kogoś wprowadzić.. czy te “inne” osoby są rejestrowane? Macie może monitoring?
Pani na recepcji już całą uwagę skupiła na dwójce policjantów. Przestała coś tam przestawiać i zwróciła się w ich stronę:
- Tutaj odnotowujemy jedynie pobranie klucza. Osoby wchodzące razem z osobą uprawnioną nie są rejestrowane. Wszystko jest na odpowiedzialność pracownika. Każdy zdaje sobie z tego sprawę i ma tego świadomość. Monitoring jest, ale na salach wystawowych. W częściach magazynowych i technicznych będzie dopiero w przyszłym roku. Oczywiście jak wystarczy funduszy. Obecnie najważniejsze jest otwarcie podziemi pod Rynkiem i to jest priorytetem. Stąd to całe zamieszanie z remontem choć jest już na ukończeniu.
- Kiedy rozpoczęto remont podziemi pod Rynkiem? Czy zejście będzie tutaj, w budynku 42?
- Remont, a w zasadzie tworzenie, rozpoczęto ponad rok temu. I wejście będzie tutaj, właśnie tam, gdzie słychać to kucie -
recepcjonistka wskazuje ręką w stronę schodów prowadzących na dół.

Tomasz powstrzymał się przed wyciągnięciem telefonu i zapisaniem kolejnej grubej linii na mindmapie. Musiał naprawdę zostawić mózg w Wiedniu... Wawrzek był militarzystą, interesował się historią Warszawy i dokumentami... Co łączy te wszystkie sprawy? Powstanie Warszawskie. A trzy z miejsc z mapy Wawrzeka są połączone jeszcze jednym wspólnym mianownikiem - podziemiami. A dokładniej “pod ziemią”... Czegoś szukał “pod ziemią”. Przy Balatonie jest wyraźna informacja “na dnie”; metro również jest pod ziemią, a tutaj może chodzić o ten remont. Być może Wawrzek znalazł jakieś dokumenty dotyczące powstania, a dokładniej tras jakimi przemieszczali się powstańcy w bombardowanej Warszawie. Każde miasto podczas wojny żyło pod ziemią i wiele rzeczy mogło tam pozostać - militarnych i nie tylko... Rozmowę z recepcjonistką uznał za zakończoną i postanowił się tylko uśmiechać ładnie, jeżeli Julia chciałaby jeszcze dalej rozmawiać.

- Trzeba będzie dopytać te wszystkie osoby o Wawrzaszka … - mruknęła Julia, znów zaglądając do dziennika. Spojrzała na kobietę na portierni.
- To chyba wszystko, bardzo dziękujemy za pomoc.
- Dziękujemy. -
Tomasz uśmiechnął się serdecznie.

Było już dość późno i jechanie na drugi brzeg Wisły, aby obejrzeć "Balaton" nie miało wielkiego sensu; tym bardziej niemożliwe były poszukiwania "na dnie"... Złapali jakąś taksówkę i pojechali na komendę.
 
Aschaar jest offline