Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2013, 17:53   #6
SyskaXIII
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kayle Slovinski

- Mało ich, lecz dobrych Sir! Nie zdążyliśmy zauważyć dokładnie pomieszczenia gdy cały oddział padł na jedną salwę. Nie trafili mnie bo stałem za Skarskym. Jest dwóch po prawej i jeden po lewej. Wszyscy ze standardowymi karabinami Sir. Nie dużo ale dobrze strzelają. - Odpowiedział Sierżantowi mając nadzieję, że ten nie znał nazwisk wszystkich, o których mówił.
- Dobra, oddział, przygotować się do “wyplenienia”. - wyszeptał do jednego z dwóch weteranów dowódca. Tamten, z oznaczeniami wskazującymi na rangę kaprala, skinął tylko głową i wrócił do oddziału, językiem migowym przekazując polecenia, zasłonięte sylwetką sierżanta i drugiego żołnierza. Niektórzy weterani sięgali do plecaków kolegów przed nimi po granaty, również na krańcu lufy operatora miotacza ognia zapalił się niewielki płomyk.
- Spójrz na mnie. - sierżant skupił na sobie wzrok Kayle’a. - Wróć i zaraportuj wszystko pani porucznik. Zdołasz sam wrócić, czy mam posłać z Tobą kogoś, szeregowy?
-Dam radę Sir! - Odwrócił się na pięcie w stronę wyjścia i liczył na cud, którym mógłby być chyba jedynie Astrate próbujący wrócić z frontu. W trakcie całej rozmowy szukał sposobu na pozbycie się oddziału wrogów, jednak dziesięciu na jednego w bliskim starciu było prawie niemożliwe. Prawie... Jedyny sposób to wystarczająco silna eksplozja. Jednak skąd taką uzykać jeśli go ciągle obserwuje sierżant. Gdyby tylko znalazł jakiś dobry karabin snajperski i dobrą skrytkę mógłby pozbyć się sierżanta i zdetonować miotacz ognia. O skrytkę nie było trudno - korytarze twierdzy były w sekcji ze skrzyżowaniem, zdawało się również, że poza tym oddziałem nie było nikogo w pobliżu. Sierżant czekał, aż Kayle się oddali by wydać oddziałowi rozkaz do ataku. Nie miał jednak broni wyborowej i nie mógł na nią liczyć - miał standardowy krótki karabin laserowy piechoty Koryntu. Fakt że był krótki nie ograniczał jego celności, a laser nawet bardziej nadawał się do zdetonowania kanistra z Promethium, paliwa do miotacza, niż kula. Trafienie również nie było problemem. Jednak nie było mowy o skrytym pozbyciu się sierżanta. Musiał podjąć decyzję - oddalić się i zanim zniknie z zasięgu wzroku strzelić w kanister, zabijając eksplozją większość, ale wiedział, że nie wszystkich; po prostu uciec i liczyć na silny opór Arbites czy jeszcze coś innego?
Snajper dokładnie obserwował sierżanta, czuł na plecach jego wzrok, jednak był czujny. Wiedział, że przy takim uzbrojeniu ten jeden oddział jest w stanie zniszczyć obronę dowództwa zanim ci zdążą ich zaatakować. Pozostało mu tylko jedno, zniknąć z zasięgu wzroku, skryć się, zdetonować kanister i uciec niepostrzeżenie. Dużo czasu nie miał, jednak nie mógł pozwolić na śmierć generała lub kogokolwiek innego z dowództwa.
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline