Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2013, 00:41   #393
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dalsza walka po przemianie nie poszła dokładnie tak jak miał to na myśli tyrgysołak. Mimo tego, że czuł się niepokonany i czerpał siłę z własnej wściekłości i bólu, to jego ciało cały czas budzące się jeszcze z odrętwienia nie nadążało za wolą właściciela. W efekcie wieśniak zdążył ruszyć do ucieczki. Dodatkowo przez myśli przeszły jeszcze tygrysołakowi jakieś dziwne skrawki obrazów, jakby kiedyś był w nieco podobnej sytuacji.

***

Był dzień. Nie wiedział dokładnie gdzie się znajdował, ale właśnie ruszał w pogoń za jakimś człowiekiem. Czuł, że podążał za nim pod postacią tygrysa i bawił się nim raz po raz rycząc na niego lub uderzając go łapą, aby wywołać w nim jeszcze większe przerażenie. W pewnym momencie pogoni dotarł razem z "zabawką" do jakiegoś przezroczystej klatki lewitującej w lesie, w której ktoś chyba był uwięziony. Następną rzeczą jaką pamiętał był smak krwi, zaraz po tym jak zanurzył kły w uciekającym człowieku kończąc pościg.

***

Tygrysołak potrząsnął łbem aby otrzepać się z dziwnej wizji. Kiedy się rozejrzał, Kiti właśnie doganiała już ostatniego z samobójców. Z lekkim opóźnieniem ale ruszył także i obserwował jak Wilczyca powala człowieka na ziemię. Nie kwapiła się jednak do stanowczego dobicia go, więc postanowił zająć się tym po swojemu fundując mu mało przyjemny i nie za szybko koniec, tak aby torturując człowieka dać sobie nieco upust wściekłości.
Potem przyszedł czas na małe przegrupowanie się, powrót do postaci drowa i dalsze wyruszenie do kapitana na umówione spotkanie. Tym razem drow zachował nieco więcej uwagi na otoczenie, żeby tak łatwo nie dać się zajść po raz drugi. Na szczęście obyło się już bez kolejnych niespodzianek i udało się bezpiecznie dotrzeć do obozowiska przemytników. Dodatkowo kapitan nadal pozostawał na uboczu, więc można było spokojnie dokończyć interes. Zmniejszało to również ryzyko zostania oszukanym chyba, że czuł się na tyle pewnie aby samemu próbować oszukać kogoś, kto właśnie jakimś sposobem pozbył się z miasta feniksa. Co prawda odbyło się to bez jakiejś efektownej walki pełnej ziania ogniem i doszczętnego demolowania ruin, które jeszcze jako tako przypominały miasto. Nie mniej jednak zadzierać z kimś taki to głupi pomysł. Prawdopodobnie podobny do zadzierania z kimś, kto posiada latający okręt, bo kto wie jakie jeszcze sztuczki miał w zanadrzu kapitan. Poza tym dopóki wszyscy dotrzymywali swojej części umowy wszystko powinno pójść gładko i spokojnie.
I tak też przebiegło uzyskanie nieco dokładniejszych informacji o operacji Silverstinga oraz położeniu podwodnej jaskini. Nawet Dirith otrzymał mapę którą bez większego zwlekania rozwinął i rzucił na nią okiem po tym jak kapitan opowiedział o kombinezonach.

- Same tunele były zalane, czy można było w nich w miarę normalnie oddychać? - zapytał zastanawiając się, czy te tunele mogą mieć jakieś połączenie z powierzchnią, bo jeśli nie były zalane to skądś powietrze znajdujące się w tunelach musiało się tam znaleźć. Jeśli nie jakimś tunelem prowadzącym do świątyni, to na pewno musiała być połączona z jakimiś jaskiniami, a te jaskinie mogły być połączone z innymi jaskiniami... aż gdzieś ta sieć tuneli mogła mieć wyjście na powierzchnię. Mogło to wyjaśniać obecność powietrza, bo inaczej robotnicy Silverstinga raczej by się udusili prowadząc dłuższe prace.
- Oraz jakie mniej więcej warunki panowały w tych tunelach i jak w nich było ciepło?

Na mapie jest narysowane schematycznie dno oceanu, z wrysowanymi schematycznie charakterystycznymi strukturami, jak skałki, kształt dna, a także rafy i nawet jakiś wrak statku. Znalezienie podwodnej groty będącej wejściem do podwodnych tuneli powinno być stosunkowo łatwe na podstawie tej mapy. Samych tuneli mapka nie przedstawia.
- Podwodna grota prowadzi do podwodnych tuneli - dodał kapitan. - Może z pół kilometra trzeba przepłynąć jeszcze, są całkowicie zalane wodą. Potem można się wynurzyć, tunele prowadzą do groty, w której Silversting zostawiał podwodny statek, dalej można podróżować pieszo i normalnie oddychać. Tunele nie są skomplikowane, większość z nich jest zasypana i niedrożna, bez większego trudu zajdziecie te, których poszukujecie. Nie oddalajcie się od głównej drogi i idźcie tam, gdzie widać najświeższe ślady prac i wykopalisk. Teren nie jest duży - wyjaśnił ci potem dokładnie, gdzie znajduje się domniemane wejście do Źródła i jak tam dotrzeć.

- Warunki? Ciemno jak u drowa w... ekhym, wybacz. Dosyć dusznawo, ciągu powietrza praktycznie nie było, ogień pochodni palił się swobodnie. Było dość ciepło, duszno i bardzo wilgotno, oczywiście. Momentami dawał się wyczuwać podejrzany chłód. Podwodne groty i ruiny są bardzo duże - dodał. - sklepienie było bardzo wysoko ponad ruinami budynków, jedynie w tunelach nisko. Jeśli martwisz się o dostęp powietrza, martwiłbym się raczej o te podejrzane zjawiska, to miejsce jest zapewne przeklęte... Nikt się tam nie udusił, ale wielu zginęło w dziwnych okolicznościach, znaleziono ich martwych, często nie rannych, ale makabrycznie połamanych... Nie wiadomo, co ich zabiło.

- Jeśli jest powietrze to znaczy, że jaskinie są połączone przynajmniej jakimiś szczelinami z innymi korytarzami mogącymi prowadzić gdzieś na powierzchnie, albo do jeszcze głębszych części podziemi. Tak czy siak jakiś dostęp lądowy musi istnieć, ale czy da się nim przejść to już jest inna kwestia. - stwierdził oceniając jak mniej więcej jak głęboko mogą się znajdować ruiny. Co prawda nie mógł tego stwierdzić dokładnie jeśli wcześniej w nich nie był, jednak lepsze jakieś pojęcie niż żadne. A po tym, że było tylko ciepło mógł stwierdzić, że nie było to aż tak głęboko jak głęboko potrafią znajdować się niektóre miasta mrocznych elfów, deurgarów lub innych ras żyjących pod ziemią. Następnie zamyślił się na chwilę zastanawiając się jak długo może trwać poszukiwanie drogi w nieznanych tunelach. Było co prawda drowem i jakoś potrafił poruszać się w podziemiach aby uniknąć zgubienia sie, jednak mimo wszystko do słynnej krasnoludzkiej orientacji trochę mogło mu brakować. Dlatego zamierzał próbować szukać drogi lądowej w ostateczności, lub jako drogę powrotną ze świątyni, dzięki czemu wiedziałby więcej jak mniej w jakim kierunku podążać jaskiniami.
Po kolejnej chwili pokazał mapę Kiti aby mogła ją obejrzeć.
- Jak widzisz na powierzchni w sporej mierze odpowiada temu miejscu woda. Tunele wszy może i sięgają tak daleko, ale to wiedzą chyba tylko one. W każdym bądź razie szukanie drogi pod ziemią może zająć w najlepszym wypadki kilka dni, w najgorszym kilka lat. Nawet nie masz pojęcia jak rozległe i skomplikowane mogą być systemy podziemnych jaskiń. Jak mówiłem, niby dostęp powietrza jest ale nie musi to być jakiś wygodny tunel prowadzący na wyspę, tylko równie dobrze mogą to być kilkucentymetrowe szczeliny którymi przejście jest niemożliwe... albo przejściami prowadzącymi głębiej mogącymi sięgać nawet i do jakiegoś miasta głębinowych lub szarych krasnoludów, albo innej z ras zamieszkujących podziemia wliczając w to drowy. - stwierdził spoglądając na Kiti i uśmiechając się lekko. - Czy faktycznie jest do świątyni przejście, którym można się poruszać i co może poza tym się znajdować w tych rejonach pod ziemią wiedzą chyba tylko bogowie. Ja w każdym razie nie mam pojęcia i szukać dosłownie w ciemno nie zamierzam jeśli istnieje jakaś inna droga dostania się tam. W ten sposób zaryzykowałbym co najwyżej odnaleźć drogę powrotną na powierzchnię, bo po prostu więcej jak mniej wiedziałbym jak daleko znajduje się ta przeklęta wyspa i jak daleko się nie zapuszczać żeby jej nie ominąć. Bo równie dobrze źródło może mieć połączenie z serią jaskiń którymi można wyjść na powierzchnię, ale gdzieś na kontynencie... czyli przynajmniej nie byłoby ryzyka kolejnego spotkania z krakenem... - zażartował dobitnie ukazując, że możliwości jakie mogą być pod ziemią są praktycznie nieskończone.
- Wpierw w ogóle zobaczyłbym czy pracowania tego gnoma jest jeszcze cała i w jakim stanie są te kombinezony. Jeśli wszystko byłoby z nimi w porządku, to w dzień można by wypłynąć jakąś łodzią w okolice jaskini i zanurkować. Jeśli nie, to można spróbować pogadać z zaklinaczem. A jeśli on na to nic nie poradzi, to dopiero można spróbować przez tunele wszy i jaskinie. - powiedział nakreślając Wilczycy na szybko plan działania. - Chociaż tak na prawdę, to nie wiem czy naprawa łodzi podwodnej Silverstinga nie poszłaby szybciej niż znalezienie podziemnej drogi do jaskini.
Zakończył dość pesymistycznie, jednak taka była prawda. Gdzie prowadzą tunele wszy i czy mają jakieś połączenie ze źródłem lub jaskiniami do niego prowadzącymi wiedzieli chyba tylko wszyscy bogowie i istoty mogące widzieć przez tony skał razem z demonami i samą Mistress na czele.
Tak czy inaczej czas w końcu zabierać się za realizację planu, czyli powrotną drogę do miasta.
- Chyba, żeby wpierw pogadać z Zaklinaczem skoro i tak jesteśmy przy wiosce a jeszcze nie znaleźli ciał tamtych samobójców i mamy jeszcze osłonę nocy. - Stwierdził pozostawiając tym razem decyzję Kiti, skoro zdawała się wiedzieć lepiej niż on gdzie znajduje się ta pracownia gnoma. Przy okazji złożył i schował mapę czekając przy okazji na to jaki kierunek obierze Kiti.
 
eTo jest offline