Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2013, 22:46   #11
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Przygotowania do wyprawy przebiegły w ekspresowym tempie, nie minęły dwa dni a grupa była gotowa do wyruszenia na południe. Mieli zapasy, niezbędny ekwipunek i objuczonego do granic możliwości konia. Jeszcze raz, tuż przed wyruszeniem spotkali się z jednym z magów – tym razem był to Becus, jak zwykle gburowaty i niezadowolony z życia.
- Marnego tego konia macie. Szkapina zaledwie. Pewnie padnie wam gdzieś po drodze i będzie kłopot – marudził po swojemu. – Więc mówicie, że wybraliście drogę na południe? Wasza sprawa, ja bym płynął Isarcusem. Może i też niebezpieczne, ale chociaż w jedną stronę szybciej by było...

Z poły togi wydobył jakiś przedmiot i podał go szybko Balbinusowi, starając się aby postronni ludzie znajdujący się wokoło nie zauważyli. Uśmiechnął się życzliwie. – Powinno się wam przydać. Jest sprawdzona i pewna. Nie musicie się obawiać.

Balbinus – nauka [magia] 41, sukces!

Przedmiotem, który Vespasian dał magowi była buteleczka z czerwonawym płynem w środku. Niemal instynktownie Balbinus rozpoznał co znajduje się w szklanej fiolce – była to mikstura lecznicza.



- Kierujcie się do Scentio i potem na Most Fabiana. Jak przekroczycie Vix, skręćcie na południe i jedźcie aż zobaczycie góry, potem na wschód – Stary mag udzielił jeszcze ostatnich wskazówek, nie zdając sobie sprawy, że tą samą drogę, tylko w drugą stronę pokonywali nie tak dawno temu, wracając ze spalonego Drentius. – Powodzenia i niech Adaniros oświetla waszą drogę.

Potem wyruszyli. Droga była prosta i niezbyt uciążliwa. Nawet warunki pogodowe były całkiem znośne, jeśli nie liczyć ciągłego wiatru, wiejącego z północy. Po Apokalipsie trudno było rozróżnić pory roku – mogło się zdążyć, że jednego dnia padał śnieg, a już następnego było gorąco nie do wytrzymania. Aura cechowała się straszliwą, uciążliwą zmiennością, więc ten wiatr i stała pochmurna pogoda, z od czasu do czasu siąpiącą mżawką, była miłą niespodzianką.

Po pięciu dniach dotarli do wzgórz i rozpoczęli wspinaczkę ku przełęczy. To tutaj w drodze powrotnej z ze spalonego Drentius widzieli grupkę Shaerów. Można było mieć tylko nadzieję, że stworzenia wywędrowały gdzieś dalej i nie jest to ich teren. We trzech mieliby marne szanse na ujście z życiem z potyczki z przedstawicielami Młodej Rasy. Podczas przekraczania przełęczy zdwoili więc czujność i wypatrywali świeżych śladów, ale okolica była wyjątkowo spokojna. Tylko gdy już pod wieczór zjeżdżali w dół, gdzieś z lasu porastającego stoki, usłyszeli przeciągłe, modulowane wycie. Nie byli jednak w stanie określić co wydało ów dźwięk.



Następnego dnia, zaledwie udało im się przejechać ponad milę, gdy na drodze zobaczyli stojący wóz. Konie leżały martwe i rozszarpane w kałużach krwi, a podróżujący wozem ludzie porozrzucani byli wokoło niczym szmaciane lalki. Nigdzie, ani na ziemi ani w powietrzu nie widać było padlinożerców – znak, że rzeź dokonała się niedawno. Cała okolica zastygła w bezruchu przerażona ogromem śmierci. Nawet wiatr na chwilę przestał wiać.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 19-06-2013 o 12:17. Powód: obrazki
xeper jest offline