Faro zatrzymał się momentalnie.Oddawszy lejce Balbinusowi powiedział cicho, świadom że szept niesie się w ciszy głośniej niż normalna mowa:
-Balbinusie pilnuj koni. Naim - patrz na zewnątrz, jeśli coś się ruszy zagwiżdż, a jak ruszy na nas strzelaj. Ja sprawdzę ślady.
To rzekłszy rozprostował ramiona i powoli ruszył w stronę wozu. Wolnym krokiem zbliżył się najpierw do ciał. Przysłoniwszy nos i usta rękawem starał sie przypatrzeć ranom, rozpoznać co je mogło zadać i jakiej rasy czy narodu mogli być podróżni. Zastanawiaał się cóż za bestia mogla ich tak rozszarpać. Patrzył tez czy nic im nie zginęło - w końcu ludzie bywali gorsi niż bestie, a i mogli szarpać - Eywolf mógł. Później powtórzył procedurę z końmi. Na końcu obejrzał wóz i jego zawartość. Wtedy cofnął sie do kompanów. Nasłuchiwał. |