Wątek: Życie, a gry
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2007, 21:19   #7
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Taaak
Ja niezbyt uznaję MMORPG - uważam je za zbyt wielkich złodzieji czasu - człowiek nie potrafi się zorientować, gdzie podziało się to n godzin, od kiedy zaczęliśmy grać (z życia wzięte). Papierowe RPG (i PBF po części) - to jest to. Bez ,,włożenia" w to życia sesja nie będzie miała tego ,,czegoś" - grupka bohaterów przeżyje przygodę, no ale co z tego? Najważniejszy jest klimat - bez niego nie ma niczego. Ja najbardziej w moich sesjach lubię przedstawiać wątek złośliwości losu - jakże częsty w prawdziwym życiu. Często także przedstawiam życie trochę zmienione (niestety, troche ponad 15 lat życia to jednak mało, ale jednak zawsze coś). PBF jest przyjemne, ale nie ma w nim tej ,,bezpośredniości" jak przy prowadzeniu sesji z żywymi graczami

Niestety, sam mam problemy z syndromem nałogowego gracza - czasem potrafię sobie odpuścić naukę, tylko po to, żeby poprowadzić sesję (dzięki ci Boże, że potrafię się szybko nauczyć powtarzając po nocach i tak zmarnowanych bezsennością, z której nie potrafili mnie wyleczyć nawet specjalizujący się w tym lekarze)
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline