Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2013, 19:01   #5
VIX
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Helvgrim słuchał uważnie słów kapłana, choć kiedy ten wspomniał o małej dziewczynce, krasnolud miał chęć spojrzeć na Grotołaza i zrobić zdziwioną minę. Wytrzymał jednak, khazadzka twarz wciąż była jak rzeźbiona w granicie, twarda i niewzruszona. Las Drakwald, podziemne przejście pod Górami Środkowymi... gobliny...ba, nawet fakt że nie dalej jak kilka dni od Lancaster ponoć znajduje się Mosiężna Twierdza obsadzona przez wciąż rosnące zastępy plugastwa z północy... to wszytko było niczym. Niczym w porównaniu z faktem że Helvgrim i Tupik mieli strzec małej dziewczynki, tym bardziej, dziewczynki o cudownych ponoć mocach. Prawdą było że odkąd poznał Tupika, to ani raz nie rozmawiali o dzieciach, o rodzinie tak, ale zawsze o tej w starszyźnie, o tej z honorami... nigdy o tej po nas, o tej co nas zwać miała starszyzną. Jednak przysięga nie byłaby przysięgą jeśli zostawić tego poczciwego kapłana i małą dziewczynkę samym sobie. Słowo jest słowo i trzeba go dotrzymać.

Sverrisson słuchał kapłana uważnie, i o kobiecie która zajmie się dziewczynką, i o kapłanie Arnoldzie będącego w Forcie Schippel, i o człeku, Oskarze, który to mógł w trudach podróży pomóc, czy ciepłym posiłkiem czy dachem nad głową, a kto wie, może i pomocną informacją o podziemnym przejściu lub nawet własnym mieczem. Kiedy Helmut złapał khazada za ręce, ten poczuł się dziwnie, jednak nie protestował, może takie były tu zwyczaje a może faktycznie człekowi tak bardzo zalezało na powodzeniu zadania stawianego przed Tupikiem i Helvem.

- Zrobimy jak prosisz herr Helmucie. Dziewczynki za cenę własnego życia bedę strzegł i skrzywdzić nie dam nikomu. Herr Tupik również. Ruszymy do Mierach i odnajdziemy Oscara, może nam to ułatwi zadanie. Kiedy osiągniemy cel podróży, wyślemy ci list, po czym ruszymy w swoją stronę. Złoto i list dla Arnolda przekaż von Goldenzungenowi tu obecnemu. - Helvgrim pokazał otwartą dłonią na Tupika. - Tymczasem, jak radzisz, wypoczniemy i spotkamy się o poranku. Bądź zdrów kapłanie.

Sverrisson powiedział co miał na myśli i ruszył do wyjścia. Za dzwiami czekała na nich wspomniana przez Helmuta akolitka, która zaprowadziła ich na kolację. Herr Tupik zniknął na chwilę po czym wrócił z naręczem jabłek. Helv pokiwał głową i zaśmiał się. -... nie dość mamy jedzenia? - Zapytał, ale przyjął jabłko i tak, po czym wgryzł się w nie ze smakiem. Kolacja była prosta ale syta. Widać kapłani dali najlepsze jadło by wędrowcy mieli siłę w podróży. Po posiłku zaprowadzono ich do sali z rozłożonymi posłaniami... chwilę później, po zostawieniu tobołków, nadszedł czas kąpieli, którą Helvgrim przyjął ale nie z nadmierną wesołością... ot, zbędny rytuał... ale dobry dla brody, która wręcz prosiła się o porządne wyczesanie i zaplecenie warkoczy. Po kąpieli na powrót znaleźli się w pomieszczeniu z posłaniami i tak zostali pozostawieni samym sobie. Musieli wiele przedyskutować co do postawionego przed nimi zadania. Noc była jeszcze młoda, jednak w klasztorze panowała grobowa cisza. Krasnolud przyłożył palec do ust i zabawnym gestem nakazał ciszę... po czym wyciągnął flaszkę z wódką i rozlał do dwóch kubków. Rozpoczęły się przygotowania do podróży.
 
VIX jest offline