Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2007, 23:26   #10
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Gdy kaznodzieja i mutek czekali na powrót Conchity, a szalony blondasek właśnie się do niej zbliżał przez cały obóz przetoczył się dźwięk, który zmarłego by obudził - TRANSFORMERS!! Wszyscy aż podskoczyli i chwycili broń szukając celu do którego mogli by wystrzelić.. Z pobliskiego wzgórza stoczyła się ogromna ciężarówka. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że wyglądała jakby zjechała właśnie z okładki świeżo wydrukowanego magazynu motoryzacyjnego. Lakier błyszczał w słońcu, a z głośników leciała muzyka, jakiej ten świat dawno nie miał okazji już słyszeć.. Ciężarówka zaczęła okrążać obóz, a muzyka wciąż grała.. I to na tyle głośno, by zwrócić na siebie uwagę wszystkich zebranych i to nie tylko samą dziwną melodią. Jak można się było spodziewać wszyscy otworzyli oczy ze zdziwienia i niedowierzania..
Po tym jak ciężarówka zatoczyła pełne kółko w okół obozu, wjechała z prawdziwym impetem w tunel ustawiony wcześniej z samochodów... Wyglądała wtedy niczym duch... Niczym zjawa... Niczym halucynacja po Tornadzie, która przeniosła się niewiedzieć jakim sposobem do zniszczonych Stanów.. Do realnego świata... Z tych zamierzchłych, zpomnianych już prawie czasów, gdzie coś potrafiło wyglądać.. A tym bardziej być nawet nowe...
Gdy mijała pordzewiałe samochody, motory sklecone na prędce i czołgi z prawieże zeżarte przez korozję zdawała się być dwukroć bardziej nierealna.

Kaznodzieja na ten widok nie mógł się, aż powstrzymać od wyszeptania:

- Czyżby to sam JEDYNY zjechał między nas?

A mutantowi, który z lubością zaciągał się właśnie własnoręcznie skreconą fajką gęba tak się odtworzyła, że zapalony papieros spadł mu na zgięte kolana i wypalił w spodniach mała dziurkę.

W chwilę po tym, ciężarówka zatrzymała się przed willą i wysiadła z niej młoda kobieta.. Wzrost ok. 178 cm , rozsądna budowa, krótkie ciemno-rude włosy związane strannie w ciasny kok, bladoniebieskie oczy patrzące na wszystko z nieskrywaną wyższością i pogardą, arystokratyczne rysy twarzy, blada, gladka cera.. Taaakkk.. Nie możliwe by pochodziła z skądkolwiekindziej niż z Federacji.. Może nawet baronówna.. Popatrzmy. Desert Eagle w kaburze przy pasie, M4A1 na plecach, przy udzie przytroczony insygnowany rapier.. Ręcznie haftowana koszula, "wzmacniana" kurtka wojskowa, oporządzenie typu Alise, niewyblakłe ciemno-brązowe bojówki.. Nie może, ale w tym wypadku napewno - baronówna.. W końcu tak utrzymanej broni i wykończonej odzieży nie widuje się w innych miejscach "nowego" świata, niż w tych w których pieniądze się wręcz przelewają z bezczynności..

Wysiadając z samochodu dziewczyna zatrzymała się na chwilę, by szepnąć jeszcze pare słów kierowcy wozu i wyciągneła za sobą dobrze zapakowany worek podróżny oraz plecak, który jakby całkowicie nie pasował do tego obrazka...
Drzwi za nią zamknęły się, a ciężarówka zawróciła. Z boków kabiny wysunęły się dwie flagi, które po chwili wszyscy mający chociaż odrobinę wiedzy historycznej byli w stanie zindentyfikować jako kanadyjskie, a ci którzy takiej wiedzy nie posiadali musieli się zdać na słowa piosenki, jakie temu pokazowi towarzyszyły.. Niepozostawiały one jednak zbyt wiele miajsca na wątpliwości..
Taaakkkk... Była nierealna.. Nierealna niczym duch... Wszystkie spojrzenia śledziły ją dopóki nie znikneła poza zasięgiem wzroku.. A gdy zniknęła, skierowały się na rude dziewcze, które stało przed willą i poprawiało już sprytnie zamocowany na sobie ekwipunek. Głaskało dłonią odzianą w skórzaną rękawiczkę bez palców rękojeść swojego rapiera i uśmiechało się z pogardą patrząc na kolejne twarze zebranych przed willą ludzi i stworzeń...

- Straszy wykładowca wojskowej szkoły dla szlachciców F.A., baronówna rodu La Brasco oraz nowy rekrut tego o to konwoju!

Przedstwiła się potężnym, donośnym i rozbrzmiewającym jeszcze przez dłuższą chwile w uszach, niskim głosem, wykonujac przy tej okazjonalnej prezentacji głęboki ukłon w stronę zebranych... Który bynajmniej nie był jakimś pokazem uniżenia, czy szacunku dla kogokolwiek z obecnych, ale był.. Jakby.. Swoistą instrukcją - "Jak należy mnie witać i zachowywać się w mojej obecności."
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."
rudaad jest offline