Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2013, 18:10   #8
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
POCZĄTEK

dawno, dawno temu...


Kim jest ten mężczyzna? Wstał teraz i podszedł do innej grupki. Co z dziewczynami? Leżały na swych poduszkach bez ruchu... Odpłynęły? A może zabił je? Nie, nie było widać krwi.

Co ten obcy robi? Kilkoro z jej przyjaciół zabrał do nieruchomych dziewczyn. Może faktycznie coś się stało? Boże, jak tu się zjawią żandarmi... Co on robi? Całuje tamtych…Obrzydlistwo, nawet mężczyzn! Dobrze, że tylko w szyje, ale to i tak zbereźne. Dlaczego tamci nic nie robią? Każdy, którego ten obcy obściskiwał pada na poduszki. On ich morduje, na pewno ich morduje w jakiś sposób! Muszę uciekać, tylko ciało nie chce mnie słuchać... O nie, upadłam na ziemię. On gapi się teraz na mnie.

Zabije mnie! Mamo, mamo pomocy! Ach, on tu idzie... mamo! Mamusiu błagam... Podnosi mnie z ziemi, ale nie prowadzi mnie na poduszki. Idziemy tam, gdzie stoi Jurgen i Eva i jeszcze kilku kawalerów... Tak, oni mi pomogą, musimy uciekać! Mężczyzna sadza mnie na krześle, znów się uśmiecha... jakby wiedział, o czym myślę. Muszę uciec!

- Dobrze - odezwał się obcy – wy zostaliście wybrani. Nie ruszajcie się i czekajcie na swoją kolei! Przemiana boli, ale to nie trwa długo, mgnienie oka, gdy patrzeć z perspektywy wieczności. Tak, wieczności! Pamiętajcie, kiedy tylko się obudzicie i będziecie głodni, tam leży wasze pożywienie – wskazał na ludzi spoczywających na poduszkach – Każdy, kto rzuci się na mnie, zginie! Zacznijmy zatem od ciebie moja droga. Nie bój się... Jest w tobie siła. Mam nadzieję, że pożyjesz na tyle długo, by ją rozwinąć...

O Boże! On mnie ugryzł w szyję... to... wampir! On naprawdę piję moją krew... jest mi tak ciepło, chyba odpływam... Mamo… Mamusiu…



EGZYSTENCJA

współczesność

Irmina otworzyła oczy. Sen o własnym przeistoczeniu prześladował ją od kiedy postanowiła napisać własną wersję Wywiadu z wampirem. Nie to, żeby w ogóle zaczęła cokolwiek notować, ale sen powracał raz po raz przynosząc z sobą bezsens egzystencji. Leżała na łożu w kształcie łodzi i nie czuła nic.


Ani odrobiny chęci, żeby wstać. Nic… Minuty mijały, zmieniając się w ich ciągi. Kiedy w trzeciej godzinie również żadna chęć nie przyszła, Irmina poczęła zmuszać swój umysł, by przypomniał sobie, po co tu jest. Po co… „żyje”.

Zamknęła oczy, setki twarzy przelały się przez jej wewnętrzne spojrzenie.
Von Byern-Ostinov, Ronald Defeo, Margot Stock von Thyssen, pani Bauman, Sasha Vykos, Karol, Esmer Bloomberg, Karl Werner, pudel Figo, Markus Fosser, Rzeźnik z Dortmundu, stara Marta, William graf von Brant, Zack Blacker… nikt, nikt nie był wart, by dla niego wstać.

Nawet Margot, z którą przybyła niegdyś do miasta, a która była teraz księżną, nie mogłaby zmusić Malkavianki do podniesienia się z łóżka. Cała ta sprawa z zajęciem tronu budziła zresztą niesmak Irminy. I nie chodziło o wątpliwą postawę moralna, jaką ona sama wykazała się, zdradzając von Thyssen słabości dawnego księcia, związane z jego poprzednim żywotem. Dla Ditrich to po prostu nie miało znaczenia. Niech władze sprawuje ten, kto ma ku temu talenty, ale żeby o to zabiegać? Nie rozumiała tego. Po co tworzyć dodatkowe problemy, skoro już samo odchylenie kołdry wydaje się niemożliwe?

Rozległo się dyskretne pukanie, na które nie odpowiedziała. Po chwili znów. W końcu klamka została naciśnięta, a do pokoju głowę wsunął Karol – dobiegający 40-stki kamerdyner pani Bauman - jej własny ghoul.

- Proszę wybaczyć, ale stara Marta sprząta dziś to piętro i chciałaby zająć się również pani pokojem.
- Niech spada!
- Pani Irmino?
- Jutro! A teraz daj mi spokój.

Karol już miał zamknąć za sobą drzwi, gdy wstrzymała go, krótkim – Czekaj!
- Tak?
- Jak się ma dziś pani Bauman?
- Dobrze, choć… jest osłabiona nieco po pani wczorajszej wizycie.
- Ale tak w normie?
- W normie.
- Dobrze, idź sobie.


Drzwi zamknęły się. Ditrich westchnęła. Znała kiedyś Helgę Bauman jako rezolutną śpiewaczkę operową. Nawet towarzyszyła jej podczas tournée po Europie w latach ’50. Teraz jednak owa iskierka przygasła, zmieniając się pod wpływem wylewu w ludzką roślinę. Oficjalnie to Irmina była opiekunką emerytowanej śpiewaczki i zarządzała majątkiem, który nie miał żadnego spadkobiercy. Nieoficjalnie było to wygodniejsze niż posiadanie własnych pieniędzy i posiadłości, a na dodatek krew Helgi wciąż była soczysta…

- Gdybym nie obżarła się wczoraj, może bym dziś wstała – rzekła do siebie, lecz nie miała siły nawet na to, by robić sobie wyrzuty.


Znów wpatrywała się bezmyślnie w sufit, wyświetlając na nim projekcje własnych wspomnień. I tak aż do rana, kiedy jej ostatnią myślą było „Może jutro… tak, może jutro znajdę jakiś powód żeby wstać”.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 20-06-2013 o 18:14.
Mira jest offline