Jeszcze kilka lat temu
Carla była piękną kobietą o porcelanowej cerze i jasnym wejrzeniu. To dlatego była tak niebezpieczna.
Nikt nie spodziewał się zagrożenia ze strony przyjemnej dla oka lekarki. „
W końcu ona stała po stronie życie, prawda?” – niektórzy tak właśnie myśleli, inni – bardziej pechowi – musieli zrewidować poglądy.
Utrata kilku nawet mało ważnych dla funkcjonowania organizmu części ciała jest w stanie zadziwiająco szybko przekonać nawet najbardziej upartego człowieka. Swojego czasu panna
Ford również się o tym przekonała, gdy
Papa Lucio orał jej ciało fiutem i nożem.
[MEDIA]http://24.media.tumblr.com/2e30b40cd9006b6951277a8844fa80cf/tumblr_mhcwee9Aci1s262fpo1_500.gif[/MEDIA]
W odwecie
Carla (żądając tego człowieka jako zapłaty za swoje półroczne usługi) wyłupiła mu oczy, wykastrowała, wybiła przednie zęby, odcięła ucho oraz większość palców. Mężczyzna umarł jednak nie z powodu odniesionych ran (były szybko przypalane, a on sam trzymany na dopingu), lecz wykrwawiając się z odbytu, w który została wpuszczona substancja wolno żrąca.
To były dawne czasy… tylko paskudne szramy na twarzy wciąż przywodziły je w pamięci. Kobieta odruchowo przejechała po nich palcami, doskonale pamiętając kształt i grubość. Wreszcie założyła maskę – tą, dzięki której była znana. Puste wejrzenie przerażało zarówno jej ofiary, jak i pracodawców.
Choć
Ines mówiła, że to pilne,
Carla nie spieszyła się. Podręcznym skalpelem rozcięła ranę na nadgarstku. I tak nie było sensu pozwalać jej się goić, skoro jeden z jej stałych klientów miał fetysz krwi i zawsze chciał spijać jej „vitae” – czy jak on to tam nazywał. Pojeb.
Przyłożyła teraz otwartą ranę do ściany i poczuła jak ta sama do niej stara się przyciskać. Krew wnikała w pulsującą, wilgotną powłokę, rozchodząc się po niej w sposób zaprzeczający prawu grawitacji. Cichutkie mlaskanie, jakie towarzyszyło temu aktowi, napełniało
Carlę rosnącym podnieceniem.
- Gdy w końcu przyjdziesz nas wszystkich wyrżnąć – mówiła do wyimaginowanego Demona, głaszcząc zakrwawioną dłonią ścianę celi –
Proszę cię tylko o jedno… żebyś miał wielkiego kutasa, na którym będę mogła zdechnąć.
W końcu oderwała się, ściskając w dwa palce ranę. Kilka szybkich i wprawnych ruchów bandażem ograniczyło jakiekolwiek ryzyko wykrwawienia.
Carla zarzuciła na siebie wytartą, skórzaną kurtkę. Kiedyś przywłaszczyła ją od jednego ze 'specjalnych' klientów, którzy składali jej pierwszą i ostatnią zarazem wizytę.
Odryglowała drzwi i stanęła na wprost sióstr z gangu Daughters Of Slaughter: dwóch pełniących rolę obstawy oraz Ines – zirytowanej czekaniem, lecz wciąż na tyle mądrej, by tego nie manifestować.
Szły w milczeniu, nieniepokojone przez tutejsze zjeby. Raz tylko jeden ćpun wysunął trochę za bardzo swoją zielonkawą mordę z zaułka. Ciężki but jednej z siostrzyczek szybko sprowadził go na właściwą ścieżkę.
- Czego chce Kurwa? – zapytała
Carla podejrzanie cichej
Ines.
- Sama się dowiesz.
- Mhm. – postanowiła trochę podrażnić towarzyszkę i zahaczyć o temat, który był solą w jej oku -
Jak twój kochaś?
- Dobrze. – burknęła ponuro córa –
Choć prawie go wtedy zapierdoliłaś.
- Sam mnie o to błagał.
- I dlatego ja nie zapierdoliłam Ciebie.
- Nie dałabyś rady.
- Ale pewnie bym próbowała.
- Nie czaję, co ty w nim widzisz. To ścierwo a nie facet.
Przystanęły przed wejściem do VIP-oskiej części sektora – siedziby
Krwawej Kurwy i jej burdelu. Jedna z siostrzyczek podała hasło, czekały chwilę aż drzwi zostaną odryglowane dla nich.
- Moje ścierwo. – głos
Ines zadrżał lekko –
Jesteś, kim jesteś. Nie liczę, że to zrozumiesz.
- I dobrze. – powiedziała
Carla wymijając ją i obstawę. Ponieważ nie było to wymagane, nie zaprzątała sobie już głowy rozmową.
Czegokolwiek chciała od niej
Eryka, niech to nastąpi. Cierpliwość nigdy nie była cnotą
Carli Ford… jeśli w ogóle jakąkolwiek cnotę jeszcze miała.