Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2013, 21:13   #3
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Seanan na spokojnie doniósł wodę do krzaczka, który tak pieczołowicie pielęgnował od dawna i podlał go cudowną wodą. Musiał przyznać że cała okolica była niesamowita, do tego stopnia, że czasem zdarzało się zobaczyć jednorożca pijącego ze strumienia. Kiedy misa była już pusta, ruszył do świątyni spokojnym krokiem. W ciągu dnia była zupełnie pusta, co nie powinno dziwić, skoro była poświęcona bogini księżyca i snów. Kapłan przysiadł się koło druidki i zapytał wprost.
- No dobrze, przejdźmy od razu do konkretów. Gdyby to był pojedyńczy wilkołak, krąg rozprawiłby się z nim sam. Co się tak naprawdę dzieje. Wolałbym wiedzieć zanim zdecyduję się jak dalej działać. Jeśli coś się dzieje na południu, to jest spora szansa że dojdzie do nas, więc profilaktycznie zapewne się zgodzę. Mimo to chciałbym wiedzieć co się dokładnie dzieje, żeby móc się porządnie przygotować moja droga. - Uśmiechnął się ciepło do młodej elfki. Preferował szczerość w takich sytuacjach i porzucenie formalności.

Druidka odwzajemniła uśmiech. - Wybacz, jestem trochę zestresowana podróżą i twoją osobą... tak wiele o tobie słyszałam.. - Elfka zatrzymała się na chwilę żeby złapać oddech.
- Mam na imię Maelia. Możesz mi mówić Mae. - Elfka zarumieniła się pod badającym wzrokiem Seanana. - No dobrze, już przechodzę do konkretów. Jeden z większych druidów, nawet ja nie znam jego imienia, znikł. Wilkołak pojawił się tuż po jego zniknięciu. Nie jesteśmy pewni... czy to on. Właśnie dlatego zwracamy się do ciebie. Jesteś w stanie okiełznać to stworzenie bez robienia mu krzywdy i bez niepotrzebnego narażania innych. - Druidka spojrzała się na Seanan’a z nadzieją w oczach. - Pomożesz nam? - Zapytała cichutko. Wydawało się, że las zamarł, ptaki przestały śpiewać, a wiatr stanął.

Elf spokojnie wsłuchiwał się w słowa druidki. Wiedział doskonale że musiało się w tej prośbie kryć coś głębszego, co do tego przeczucie go nie myliło. Jak mawiała Sehanine, wszystko jest tajemnicą i zagadką. Ta okazała się nieco intrygująca, mogła nieść ze sobą nutę mroczności a nawet tragedii.
- Kto widział go jako ostatni ostatni, czy wiesz może jaką postać zwykł przybierać lub z jakim zwierzęciem był powiązany, jak mocno ten wilkołak narozrabiał. Nie wiem co dokładnie o mnie słyszałaś Mae, ale co do tego nie robienia krzywdy, to różnie u mnie jest. - Westchnął ciężko, wiedział doskonale że mimo pokojowej natury jego rasy, zdarzało mu się czynić krzywdę aż nader często. - Mogę spróbować, ale nie mogę niczego obiecać. Przydałaby mi się jednak pewna pomoc, przynajmniej jeśli chodzi o jego wytropienie. Co prawda jestem wyznawcą Księżycowej Pani, która odkrywa ścieżki przed swymi uczniami, ale miałem zawsze tendencję do odbiegania nieco od tradycyjnych ścieżek. - Uśmiechnął się spokojnie do kobiety. W zasadzie mogła być jego dzieckiem, nawet nie była tak dużo młodsza od jego syna.
- Czy pomogę? Chyba nie mam zbyt wielkiego wyboru, jeśli to przywódca kręgu i trafiła go klątwa, lub też zatracił się w kształcie. Konsekwencje, gdyby nie udało się go powstrzymać mogłyby być zbyt opłakane w skutkach. Jeśli natomiast uwięził druida, który próbował go schwytać lub powstrzymać, to znaczy że mamy faktycznie solidne kłopoty. - Kontynuował odpowiadanie na pytanie rudzielca. Postukał palcem po lekko zaciśniętych wargach.
- Nie byłem na szlaku od dawna, bardzo dawna, będę musiał się nieco przygotować i przekazać obowiązki tutaj komu trzeba. Myślę że za kilka godzin powinienem być gotowy do drogi... - Zawiesił głos na dłuższą chwilę, dając elfce dojść do głosu.
Elfka zawahała się. Widać było, że coś ukrywała ale nie była pewna czy powinna to ujawnić Seananowi. Cokolwiek postanowiła, po chwili odezwała się. “Wilkołak pojawił się od niedawna. Już od tygodnia straszy zwierzęta i atakuje podróżnych. Zabił również kilku chłopów na północy w wiosce na terenach Konfederacji Srebrnych Marchii. Co do twoich hipotez to... “ tutaj elfka zawahała się, “Nie jestem pewna. W każdym razie musimy ujarzmić bestię i dowiedzieć się więcej. Mogę ci zaoferować pomoc w wytropieniu potwora, jestem w tym dobra, aczkolwiek im bardziej się do niego zbliżymy tym trudniej będzie mi go wytropić. Już nie raz próbowaliśmy a wilkołak zawsze nam uciekł. Jest bardzo dobry w chowaniu się i atakuje z zaskoczenia.” Elfka wydawała się być zmęczona. Widać było, że nie chce już kontynuować rozmowy.

- Jeśli zabił kogoś, prawdopodobnie będzie musiał odpowiedzieć za to co zrobił. Większość czynów ma swoje konsekwencje. Spróbuję go złapać nie robiąc mu krzywdy, chociaż nie mogę tego obiecać. Prześpij się nieco, ja przygotuję prowiant i inne potrzebne rzeczy, później wyruszymy. Podejrzewam że nie masz nigdzie pod ręką srebrnych łańcuchów, ale raczej nie schowałaś ich nigdzie w futerku. - Kapłan uśmiechnął się i poprowadził ją do izby dla gości. Nie miewali zbyt wielu, ale zawsze trafiał się jakiś zbłąkany wędrowiec czy pielgrzym. Teraz musiał się już tylko przygotować. Robił to dość niechętnie, zdążył się przyzwyczaić do spokojnego życia przez ostatnie kilkadziesiąt lat, ale skoro obowiązki wzywały i czekała tajemnica do rozwikłania, trzeba było się zbierać.

Lata na szlaku, o których pragnął zapomnieć osiedlając się nad Rzeką Jednorożca, wróciły do niego jak za dotknięciem magicznej różdżki. W zasadzie był spakowany już po kwadransie. Przenośne posłanie, ołtarzyk, parę innych przydatnych drobiazgów i kostur, stanowiły żelazny trzon jego wyposażenia. Dorzucił nieco suszonych owoców i pasków mięsa, na wypadek gdyby nie mieli czasu się zatrzymać i po drodze w coś zaopatrzyć. Przyjrzał się jeszcze raz krytycznie plecakowi wraz z zawartością i poszedł wydać dyspozycje na czas swojej nieobecności. Miał to szczęście, że mógł zostawić wszystko w rękach Taleisa i nie martwić się co zastanie po powrocie. Nareszcie sam mógł skorzystać z rady, którą dał druidce i położył się na trochę spać.

Było w okolicy północy, kiedy ktoś obudziły go krzyki. Nie był pewien co się dzieje, więc wyskoczył jak oparzony na zewnątrz, jedynie po to, by zobaczyć jak dwójka kapłanów niesie kogoś na rękach.
- Co się dzieje, kto to? – Zapytał nieco zaspany.
- Znaleźliśmy go koło strumienia, niedaleko stąd. Coś próbowało go rozszarpać. – Odparł jeden z elfów, słychać było że ma lekką zadyszkę.
- Zanieście go do gościnnego, zobaczę co z nim jest. – Odparł Seanan całkowicie się rozbudzając. Podążył za dwójką i poczekał aż położą rannego na posłaniu. Druidka również zdążyła się już obudzić. Członek rodu Talathavir przyjrzał się dokładnie ranom pacjenta.
- Człowiek nie powinien się zapuszczać do Wysokiego Lasu nieproszony, ale zdaje się że ten spotkał się z naszym wilkołakiem sądząc po ranach. Zobaczymy co ciekawego będzie nam w stanie powiedzieć. Zdaje się że nie jest śmiertelnie ranny a bardziej wycieńczony. – Kapłan Sehanine zaczął szeptać krótką modlitwę do swojej bogini, a po chwili rana pod jego palcami zaczęła się zasklepiać.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline