Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2013, 21:41   #9
Bloodsoul
 
Bloodsoul's Avatar
 
Reputacja: 1 Bloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodze
Teoretycznie wolny od przeszłości Georg wyruszył w trakt...

Los chciał by trafił na tę karawanę. A raczej mały transport wożący jakiś złom, nie interesowało go to nadto. Transport potrzebował kilka par rąk do pomocy, po wcześniejszej bitce z zarazą chaosu. Podróż minęła spokojnie, jego pomoc była czysto teoretyczna. Zaskarbił sobie przyjaźń właściciela, krasnoluda Herma. Była to postać groteskowa, niebywale pojętna. Aż dziw bierze, że Georg, prosty człowiek, dogadał się z kupcem. Przynajmniej wyglądał on na kupca, licho wie kim był karzeł. Kiedy dotarli do celu, człowieczynie zrobiło się trochę smutno, musiał rozstać się z towarzystwem, na które nigdy specjalnie nie narzekał.


- No, Georg, wypada mi podziękować ci za wspólną podróż. – bąknął Herm, powożąc wozem.
- Widzisz te zbiorowisko pod murami? Z dobre pół roku już tak siedzą. Zrobili sobie tutaj już drugi dom, psia ich mać. Kogo stać, ten lezie na żebry do miasta, może kilku uda się ustawić. Trochę mi ich żal w sumie, biedaki, zwierzoludzie im wsie popaliły to poleźć nie mieli gdzie. Nikt nie wie, jak ten burdel jeszcze tu stoi. Zrobiło się tutaj biedne wypiździejewo. – Herm splunął przez lewe ramię.
- Jestem tutaj pierwszy raz. - odparł Goerg, nie chciał się rozklejać, starał się zachować kamienną twarz i pozory, że wie dlaczego zmierza do miasta. Za cholerę nie wiedział.
- Masz tu za fatygę. Nie lubię kadzić, ale nie byłeś złym kompanem. – uśmiechnął się przyjacielsko, gdy wozem nagle zatrzęsło, gdy jedno z kół trafiło w koleinę. Zaklął po khazadzku.
- Dam ci radę, uważaj na tych niebieskich. I nie daj się wsadzić za byle co, kurwie syny często robią jakie łapanki.
- Będę uważał. - spojrzał na krasnoluda i odwzajemnił uśmiech. - Jak już się ogarnę się w okolicy... - chciał pociągnąć rozmowę, ale krasnolud szybko przerwał, wyglądał na lekko podenerwowanego, pewnie spieszyło się poczciwinie.
- Jak chcesz, to wpadnij mnie odwiedzić, pytaj dowolnego krasnoluda, to ci powie, gdzie jestem. Może jaka robota też się znajdzie… No dobra, koniec tego pitolenia, złaź z wozu, bo będziem się pieprzyć zara ze strażą, a płacić za ciebie myta nie będę. Bywaj.

Dane mu było zobaczyć jakąś bójkę. Na całe szczęście nie musiał się w nią mieszać. Wszystko skończyło się pomyślnie, bo nieszczęśnik niebanalną gadką wyswobodził się z okowów osiłków. Twoje zdrowie, pomyślał Georg i podniósł się na duchu, widząc jak jegomość opuszcza zaułek.

Zaraz po zapłaceniu myta i przekroczeniu wrót Hilte, z pomocą wskazówek gawiedzi pochodził po kilku lokalach, sklepach, tudzież warsztatach w poszukiwaniu jakiekolwiek khazada. Chciał wiedzieć gdzie mieszka Herm, zanim pójdzie coś zjeść. Do powyższego wybrał pierwszą lepszą gospodę. W planach miał najeść się do syta, przespać się i przeżyć kolejny dzień "na wolności".
 
Bloodsoul jest offline