Oczywiście, że zależy od świata przedstawionego (czy tam zastanego). Zgoda.
Tyle, że tam gdzie już "łazikujesz" przed czymś uciekając - nie wiesz gdzie ta "bezpieczna przystań" jest i - ważniejsze - czy w ogóle jest... Cały czas jej szukasz. Znajdujesz coś i zaraz zaczynasz się zastanawiać, czy to już to, czy znajdziesz coś lepszego. Czy to co znalazłeś na pewno jest bezpieczne?
Widzimy to chociażby we wspomnianych "Lażących Trupach" - wycieczka jedzie - zmierzała swego czasu do Atlanty, bo centrum chorób zakaźnych i na pewno mają tam lekarstwo. Potem się okazuje, ze kanał, ale jedziemy gdzieś dalej... bo mamy kolejny typ. Sam piszesz "szukają" - no właśnie - szukają, a nie znaleźli, są bezpieczni, zaczynają budować cywilizację...
To samo dzieje się w innych "światach" - mogę sobie oczywiście ubzdurać, że NY to cud, miód i szklane domy, ale jak jestem pod Caynon Creek w Teksasie - to mam kilka lat marszu do ziemi obiecanej... Co z tego, ze tam gdzieś jest "cywilizacja" - mówią, że w Europie też jest. Jako człowiek w konkretnym miejscu muszę brać pod uwagę konkretne uwarunkowania i do nich się dopasowywać. Nie pójdę tysiąca mil do NY tylko dlatego, że tam odbudowują cywilizację. Szczerze - mam to w 4literach - ja chce przeżyć. JA(!) - nie cywilizacja. I jeżeli przeżyć będzie oznaczało koczować w brudnych ciuchach, bez opieki medycznej, zaplecza technicznego, przejadając zapasy i - o zgrozo - bez fujphone'a 10; to będę koczować. Najpierw zaspokajam potrzeby pierwotne, dopiero potem zajmuję się "pierdoletami"...
Zgadzam się, człowiek ma instynkt stadny i będzie się w te stada zbijał - właśnie dlatego, aby czuć się bezpieczniej. Tych sposobów na takie "zapoczątkowanie cywilizacji" jest sporo, ale wszystkie one powtarzają schemat ludzi pierwotnych - najpierw zbijamy się w stado koczujące i szukające dogodnego (bezpiecznego, zasobnego) miejsca, potem dopiero osiadamy i zaczynamy budować społeczeństwo i cywilizację z tego co mamy do dyspozycji - nie z tego co pamiętamy ze starych książek. Będziemy budować lepianki i strugać łuki - nie lać betonowe wysokościowce i składać odrzutowce. Nie mamy do tego środków i wiedzy. Co więcej - nie są nam do niczego potrzebne. A lepsze możliwości obrony da jaskinia z wąskim wejściem niż rozległa willa z ogródkiem.
Nie patrzmy na postapokalipsę jako na świat który ma te same priorytety co nasz. Nie ma. No zupełnie szczerze - czuję się mocno nieswojo kiedy telefon pokazuje mi brak HSDPA, a jak zasięgu nie ma to już ogłaszam katastrofę i dostaję drgawek. W NS to jest "normalny" stan - co pociąłbym się? czy dostosował i wyrzucił mój wypaśny S-ileś?
Na jednym konwencie tuż po przyjeździe (byliśmy orgami, wiec dzień wcześniej) kumpel zaczął prowadzić sesję postapo od słów: "Cywilizacja upadła, wśród zgliszcz zostaliście wy. Z waszymi umiejętnościami, wiedzą, pomysłami. Z tym i tylko tym co macie na sobie i w plecakach..."
CB, nosisz przy sobie latarkę? Może kompas? Kartę życia? Umiesz udzielić pierwszej pomocy na ulicy? |