Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2013, 12:11   #122
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
*Pogromcy potwornych Zombie*

Ah wielkie odnieśliście zwycięstwo, gdy ostatni trup z tej niepokonanej i mężnej hordy padł na ziemię, by więcej już z niej nie powstać. Nie ma słów, które mogły by opisać wasze męstwo i hart ducha, gdy stawialiście zaciekły opór tak potężnemu, świetnie zorganizowanemu i przebiegłemu przeciwnikowi, jakimi okazały się chodzące trupy. W końcu jednak ten koszmar zdawał się mieć koniec i mogliście odsapnąć chwilę, obwiązać krwawiące rany, usiąść. Bogowie, widząc waszą dzielną postawę, zapewne postanowili poddać was jeszcze jednej próbie, bowiem okazało się że korytarzem, przybyły inne “zgubione owieczki”. Lotar sądził, że będzie ich piątka, lecz prawda okazała się brutalniejsza. Trzy razy tyle chodzących trupów szło tym wąskim korytarzem, dając wam okazję do wykazania się kunsztem taktycznym i zmysłem walki z przeważającymi siłami wroga. Łucznicy i kusznicy pruli salwę za salwą strzał i bełtów, powalając człapiących w tak zawrotnym pędzie, że Bernhard zdążyłby ugotować jakiś dobry posiłek, a Ci co przeżyli pierwszą falę, napotykali drugą. Dzierżący dłonie w mieczach, stali przy wejściu i siekli to, co przekroczyło “próg” komnaty. Trup za trupem padał i korytarz coraz bardziej robił się zapełniony zwłokami, tworząc coś w rodzaju kopca trupów. Idealna nazwa dla tego, co powstało w tym wąskim korytarzu.

Spokój. W końcu. Każdy z was zajął się opatrywaniem swoich czy towarzysza ran. Zmęczenie dawało znać każdemu z was. Obolałe mięśnie piekły, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Każdy wyjął trochę prowiantu i szybko zjadł, bowiem żadne z was nie zamierzało tu nocować, a każdego ciekawiło co tak kopały owe trupy.

W komnacie zaczął panować dość nieprzyjemny zapach. Trupy zaczęły strasznie śmierdzieć, jakby proces gnicia lekko przyspieszył. Być może była to reakcja na to, iż ożywione zwłoki znów zmarły, a może magia jakaś miała w tym swój udział. Ciężko to było stwierdzić, a wy mieliście inne sprawy do robienia.

Zapaliliście wszystkie pochodnie i lampy jakie mieliście, dodatkowo znaleźliście kilka porozrzucanych po kątach, toteż światło, jako tako oświetlało wam tą część jaskini, którą się interesowaliście. Płomienie z palących się pochodni zaczęły rzucać blask w miejsce, gdzie truposze z dziwnym uporem kopały.

Waszym oczom ukazały się stare, żelazne wrota składające się z dwóch skrzydeł, które zdawały się sięgać prawie do sufitu jaskini. Potężne drzwi, których nie sposób było ruszyć, bowiem nie było na nich żadnych kołatek, zdawały się być nienaruszone przez upływ czasu.



Całość była pokryta dziwnymi symbolami i znakami, które wyglądały jak krasnoludzkie runy. Runy były usytuowane bardzo wysoko i przechodziły przez całą szerokość wrót, tworząc jakąś inskrypcję lub ciąg czegoś. Spojrzeliście na Galvina, jakby oczekując od niego słów wyjaśnienia, lecz ten tylko w milczeniu i skupieniu przyglądał się drzwiom.

Na lewym skrzydle, gdzieś od połowy jego wysokości, ktoś wyrzeźbił dziwną istotę, przed którą klękali ludzie. Istota ta była przedstawiona w zbroi płytowej, i pierwsze co wam rzuciło się w oczy to to, że pomimo masywnego ciała, jej nogi były bardzo chude oraz zgarbione, i co najciekawsze nie przypominały ludzkich. Niestety lata jakie upłynęły sprawiły, że pewne fragmenty rzeźby były już zniszczone. Drugą rzeczą jaka wam się rzuciła w oczy była twarz istoty, nienaturalnie mała, jakby twarz dziecka z oczami emanującymi pustką, wręcz nicością. Nos miała normalny, a pod nim widniały maleńkie usta. Widać było, że rzeźbiarz przyłożył się do pracy, bowiem postać zdawała się być prawie jak żywa. Patrzyliście na To przez chwilę jak zahipnotyzowani, a po waszym ciele przeszły ciarki.

Na prawym skrzydle poza krasnoludzkimi znakami, widniał wykuty okrąg wewnątrz którego dziwne symbole, których znaczenia nie znaliście. W środku okręgu był kolejny o mniejszym promieniu, na którym opisano kolejne symbole. Gdy oświetliliście to pochodnią symbole zaczęły delikatnie iluminować. Środek okręgu, który początkowo był czarny i pusty teraz zaczął wypełniać się symbolami Imperialnych Bogów następującymi po sobie po kolei.



Mniej więcej na wysokości waszych twarzy zarówno z lewego jak i prawego skrzydła otworzyły się ukryte schowki, z których wysunęły się rolki pergaminu. Początkowo niechętnie ale w końcu, Wolf wziął oba. Wszyscy oczekiwaliście ukrytej pułapki, otwarcia ukrytych drzwi przez, które wpadły by hordy kolejnych przeciwników ale nic takiego się nie zdarzyło. Gdy schowki się zamknęły zobaczyliście, że we wrotach są maleńkie otwory, dwa dokładnie, do których potrzebne są “klucze”. Otwory kształtem przypominają ostrosłup z wierzchołkiem skierowanym wewnątrz drzwi, o podstawie kwadratu.

Rozwinęliście pierwszy pergamin, lecz był on napisany w języku krasnoludzkim. Znów spojrzeliście na Glavina wręczając mu papirus.

Drugi był w języku już staroświatowym, choć widać było że styl pisania jest dość prosty.

Kto pragnie zdobyć to co zakazane niech szuka orka, z którego oczu wypływają łzy. Podążaj za nimi, o wschodzie słońca dostrzeżesz drogę do celu. W ciemnościach zagłębić się trzeba, strach swój pokonać i słabość by klucz jeden odnaleźć.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline