Krasnoludzki piwowar przyglądał się wszystkim znakom w wielkim skupieniu. Widać było że był to dla niego wysiłek. W końcu odchrząknął i zaczął mówić.
- Trudno to przeczytać. Nasz język nie zmienił się specjalnie od tysięcy lat, ale niektóre słowa wyszły z powszedniego użycia. Ta... brama miała chronić lub powstrzymywać coś. Inskrypcja przy nich mówi mniej więcej "Ja Gibun Balin syn Nasura upominam by drzwi zostały zamknięte i niech pieczęci mych nikt nie rusza. Przestrogą me słowa niech będą albowiem dziecko co śpi znów mroku pożądać będzie. Krew niewinnych znów spłynie i umrą Ci których krew jest naznaczona”. Ech... dobrze że to nie robota elfów, one to już w ogóle zagadkami walą... Wygląda na to że w tej krypcie uwięziono jakiego demona, a otwarcie bramy uwolni go, oczywista oczywistość.
Potem krasnolud zabrał się za krasnoludzki zwój. Oblizał wargi, zmrużył oczy. W końcu znów się odezwał.
- "Podążaj śladem Bragthorne’a, ścieżką wiodącą ku zgubie. Khazadów próbę przejść pierw należy, napić się z rzeki krwi i znaleźć zaginioną dolinę. Tam szukać trzeba wieży z kości stworzonych a w niej klucz odnajdziesz. Strzeż się jednak bowiem cokolwiek weźmiesz daniną okupić trzeba." Ech... pewnie dla twórcy był to jakiś konkret, ale po kilkuset latach dla innych... |