Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2013, 22:33   #27
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Stare Miasto nie dało takich odpowiedzi jakich się spodziewali. Dla Tomasza nie było to specjalnym zaskoczeniem bo w pracy policyjnej często jest tak, że wiele dróg okazuje się całkowicie ślepa. Jednak wiązał z tym pewne nadzieje i teraz okazało się, że były płonne. Zajechali pod komendę już grubo po 15. Szarówka przechodziła w coś dużo bardziej ciemniejszego a ostatnie skrawki wieczornego nieba zwiastowały albo dalsze opady deszczu albo śniegu.
Przynajmniej pokój okazał się być całkiem miły i przytulny. Umieszczony na pierwszym piętrze, z dala od uczęszczanych szlaków komunikacyjnych czyli kuchni i wucetu, był oazą spokoju i wyciszenia. Na wyposażeniu był niewielki ekspres do kawy więc na dobrą sprawę nie trzeba było wychodzić z pokoju by móc pracować i mieć coś ciepłego pod ręką. Julia dość długo oglądała stojące przy ekspresie butelki z wodą i patrzyła jak automat wypluwa brązowy płyn do porcelitowych kubków z logo policji. Aromat kawy wypełnił pomieszczenie a gdy już się nim solidnie wypełnił, to do pokoju weszła pozostała dwójka policjantów, wracających spod pomnika sapera.

Robert śmiało wszedł do środka i usiadł przy jednym z biurek. Ściągnął skórzaną kurtkę i przewiesił ją przez krzesło. Eliza zdjęła ciepłą kurtkę i usiadła z boku przygotowując się do przeglądania dokumentów zebranych w ramach dotychczasowego śledztwa.
- U was jakieś ciekawe odkrycia? - zapytał Brender kiedy “rasowi” policjanci pojawili się w pokoju. Wskazał wzrokiem świeżo zaparzony dzbanek kawy - u nas... pijane dziecko błądzące we mgle po pijaku. Nic się kupy nie trzyma...
- Myślę, że po prostu spodziewałaś się więcej - Julia podejrzanie przyjrzała sie płynowi w swoim kubku, spróbowała i postanowiła poprzestać na butelkowanej wodzie mineralnej - Mamy mapę. To dobry początek, i w sumie dziwne jest, że nasi poprzednicy jej nie odkryli. W muzeum nic nie wiedzą o Wawrzeku, ale nie dopytaliśmy jeszcze wszystkich.
- Nie wiem czy w ogóle szukamy w dobrym miejscu. Wawrzek przygotował mapę kilka miesięcy temu, wtedy oznaczył na niej jakieś miejsca i zamknął ją w skrytce, której później nie otwierał. Te kilka miesięcy temu te punkty były ważne, niekoniecznie są ważne teraz. Może nawet dotyczą czasów jeszcze wcześniejszych - Wawrzek był zapalonym militarystą, zajmował się planami i mapami - ta mapa może również dotyczyć okresu drugiej wojny światowej. Uważam, że powinniśmy zająć się rozmowami z kolegami Wawrzeka i ustalić czym się zajmował i czym dokładnie się interesował... Przynajmniej w Muzeum nie znaleźliśmy nic co w jakiś oczywisty sposób wiązałoby się z denatem... - Tomasz pociągnął solidny łyk kawy. Za oknem wieczór i zimno a tutaj przynajmniej było ciepło. Przynajmniej jeśli chodzi o kawę.

- Kluczowa informacja jest taka, że ją schował. - Robert bardzo uważnie przysłuchiwał się temu, co opowiadała dwójka specjalistów. - Uważał ją za cenniejszą od tego co trzymał w mieszkaniu więc na pewno ma znaczenie. Tym bardziej, że są zależności między zaznaczonymi punktami. W zalanej stacji metra jeszcze nie potwierdziliśmy czy bywał, ale jutro się to wyjaśni. Zapewne do tego używał wykrywacza metali w samochodzie. Nie wyładował go, więc pewnie tuż przed śmiercią był mu potrzebny. W miejscu zaznaczonym jako pomnik, niewiele ustaliliśmy bo brakuje kontekstu. Pora go rozszerzyć. Znajomi i policjanci z którymi pracował. Siostra. Druga strefa to kurier i samochód DHLu. Można jeszcze doprecyzować parę rzeczy, ale tym zajmę się sam. Jak i biegłym od pożarnictwa.
- Jakie zależności? - zainteresował się Tomasz, bo sam poza kilkoma "teoriami z kleju" nie widział żadnych - Do wykrywacza metali w samochodzie nie przywiązywałbym wielkiego znaczenia - niekoniecznie musiał go używać, po prostu mógł go tam wozić, aby mieć zawsze pod ręką... A propos samochodu, czy ktoś z nas go oglądał? Co chce pan jeszcze ustalić w sprawie kuriera? Jeżeli mamy się zająć rozmowami z policjantami czy byłymi policjantami to zdecydowanie lepiej jak te gadki uskutecznicie wy, niż ja czy Julia... Skrytka daje prostą możliwość przekazania komuś informacji czy rzeczy - wystarczy przesłać klucz i numer skrytki. Być może Wawrzek przygotowywał jakąś większą przesyłkę, a ta mapa była jej pierwszym elementem? Nie musiała być najważniejszą rzeczą jaką posiadał... wydaje mi się raczej, że Wawrzek był typem "smoka na skarbach" - uśmiechnął się. -Rrzeczy, które uważał za naprawdę cenne, trzymał przy sobie, ciągle miał pod ręką, na oku... Myślę, że dlatego nie uciekał z mieszkania - usiłował uratować swoje skarby.

- Co do kuriera to raz już o tym mówiłem i powtarzał się nie będę.– Robert uciął dyskusję w tym temacie. - Co do mapy jest jeszcze kilka rzeczy do sprawdzenia i nie zamierzam tego zaniedbywać i opierać się na domysłach. Jak na przykład wykrywacza metali. Samochód oglądnąłem, jak na moje oko poza wykrywaczem nie ma w nim nic ciekawego. Protokół techników jest w aktach. Z policjantami najlepiej będzie jak porozmawia pani Kazan. Ma ku temu odpowiednie przygotowanie zawodowe, prawda? – zerknął na kobietę.
- Zapytam wiec wprost - co zamierza pan upiec? - Brender miał już lekko dosyć tych gierek, które się tu odbywały.
- Upiec? - Ziętek popatrzył uważnie na Tomasza. - Zamierzam przeprowadzić śledztwo. Sprawdzić wszystko dokładnie i procesowo. Potwierdzić albo wykluczyć tezy które nam się wszystkim nasuwają w jego toku. -" Serio musiał to tłumaczyć?" - Bo na tym to polega. Nie wróżymy z fusów, nie robimy tu za wróżki. Sprawdzamy. A jeszcze sporo rzeczy do sprawdzenia zostało.
Eliza Popiołek, która nie odzywała się odkąd przekroczyli próg komisariatu zerkała teraz dyskretnie to na Ziętka to na Brendera. Atmosfera zrobiła się dość ciężka. Za ciężka na młodą aspirant dlatego dziewczyna zwyczajnie zrejterowała w kierunku ekspresu do kawy. Nalała sobie do kubka ciężkiej zawiesiny i zamoczyła usta. Chciała dać panom na tyle prywatności na ile się da bo najwyraźniej mieli sobie coś do wyjaśnienia.
- To ja może zadzwonię do siostry Wawrzeka - wtrąciła się jednym zdaniem i usiadła przy biurku przeglądając akta sprawy. Gdzieś powinien być namiar na siostrę w Kanadzie, ewentualnie choć punkt zaczepienia w postaci jej aktualnego nazwiska i miejsca zamieszkania.
- Owszem upiec - kontynuował Tomasz. - Pomijam gierkę, którą pan rozgrywa. Uczepił się pan kuriera, od początku kierując śledztwo w kierunku “denat zamordowany przez kuriera”. Teraz też - ogranicza pan nasz dostęp do informacji dotyczących wątku kuriera równocześnie informując, że zamierza go sam badać dalej. Jestem zwolennikiem stawiania spraw jasno - zwłaszcza w zespole. Wiec pytam jeszcze raz - w co gramy w tym teatrze? Po co była cała poranna farsa z zapoznaniem się z materiałami, które pan znał wcześniej, bo zupełnie pana nie interesowały? - Tomasz pominął chwilowo kwestię strzelania z armaty do muchy - Pani aspirant czy będzie pani potrzebowała pomocy lingwistycznej? - spojrzał na Popiołek.
- Nie... Chyba nie - odparła Eliza nadal wertując papiery.
Zdziwienie mignęło na twarzy Ziętka ale tylko na chwilę. Westchnął i choć miał wielką ochotę po prostu zignorować te bzdury to jednak zaczął spokojnie, jak na siebie, tłumaczyć. W końcu nie znał człowieka, może on rzeczywiście nie kuma o co chodzi...
- Materiały sprawy widziałem wcześniej, przed wami, bo udostępniono mi je jeszcze przed nowym rokiem. Jeśli odbiera pan to jako gierkę, pana wola i szczerze mówiąc mam to w dupie. Dla mnie się liczy wynik. Kurier jest osobą podejrzewaną, nie podejrzanym a na pewno jeszcze nie sprawcą. Jak nie rozumie pan różnic pomiędzy tymi pojęciami to zapraszam do lektury kapeku lub na google. Podnosiłem jego kwestię już raz, nie wyraził pan ochoty przyjrzenia się sprawie kuriera, przeciwnie twierdził pan że tam już wszystko zrobione i ustalone. Ja serio nie zmuszam pana do niczego. Niech pan się zajmie tym co uważa pan za ważne w tej sprawie. Ja będę tylko, i aż, rozliczał wyniki. Kurier jest osobą ważną obojętnie co pan o tym twierdzi czy sądzi, bo jest to fakt obiektywny. Jest ostatnią osobą którą widział Wawrzek żywego, miał z nim scysję i zostawił mu paczkę, co do której jest podejrzenie że wywołała pożar. “Podejrzenie” - podkreślił dobitnie.- Które należy sprawdzić, obojętnie jak mało prawdopodobne się panu wydaje. Mam nadzieję że rozwiałem wątpliwości? Jeśli uważa pan to za gierki to tylko współczuć. Nie chcę wydawać poleceń kto się czym zajmie, bo uważam że każdy zna na tyle swoje możliwości, że sam wybierze sobie interesujące go pole. Co więcej ja znam was od kilkunastu godzin i nic o was nie wiem. Nie zamierzam natomiast pomijać niczego, bo panu wydaję się, sądzi pan lub jest pan przekonany że jest to mniej ważne. No i co najważniejsze nie zamierzam niczego ukrywać przed zespołem ani wykonywać czynności i nie dokumentować ich w aktach. Powiedziałem że kurierem zajmę się sam, bo nie ma sensu by cały zespół dzwonił w tej samej sprawie do DHLu lub jechał do jego siedziby. Wyniki pozna pan podczas kolejnych spotkań w tym gronie tak jak dziś poznał pan wyniki ustaleń w stacji metra. Liczę.... nie, wymagam też że państwo będą postępować podobnie i nie zatajać niczego przede mną.

Mowa zajęła dużo czasu i zżarła pokłady cierpliwości Ziętka na jakiś tydzień z góry. Co niebywałe, zaklął tylko raz, głosu nawet nie podniósł.
- Tak więc jak już wszystko jasne, to pora przejść do ustalenia czym zajmą się inni członkowie zespołu. Moje plany znacie. Co więcej jeśli uważa Pan panie Brender że pana ekspercka wiedza będzie potrzebna przy próbie ustalania tożsamości kuriera i danych samochodu - zapraszam do współdziałania. Jeśli nie, proszę wybrać swoje pole zainteresowania. Tylko chce być o nim poinformowany. Tak jak i o wynikach czynności. Zrozumiano?
"Tak wiele słów, tak mało odpowiedzi" - pomyślał Tomasz po wysłuchaniu tyrady nie na temat wygłoszonej przez nadkomisarza Buca. - Gratuluję ogromu tytanicznego wręcz pracy jaki pan dzisiaj wykonał... Pan, taki obeznany z procedurami i przepisami twierdzi niezbicie, ze kurier był ostatnia osobą, która widziała Wawrzeka żywego. Rozumiem zatem, że ponownie przesłuchał pan świadków, sprawdził monitoring i skontaktował z operatorem komórkowym, aby tak stanowczo twierdzić, że w oknie ponad dwunastu godzin jakie minęły od wizyty kuriera do wybuchu pożaru denat siedział kołkiem w domu i robił nic. Nie wyszedł, nie zadzwonił, nie przekazał komuś paczki... W tym wspaniałym tempie jutro zamkniemy sprawę... - Brender wstał i wsunął telefon do kieszeni. - Melduję, że jutro będę zwiedzał Warszawę, a dokładniej - Gocław. Raport powinien być jutro po południu. Panie mają mój telefon, jakby był potrzebny. Do widzenia.
Ta rozmowa dążyła dokładnie do nikąd, a było dostatecznie późno i Tomasz zamierzał odpuścić. Nadinspektor Buc piekł sprawę - jego wola, Tomasz nie zamierzał dać się w to wkręcić.
- Taaak, a drobny szczegół, że oficjalnie DHL twierdzi że kursu do mieszkania Wawrzeka nie było, a mimo to dwa niezależne źródła potwierdzają że ktoś poruszający się ich furgonetką tam był jest nieważny i nie warty sprawdzenia. - Ziętek dopowiedział sobie cicho, kiedy Brender sobie poszedł. Cóż, zawsze taki się trafia. W każdym zespole ktoś musi robić za wszystkowiedzącego pajacyka co zawsze ma rację, nawet jak jej nie ma. Nie z takimi dawaliśmy sobie radę, damy i z nim.
- Pani Julio? Postara się pani coś wyciągnąć od kolegów Wawrzeka?
- Tak,. oczywiście - odpowiedziała Julia, zajęta obserwacją starcia mężczyzn. Doprawdy, fascynujące było, jak każdy z nich starał się udowodnić drugiemu, ze stoi wyżej w hierarchii. Chyba nawet bardziej zajmujące niż śledztwo jako takie.
- Czy mam rozumieć, że nie rozmawiano wcześniej z kolegami denata?
- Nic nie ma o tym w aktach a i referent coś mówił że odpuścili to i zwalili na nas. Potrzebujemy kontekstu, by poskładać to co mapie do kupy. Może coś rozmowy nam pokażą. Jak pani się zajmie kolegami, ja spróbuję się dowiedzieć czy sam Wawrzek miał dostęp do chemikaliów które mogłyby doprowadzić do samozapłonu. Może uszczknął sobie trochę z tego co było przechowywane na komendzie?

Robert zamyślił się i odchylił na krześle. Brender zajmie się Gocławem i rzeczami, które będzie uważał za stosowne. Nie zamierzał się z nikim spierać jeśli chodzi o metody i środki - to wiedział sam. Miał lata podobnych spraw za sobą i doświadczenie w pracy w zespole. Nie zamierzał zmieniać ani siebie ani swojego podejścia do sprawy. Spojrzał na zatopioną nad papierami Elizę. Sprawdzi ona krewnych Jakuba. Nie bardzo wierzył, że to coś da, ale sprawdzić wszystko trzeba. I została druga pani w zespole, którą najwyraźniej niedawna rozmowa jego z Tomaszem fascynowała, choć niekoniecznie z policyjnego punktu widzenia. Dobrze, że zajmie się rozmową z kumplami Wawrzeka. Może ona więcej z nich wyciągnie niż stary glina. Dużo tego jak na pierwszy dzień. Może za dużo? Wiedział co ma robić i co zrobią inni. Za kilka dni znów spotkają się i zobaczymy, co każdy będzie miał w kwestii śledztwa.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline