Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2013, 17:07   #9
Nasty
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
}--+++--{



Dziennik Stalkera /24.04.2012r – Dworzec Wschodni



MatrixTheGreat - David Campbell / Kitsu- Smokey

Jeżeli kiedyś ktoś by wam powiedział że razem skończycie w jednym pomieszczeniu, tak sam na sam, kazalibyście się wypchać jemu i leczyć. No ale w takiej sytuacji właśnie byliście. Nie licząc Willa który leżał w cysternie chyba dość długo. Smród rozkładu był nieznaczny więc musiało być to kilkadziesiąt lat. Chodź ubranie wyglądało na nie aż tak stare. Cięte rany w miejscu brzucha na kurtce mówiło jak zginął. Kiedy nie ważne. Więc Wili leżał w jednym krańcu cysterny i patrzył na was. Patrzył swymi oczodołami ciemnymi.

W cysternie było dość jasno do zapewne przez przeżarte od rdzy połacie blachy. Jak i brak jednej klapy u góry. Co nie przeszkadzało puki nie pada. Szablogębe stwory i tak są za duże by przez nie wejść. One raczej mogą przebić cysternę jak kartkę papieru lub ją zgnieść. I to był problem kryjówki.
Cysterna trzęsła się i czuć było że przy spotkaniu tych mutantów puści od tak. Hałas był jakby stado słoni przebiegało tuż obok. Rdza sypała się zewsząd a kurz z dna podnosił się samoistnie a kontaktu z stworami jeszcze nie było. Może i warto było się pomodlić lub chociaż zapalić fajkę przed śmiercią. Tylko czy to już.

Wtedy się zaczęło. Pierwsze uderzenie niby spodziewane bo zbliżającego się mutanta było słychać, ale i tak wystraszyło. Huk był tak głośny tak drażniący uszy że trzymając broń ją można było wypuścić i poddać się bez walki. Niestety te mutanty nie miały zamiaru wziąć was żywcem wręcz przeciwnie. Poszarpać rozszarpać i zgnieść a dopiero pożreć. Podczas uderzenia Wili podskoczył w przeciwległą ścianę jak kukiełka. Taka pacynka w szmatach obijająca się o ściany w teatrzyku prowadzony przez małych dzieci dla swych rodziców. Drugie uderzenie znów pewne i nawet równie głośne ale bardziej głuche. Wili znów skoczył jak i wy obijając się w drugą ścianę. Kurz był tak gęsty jak i rdza lecąca w każdą stronę że ciężko było złapać oddech który i tak zaraz był zwracany kaszlem i duszeniem się. Broń gdzieś poleciała. Z jaskrawego światła przenikającego przez szpary i dziury w blachach nie przebijało chwilę światło. Kurz, nie umożliwiał tego, dość skutecznie. Kły wielkie jak u słoni z tym że te szły w dół jak kiedyś u tygrysów szablo zębnych, przebiły blachę. Dokładnie jak było to w przemyśleniu. Kły po chwili znikły i można było się spodziewać następnego uderzenia. Przez chwilę zrobiło się jaśniej choć drobniejszy pył i tak się unosił tworząc poświatę. Wili leżał na wznak zapewne też mu się nie uśmiechało latać tak od ściany do ściany. I tak był w lepszej sytuacji bo nic już skubaniec nie czuł. Pewnie spokojnie by sobie siedział w koncie gdyby nie Wy.

Cysterna przyjmowała ciosy. Między atakami na opierającą się blachę, słychać było jeszcze inny dźwięk bardziej głuchy. Zapewne atakowały parowóz w którym ukrył się Sierżant. Ciekawe czy miał lepsze towarzystwo no i czy też ciężko jemu się oddychało.

Co chwile kły wbijały się w blachę przebijając ją. Trzeba było uważać gdzie się upadało podczas krótkiego lotu po uderzeniu. Oby tylko nie zostać rannym bo jak poczują krew to już niema zmiłuj dorwą rannego jak boga kocham.

Nity puszczały a dziury po kłach stawały się coraz większe. Cysterna zaczęła prześwitywać już nie jak sito. Tylko jak poszarpana szmata i powyginana. Przez otwory można było nabierać świeżego powietrza tym z środka nie można było już oddychać. Trzeba było tylko dobrze wcelować i uważać by za chwilę w otworze lub obok nie pojawiły się kły.


---

Iskierka - Claire, pseudonim Iskierka


Noc nastała a Zona dalej żyła swym życiem. Teraz otworzyła swą paszczę tak szeroko że ciemność ogarnęła wszystko. Tylko czekała aż jakiś nieudacznik czy ktoś kto straci czujność oddał jej to co ma najcenniejsze. Czyli życie.

Iskierka znalazła dużo jedzenia. Tego czego zawsze szuka Stalker. Spakowała z powrotem wszystko do torby i położyła się w koncie, tuż za drzwiami by nie spać na widoku.

Drzemkę przerwał hałas. Były to kroki. Ktoś wszedł do budynku. Chwyciła broń. Kurczowo przytrzymała i zarepetowała by upewnić się że nabój jest w komorze. Wy kulnęła się zza drzwi i oddała strzał. Rozbłysk w ciemności podświetlił pomieszczenie. Łuska z dźwięcznym brzękiem upadła na betonową podłogę.

Coś na dole przy drzwiach padło. Głuchy łomot upadku i jęk. Iskierka oddała jeszcze jeden strzał by dobić niechcianego gościa. Nie przemyślała że może nie być sam i o ile po jednym strzale nie ujawniła swojej pozycji to po drugim rozbłysku warto było się prze kulnąć. Była bystra i zrobiła to, niestety na granat w tak małym pomieszczeniu niema mocnych. Wpadająca jabłkowata kulka wleciała przez otwór gdzie kiedyś było okno. Huk i łomot oraz dźwięk dudnienia i pogłos odbicia dźwięku od ściany Iskierka już nie usłyszała. Z ścian poleciał tynk i podmuch który wyleciał również drzwiami które wypadły z framugi.




}--+++--{



Konflikt / 20.01.2013r – Gdzieś nad Rosją Wschodnią



Baird - Michael Baird "Pretorian" (Broń ACR 6.8 )

Grupa

John – Snajper zwiadowca (L118A)
Henry i Toto – ostrzał zaporowy (M60E4)
Donn – Saper spec ładunków (RSASS)
Chandy – Arab tłumacz (Ak-47)
Katty – snajper , medyk (Barrett 50cal.)
Tom – radiowiec (ACR 6.8 )


John szedł obok rozglądał się jak to miał wyuczone w swym charakterze i postępowaniu. Jego ślepia mrużyły si jak by dociekał wzrokiem każdego szczegółu gdzieś w oddali. Ten człowiek w mik rozumował gdzie może się przyczaić wróg czy zrobić zasadzkę. Więc dwóch takich na przodzie nie mogło wleźć w byle pułapkę czy nadepnąć na minę. A już na pewno stracić bezmyślnie ludzi.

Po twoim pytaniu John odwrócił się, dosłownie na chwilę i znów spojrzał na ciebie, po czym zaczął się rozglądać.

- No jak na razie nie jest źle. Szkoda że tylko my zeszliśmy. – Spojrzał na ciebie katem oka
Damy radę wyjdziemy z tego cało. – I uśmiechnął się do ciebie szybkim ruchem salutując tylko ręką.

Reszta szła dość rozciągniętym szykiem. Katty również rozglądała się obracając o 180 raz w prawo raz w lewo. Ona miała znów wyuczony sposób z Vietcongu. Nie była tam w końcu niema tyle lat, to pozostałość z szkolenia u najlepszych którzy tam byli.

Tom szedł nerwowo i kurczowo trzymając się radiostacji stale próbując wywołać bazę. Henry i Toto obstawiali tyły. Posiadali M60E4 które w razie odcinania ucieczki były najlepsze.

Reszta szła wedle rozkazu dwiema kolumnami chodź nie był to dobry sposób przemieszczania się na wrogim terenie i to zalesionym. Za gęsto boczny ostrzał wystarczy by powalić grupę i ostro ją przerzedzić.

Dotarliście na skraj lasu gdzie się kończył jeden a zaczynał drugi. Spowodowane było to przecięcie rzeką. Przez nią prowadził mostek, nie za szeroki. Na jeden nie za duży pojazd. Las kończył się jak stroma ściana bez żadnych niższych drzew czy zagajników.






Zapraszam graczy na GGDoc !!

}--+++--{

 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 05-07-2013 o 22:07.
Nasty jest offline