Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2013, 01:56   #3
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację

Floyd cieszył się ze swojej sławy, jaką zyskał w Chicago. Był prawie jak jego mentor, Punisher. Tylko nie wiedział dlatego przyległa do niego ksywka „Święty”. Według niego, żaden święty nikogo w życiu nie zabił, a tu patrzcie. Ci dziennikarze to strasznie nie douczony zawód.
Na widok otwartej klapy od kanałów, uśmiechnął się delikatnie, nieco kpiąco. Metro, kanały i rozległe piwnice, to był jego dom. To one umożliwiały mu dostawanie się w miejsca przestępstw, przed policją i wymierzanie kary. Musiał je poznać od podszewki, kiedy zaczął robić to, co zaczął robić. Zszedł do kanału, zasuwając za sobą właz.
Pod ziemią, w kompletnej ciszy było słychać wyraźnie, niesiony echem chlupot wody spod nóg niedoszłego gwałciciela który biegł na północ. Dla takich przyjemniaczków, „Święty” miał specjalne względy. Z resztą, każdego piętnował po swojemu. Wycinał nożem na klatce piersiowej ludka w aureoli, a na brzuchu symbol tego, co zrobił dany przyjemniaczek. Wyjątkiem byli pedofile i gwałciciele, którym wycinał coś nieco niżej…


Niestety, nigdy nie był dobry z rysunku. Szczególnie z rysowania nożem, na ludzkiej skórze. Cóż, za ro miał celne oko. Nie można być mistrzem we wszystkim.
Do wysokich, wojskowych trepów z demobilu wlewała się śmierdząca breja z kanału. Jej poziom sięgał do kolan. Floyd przeklął szpetnie, widząc że tego nie dopierze. Zresztą po takim smrodzie, i tak by wolał zamówić nowe. Na szczęście w swoich czterech kątach miał zapasową parę.
Latarki na razie nie włączał, nie chciał spłoszyć ofiary. Chciał, by tamten poczuł się bezpiecznie. Nie wiedział co o nim mówią w półświatku przestępczym, ale pewnie były to ciekawe rzeczy. Nie śpieszył się w tej pogoni, nie musiał się śpieszyć. Pan przyszły sztywny, jak ich lubił określać, tracił siły. Męczył się. Jego zachłanny na powietrze oddech, było słychać prawie tak samo dobrze jak chlupot wody.
W rękach Świętego pojawił się ciemny kształt, pistolet D&L 1911 Longslide. W kaburze po przeciwnej stronie, spoczywał jeszcze jeden, taki sam pistolet. Jedyna różnica była taka, że był przystosowany dla leworęcznych, czego efektem strzelania z obu pistoletów na raz było zero latających łusek przed oczami.


W kanale, panowała kompletna ciemność. Floyd posuwał się do przodu przy ścianie, starając się nie chlupać wodą nadaremno. W końcu przestał też słyszeć chlupot uciekającego, a więc albo wyszedł na powierzchnię, lub uspokojony postanowił odpocząć. Dopiero kila metrów przed nim, usłyszał cichy oddech i bardzo ciche przekleństwa.
Nie widział go, a on nie widział Świętego. Lecz oboje zdawali sobie sprawę ze swojej obecności. Świętemu nie przeszkadzał fakt, że gwałciciel nie miał broni. Nóż wyrzucił wcześniej, Ackles widział to świetnie. Widocznie zdawał sobie sprawę z tego, że nic mu to nie pomoże w tym nierównym starciu. Wymierzył w kierunku oddechu, w ciemność. Wystrzelił. Dało się tylko słyszeć krzyk i dźwięk wody, zamykającej się nad przestępcą, który po chwili się wynurzył. Oberwał w polik, kula rozwaliła mu szczękę wraz z zębami i poharatała język, po czym wyszła z drugiej strony, wraz z kilkoma rykoszetującymi trzonowcami. Floyd wyłowił z wody cwaniaczka, po czym rozpoczął powolny i bolesny proces znakowania.
Nie uważał się za zwyrodnialca, po prostu dawał tym zwyrolom to co oni sami fundowali innym. Nie miał wyrzutów sumienia, no bo niby po z jakiego względu? To były śmieci, nikomu niepotrzebne gówno w ludzkim ciele.
Zwyrol długo zapełniał kanał wrzaskami. Z pewnością był słyszany bardzo daleko, może nawet przeraził jakiś pracowników kanalizacji miejskiej. Potem już tylko, dało się słyszeć dwa strzały. W głowę i serce. Takie zwłoki, znaleźli pracownicy kanałów dwa dni później i przekazali je policji. Część gazet szkalowała Świętego, część dziękowała za to co robił. Ważne że miasto było ciut bezpieczniejsze i każdy człowiek zastanawiał się dwa razy nad karą jaką poniesie, nim kogoś zabił, okradł, pobił, zgwałcił… Tak, Floyd był zadowolony z dzisiejszego dnia.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline