Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2013, 17:29   #4
Neride
 
Neride's Avatar
 
Reputacja: 1 Neride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie coś
Ktoś pewnie zapytałby ją, dlaczego zaczyna od narkomana? Sarah uważała, że należy zacząć od samego dołu, aby nikt nie czuł się bezpieczny. Ona sama musiała zacząć od samego dołu, aby piąć się coraz wyżej. Kobieta zamknęła oczy, mając w głowie nadal obraz człowieka, którego zamierzała pozbawić życia. I tak nie było nic warte. Obserwowała mężczyznę od dłuższego czasu, jego zwyczaje, zachowanie. Wszystko dokładnie planowała. Nie chciała popełnić błędu. To byłby jej koniec. Narkoman i tak był na samym dnie - był skończony. Otworzyła oczy, patrząc na korkową tablice. „Kabel” miał być pierwszy, a za nim życie mieli stracić kolejni. Każde zdjęcie na tablicy miało swoją notatkę, wycinek z gazety, prócz jednego.



- Michael.
Sarah odwróciła wzrok od tablicy i spojrzała w lustro na ścianie obok.
- Już czas – powiedziała kobieta w lustrze. Sarah jej przytaknęła.





10…9…8…7…
Kobieta w myślach odliczała kroki, jakie dzieliły ją od zbliżającego się do niej mężczyzny. Stała oparta plecami o ścianę, czekając aż zza zakrętu wyłoni się jej pierwsza ofiara. „Kabel” wracał właśnie samotnie do swojej nory, nie wiedząc, że ktoś zaplanował dla niego coś specjalnego.
6…5…4…
Zielonooka wsłuchiwała się w kroki mężczyzny, które echem rozchodziły się po pustym zaułki. Zawsze tędy wracał, co Sarah uważała za skrajną głupotę. Skróty, jakie sobie wybrał mężczyzna nie dość, że były owiane złą sławą, to jeszcze nikt się tu nie zapuszczał. Prócz niego. I jej. Ale ona przyszła tu po niego. Żadnych świadków, tylko oni.
3…2…1…
Jakiś ruch w ciemności i błysk ostrza, które wyłoniło się nagle z mroku i ponownie zniknęło. W zaułku znowu zapanowała cisza, jakby nic się nie wydarzyło. Sarah i „Kabel” nawet nie mrugnęli. Ona stała w ciemności, patrząc na niego, a on patrzył po prostu przed siebie. Mężczyzna nie zdążył krzyknąć, co w duchu cieszyło kobietę. Miała jeszcze broń, którą miała zamiar użyć w ostateczności, gdyby coś poszło nie tak. Ale nie poszło. Plan został wykonany. Po chwili mężczyzna upadł, mącąc tym samym ciszę w zaułku. Mogłoby się wydawać, że ta chwila trwała wieczność, ale w rzeczywistości trwała ledwo kilka sekund.

Kobieta pochyliła się, podnosząc głowę z bruku, którą wrzuciła do plastikowego worka. Tylko nietypowe morderstwa zwracały uwagę dziennikarzy, co kobieta miała zamiar wykorzystać, jako ostrzeżenie dla zbrodniarzy. Schowała ostrze i przeszukała narkomana, zabierając trupowi dokumenty. Nie będą mu już potrzebne, a policja potrzebowała czegoś, co ją zmotywuje. Kobieta rozejrzała się uważnie po ciemnej ulicy i niespiesznym krokiem ruszyła przed siebie, znikając za zakrętem.

Sarah odsunęła pokrywę od kanałów, którą parę godzin wcześniej poluzowała i wrzuciła tam głowę zapakowaną w czarny worek. Ponownie zasunęła pokrywę, po czym znowu spokojnym krokiem zniknęła w ciemnej uliczce. Dokumenty wyrzuciła po drodze do kubła na śmieci. Nie potrzebowała ich, nie zbierała pamiątek po swoich ofiarach. Nie czuła potrzeby, by kolekcjonować trofea.
Chciała swojej zemsty.



Deszcz na dobre zaczął bębnić w parapet, kiedy kobieta wróciła do swojej klitki. Pierwszy deszcz od dłuższego czasu. W Mieście Aniołów mało kto przepadał za deszczem. Sarah go lubiła. Kobieta zamknęła za sobą drzwi i kucnęła przy jednej ze ścian, podnosząc fragment starej tapety. Pod tapetą zamiast ściany znajdowały się deski, które służyły za prowizoryczną ścianę w miejscu, gdzie kiedyś były drzwi balkonowe. Balkon zlikwidowano, a za obluzowaną deską Sarah zrobiła skrytkę na rzeczy, które nie powinny leżeć na wierzchu. W tym katanę. Był to prezent od Michael’a. Wtedy uważała go za nieco dziwny i nawet niestosowny, jednak teraz była z niego zadowolona. Czas, który poświęciła na naukę posługiwania się nim nie poszedł na marne. Robiła to zresztą pod okiem swojego narzeczonego, który był dumny, że mógł ją czegoś nauczyć. To była jego pasja, którą usiłował ją od samego początku zarazić. Lubiła jego drobne dziwactwa. Teraz je doceniała o wiele bardziej.

Sarah poszła do łazienki, zrzucając po drodze ubranie i weszła pod prysznic, odkręcając kurek z ciepłą wodą. Oparła dłonie na zimnych kafelkach, kiedy jej ciało oblewał strumień gorącej wody. Czuła, jak z jej barków znika cały ciężar, który nosiła od dłuższego czasu. Zakręciła kurek i wyszła z pod prysznica, nawet się nie wycierając. Podeszła do szafki i wyciągnęła z niej koszulę, którą włożyła na siebie, zapinając ledwo parę guzików. Była na nią o wiele za duża, jednak nie przeszkadzało jej to. Usiadła na kanapie i podkuliwszy nogi, spojrzała na tablicę. Oparła brodę na kolanach i wzięła głęboki wdech, czując słodki zapach perfum narzeczonego.
- Zrobiłam to – powiedziała kobieta do zdjęcia, czując niesamowitą ulgę. Czuła się, jakby przeprowadziła uczciwą wymianę. Jedno nic nie warte życie, za parę niewinnych istnień.
Transakcja z samą Śmiercią.
 

Ostatnio edytowane przez Neride : 08-07-2013 o 21:24.
Neride jest offline