Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2013, 11:42   #10
Draugdin
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Draugdin wziął kubek od Bersawy. Dziwna woń nie do końca zamaskowana wonią alkoholu nic mu nie mówiła. Tym bardziej ciemno czerwony kolor płynu. Uniósł lekko kubek na znak toastu i jednym zamaszystym haustem pochłonął jego zawartość. Widział że obserwujący go barbarzyńcy oczekiwali na jego reakcję.

Napój był ohydny ale jak przypuszczał dodatek alkoholu nadawał mu smaku znośnego do przełknięcia. Nie miał więc zbytnio problemu z przełknięciem płynu i nie skrzywieniem się. Widział w oczach barbarzyńców dowody uznania ale też wyraz jakby oczekiwania na jakiś ciąg dalszy. Po chwili zrozumiał na co wszyscy czekali.

Płyn dotarł do żołądka po czym wzbudził reakcję jakiej jego organizm nie okazywał już od wielu wielu lat, a ostatnio wydarzyło się to gdy pierwszy raz płyną statkiem rejsem na pełnym morzu. Mimo usilnych starań nie był w stanie utrzymać zawartości żołądka na swoim miejscu. Odwrócił się i zwymiotował w najbliższe krzaki.

Przypuszczał, że nawet niekoniecznie chodziło o smak czy zapach płynu czymkolwiek do wszystkich demonów był, a bardziej o jego skład i reakcję jego organizmu nie przywykłego do tej substancji.

Lekko zakłopotany spojrzał na Bersawę nie wiedząc jaka będzie jej reakcja.

Kobieta zaśmiała się serdecznie. - Nie wielu jest w stanie chociażby przełknąć ten trunek za pierwszym razem! Jestem pod wrażeniem. - Powiedziała po czym dała znać jakiejś kobiecie, aby pomogła Draugdinowi dojść do porządku. Gdy wreszcie Draugdin, lekko odświeżony czystą mieszanką alkoholu z jakąś “zimną” (tylko tak to mógł określić) rośliną, siedział przy ognisku Bersawa wróciła do tematu.

- Tak na prawdę to nie mamy jak opuścić doliny w poszukiwaniu tego barda. Splunął na mój honor a sam wiesz jak ważna jest ta kwestia. Honor jest ważniejszy od naszego życia, ponieważ jest główną częścią naszej duszy. Niestety nie możemy opuścić doliny w poszukiwaniu tego barda, dziesięciogród nas potrzebuje. Tym udomowionym ludziom wydaje się, że wszystko mają pod kontrolą. Tak na prawdę to liczne plemienia barbarzyńców w okolicy upewniają się, że miasta są bezpieczne od potworów wiecznie grasujących w dolinach. Osobiście mogłabym wyruszyć w taką podróż ale nie wiem nawet gdzie szukać owego barda. Jeśli go kiedykolwiek spotkasz proszę weź pod uwagę nasz honor. Zabij go lub przyprowadź tu żywego a dostaniesz od nas nie tylko monetę ale również i ten hełm. Twoje słowo wystarczy. Widzę, że jesteś prawdziwym wojownikiem i go dotrzymasz. - Bersawa mówiła cicho, jakby nie chciała aby usłyszał ją ktokolwiek poza najemnikiem. Gdy mówiła o swojej możliwości wyprawy w celu odzyskania honoru Draugdin zauważył w jej oczach jakiś błysk, chęć przygody.

- Wojownicy Niedźwiedzia! - Wykrzyknął wielki mężczyzna zanim najemnik zdołał odpowiedzieć przywdziany w wielki kaptur ze skóry polarnego niedźwiedzia. Barbarzyńca trzymał w ręku kij z wieloma zwisającymi ciekawostkami typu kości, kawałki skóry, czy pióra, zamiast typowego oburęcznego topora czy miecza.

- Bogowie zesłali mi wizję... musimy wyruszyć na północ i to natychmiast! - Moc jego głosu była wielka. - Życie wielu zależy od naszego tępa. - Dodał w końcu. Całe plemię wybuchło nagłym ruchem. Wszyscy zbierali swoje rzeczy w skórzane tobołki, namioty były składane a płótna chowane. Po kilkunastu minutach przed Draugdinem stało około pięćdziesiąt osób a na ziemi kilkanaście kawałków drzewca. Poza kilkoma wypalonymi miejscami na ogniska i kilka leżącymi drzewcami po namiotach po całym obozowisku nie było śladu.

Bersawa nie kiwnęła palcem przez cały ten okres. Wydawała się być już dawno gotowa. Siedziała przed ogniskiem i przyglądała się całemu zbiegowisku wraz z Draugdinem.

- Widzisz... dlatego nie mogę wyruszyć na taką przygodę.... Pomożesz nam? Ze słów Szamana dochodzę do wniosku, że nie obejdzie się bez walki. Twoje umiejętności zapewne pomogą nam ocalić kilka żyć. - Po chwili dodała barbarzynka.

Draugdin wstał na nogi i bez chwili wahania odpowiedział Bersawie.

- Jedynie dwie rzeczy powstrzymują mnie od przyjęcia tego zlecenia od razu. Pierwsza to fakt że dopiero co przybyłem do Doliny Lodowego Wichru czyli do waszej krainy celem poznania jej a ty zlecasz mi zadanie szukania kogoś, kto może znajdować się w obszarach z których dopiero co przybyłem. Także jeżeli sprawa nie jest pilna chętnie bym tu jeszcze jakiś czas został. Poza tym mam pewną sprawę do Bruenora Battlehammera.

Natomiast druga sprawa jest pilniejsza. Nie zwykłem odmawiać pięknej kobiecie a tym bardziej pięknej kobiecie dającej zaproszenie do bitwy. Chętnie do was dołączę.

Poprawił pas do którego miał przytroczony swój nietypowy miecz i spojrzał bez lęku i wahania w oczy Bersawy.

- Przyjmiecie nie-barbarzyńcę w swoje szeregi?

Bersawie zaświeciły się oczy wesoło.

- Oczywiście, że przyjmiemy cię w swoje szeregi... - Powiedziała z ciepłym uśmiechem. - Nie słyszałam nic o Bruenorze... ale nie musisz od razu biec za bardem. Może wyruszę w podróż wraz z tobą jak nadejdzie czas? - Zastanowiła się na głos. Po chwili jednak podniosła w górę topór i wykrzyczała jakiś okrzyk do zgromadzonych i wszyscy wyruszyli na północ. Bersawa złapała najemnika za rękę i pociągnęła go za sobą z uśmiechem na twarzy.

Po kilku dniach marszu, przepełnionym głosem Bersawy i jej wywodami, kilkoma ogniskami i polowaniami na zwierzynę, jeden z barbarzyńców wiodących długi pochód krzyknął.



- Dym! - Druagdin zmrużył oczy i dostrzegł w oddali wielką smugę dymu unoszącą się z miejsca, które kojarzył z mapy, którą wcześniej studiował, jako Maer Dualdon.

- To jest to, o czym mówił szaman! - Powiedziała Bersawa do najemnika. - Bądź gotowy. - Dodała po chwili.

- Bardziej niż jestem gotowy to już nie będę. - Odpowiedział najemnik. Wiedział że nadchodzi moment próby. W swoje umiejętności nie wątpił ale musiał się liczyć z faktem, że będzie dokładnie obserwowany na każdym kroku i albo zdobędzie sobie szacunek i zaufanie barbarzyńców teraz i ostatecznie albo się ośmieszy.

Nadchodząca walka miała przynieść wiele odpowiedzi.
Cieszył się z niej. Nie to że lubił zabijać ale walka, świst wirujących ostrzy, odgłosy uderzającej o siebie stali i bitewny szał były środowiskiem w którym czuł się jak ryba w wodzie.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline