Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2013, 15:58   #3
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację


Rozdział 1 - WENECJA

Włoska nuta

Siedział w jednej z weneckich restauracji, gdzie stoliki zostały ustawione na molo. Nocny powiew wiatru niósł ze sobą zapach wody. Spojrzał na zegarek. Mary zawsze się spóźniała. Minęło 21 minut od wyznaczonej godziny, więc był to czas jeszcze w zakresie tolerancji. Jego wampirza matka spóźniała się zawsze, ale była w tym pewna prawidłowość, bowiem pojawiała się zawsze między 15 a 30 minutą od umówionej godziny. JD zastanawiał się czasem, czy nie robi tego z pełną rozmyślnością…

Potoczył wzrokiem po zarumienionych twarzach ludzi siedzacych przy najbliższych stolikach. Byli tacy... żywi.

Minęły 2 tygodnie od kiedy został przemieniony. 2 tygodnie od kiedy niejaka Krwawa Mary z klanu Brujah podarowała… nie - sprzedała mu nowe życie w zamian za jego lojalność i kilkuletnią służbę. 2 tygodnie, w ciągu których nauczył się egzystować jako nieumarły, poznał legendy o Kainitach, pojął ideę organizacji Camarilli i zrozumiał (chociaż w ogóle) sposób jej działania. 2 tygodnie, kiedy nauczył się dostatecznej samokontroli, by nie rzucić się do szyi pierwszemu napotkanemu śmiertelnikowi. Choć nie miał ochoty tego pamiętać, tak stało się zresztą w przypadku jednej dziewczyny z ich zgromadzenia. Tylko dzięki interwencji matki nie złamał jej karku i nie wyssał całej vitae.

Ponownie spojrzał na zegarek. 26 minut spóźnienia… Tylko 5 minut więcej, a jednak czas sączył się jak krew z nosa. Może to dlatego, że dziś miał po raz pierwszy wziąć udział w prawdziwym zadaniu Archonta? Oczywiście, nie było wcale czy wezmą udział w jakiejkolwiek walce, ponieważ ich zadanie polegało na sprawdzeniu informacji o rzekomym przybyciu członków Sabatu do tego miasta, ale… trzeba być gotowym na wszystko.

- Nie myśl tyle, bo ci bania dymi – usłyszał kąśliwą uwagę od siedzącej naprzeciwko Mary.

Wciąż go zaskakiwała sprawność, z jaką ta kobieta potrafiła się przemieszczać. Matka spojrzała na niego kokietująco, po czym wyciągnęła nad stołem dłoń w jego kierunku. Wykonał ten sam gest i już po chwili ich palce splotły się zmysłowo.

Dla przeciętnego obserwatora JD miał wyglądać jak młody amant, który romansował ze starszą o jakieś 10 lat turystką. Nikt by jej zresztą więcej lat nie dał i nawet nie ośmielił sie przypuszczać, że jest starsza nawet od jego prababki. Oczy Mary nie były zresztą stare - zawsze czujne i błyszczące, z jakimś ledwo uchwytnym błyskiem psoty, jakby wszystko co robiła było tylko kpiną.

- Misie są w mieście. Gdzieś w okolicy bazyliki św. Marka od 3 do 5 pluszaczków. - wyszeptała na wydechu, uśmiechając się przy tym leciutko, jak gdyby zdradzała chłopakowi miejsce schadzki, a nie pozycje wroga.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 06-04-2014 o 23:28.
Mira jest offline